MotoGP: Dorna z monopolem na to co mówi± zawodnicy
Zespół i zawodnik będzie mógł być ukarany za notkę prasową, która sprawi, że sponsor zrobi mniejszy przelew i Dorna się obrazi.
Decyzje Dorny i zmiany w regulaminach to mikroskala regularnie wprowadzanych na świecie makrozmian. W opublikowanej przed weekendem informacji prasowej Dorna poinformowała o zmianach dotyczących punktów karnych oraz, co z mojej perspektywy bardzo ważne, tego o czym może mówić zawodnik i o czym mówić nie może.
Nowe warunki zostały włączone w regulamin (regulamin sportowy! - przyp. red.) i odpowiadają zobowiązaniom zespołów i zawodników podpisanych w Umowie o Uczestnictwie dotyczących publicznych wypowiedzi. Zespoły i zawodnicy nie mogą wypowiadać się (lub publikować not prasowych) w sposób uważany (przez kogo? - przy. red.) za nieodpowiedzialny i krzywdzący dla Mistrzostw.
Powyższe nie jest częścią konstytucji podpisanej przez Kim Dzong Una, ale częścią regulaminu sportowego MotoGP A.D. 2016. Nie jest tajemnicą, że każdy z zespołów podpisuje z Dorną umowę, która ściśle określa co wolno, a czego nie wolno. Do tej pory jednak w sytuacjach gdy zawodnik pozwalał sobie na zbyt wiele (vide Casey Stoner), Manel Arroyo, namiestnik Carmelo Ezpelety i samiec beta, przychodził z wizytą naprostować sytuację. Umieszczenie zapisu dot. wypowiedzi zawodników i rzekomego "krzywdzenia" serii złowieszczymi notkami prasowymi w regulacjach sportowych zmienia postać rzeczy zupełnie.
Teraz teoretycznie zawodnik będzie mógł być ukarany punktem karnym za to, co zrobi poza torem. Zjedziesz do boksu i powiesz, że Michelin przygotował słabą mieszankę? Punkt karny. Zasugerujesz, że flagowy machał zbyt wolno? Punkt karny. Powiesz, że MotoGP to przesiąknięta polityką maszynka do robienia pieniędzy? Pięć punktów karnych.
10 punktów
W kontekście powyższego dziwne są zmiany określające, kto i kiedy będzie karany za to, co rzeczywiście dzieje się na torze. Górny limit punktów karnych od pierwszej rundy mistrzostw w 2016 roku to 10 i dopóki zawodnik kompletu nie zbierze, dopóty nie poniesie żadnych konsekwencji. Do tej pory pierwszym "progiem" dla kary były 4 punkty. Jak dobrze zauważa David Emmett (mój guru jeśli chodzi o GP), pozwoli to na "kontrolowane" przewinienia. Np. w klasie Moto3 poważnym problemem jest i było "holowanie" się słabszych zawodników za lepszymi w kwalifikacjach. W zeszłym roku Dorna miała narzędzia by temu zapobiegać, teraz nie ma - 10 punktów to sporo, a zawodnik będzie mógł szybko w głowie policzyć czy opłaca mu się zaryzykować punkt karny czy nie. Chyba, że nagle Dorna zacznie rozdawać punkty hurtowo…
A w sumie nie Dorna tylko Panel Sędziów MotoGP, których decyzja nie będzie ostateczna. Na potrzeby nowych rozwiązań powstanie Sąd Apelacyjny MotoGP, w którym będzie można odwoływać się od decyzji Panelu. Na moje oko to idealny sposób na utrzymanie problemów wewnątrz organizacji. Tak radykalne zmiany wymusił nie kto inny jak Valentino Rossi i Marc Marquez.
Zero kontroli
Rossi to złote dziecko Dorny, marka sama w sobie (VR46) przynosząca milionowe zyski (w najbardziej bezpośredni sposób ze sprzedaży internetowych dostępów-wideo do serii). Narażając się na hektolitry nienawiści: Rossi to cwaniak, który o tym wie i gdy tylko ma na to ochotę, wykorzystuje swoją pozycję. Dokładnie tak wyglądała cała zeszłoroczna sytuacja, której kulminacją był wypadek na Sepang. Zaczęło się od tego, że Valentino ubzdurał sobie Inkwizycję Hiszpańką 2.0, z Marquez na czele stada. Marquez nie był dłużny, ogryzając się głównie na torze. Nie było nikogo, kto śmiałby gwiazdy uspokoić.
Dorna nie przywidziała, że zabawa w "robimy kontrowersje" to miecz obusieczny. Z jednej strony wzrosty w oglądalności, ogólnoświatowy szum, plotki i ploteczki. Z drugiej sądy, odchodzący sponsorzy, zapach stęchlizny i pozostający na długo w ustach niesmak.
I teraz: nie mam nic przeciwko ostremu ściganiu. Jako fan amerykańskiego supercrossu, motocrossu i endurocrossu pojęcie "faul" zachowuję dla gości biegających za skórzaną kulką w nażelowanych włosach. Jednak Dorna powinna uspokoić szczenięce zapędy Rossiego (teorie spiskowe wyrażane publicznie), Marqueza (ataki na torze tylko po to by "pokazać") i poniekąd Lorenzo (ogólny foch, chociaż on chyba ma taki wyraz twarzy). Ta sprawa powinna zostać załatwiona za zamkniętymi drzwiami w zeszłym roku, jeszcze przed Sepang.
Ale nie została. I dzięki temu w tym roku mamy nowe regulacje, które są bezpośrednią konsekwencją wydarzeń na Sepang. Zamiast jednak załatwiać drażliwe tematy w sposób profesjonalny i uczciwy, wchodzimy w absurdalne rejony kontroli każdego słowa i systemu kar (punkt będzie się należał np. za to, że zawodnik opuści imprezę promocyjną organizowaną przez Dornę).
Roboty
Rozumiem, że MotoGP to maszyna do robienia pieniędzy. Ale Dorna (oraz FIM, IRTA, MSMA) zapominają, że kasę robi się na nas - fanach serii. Cenzura, podwójne standardy (czy ktoś by zastanawiał się czy porozmawiać z Lorisem Bazem, jakby wszem i wobec głosił, że Rossi to buc?), opresyjność i ostateczne odczłowieczanie zawodników sprawia, że osobiście odechciewa mi się wyścigi oglądać. Jak chcę popatrzeć na gadające w kółko to samo głowy - włączę F1 (z miłymi wyjątkami w postaci Kimi Raikkonena i w zeszłym roku Sebastiana Vettela).
Najśmieszniejsze jest to, że autorytarne podejście Dorny w niektórych aspektach się sprawdza. Wyścigi są przecież ultra-ciekawe, a patrząc po czasach przedsezonowych testów - w tym roku zapowiada się jeszcze lepiej. W stawce jest masa utalentowanych zawodników, nowych i starych. Zespoły fabryczne, mocne zespoły satelickie, indywidua (ot taki Cal Crachlow). Dlaczego w takiej sytuacji nie koncentruje się sił przerobowych by stworzyć przejrzysty i sprawiedliwy regulamin zapewniający bezpieczeństwo na torze, odkładając politykę na bok?
Nie chcę, żeby zawodnicy myśleli o tym czy opłaca im się wyprzedzić, a tym bardziej - czy mogą coś powiedzieć.
Foto: Archiwum
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeDla mnie krok w dobra strone. Celem jest wprawdzie kasa, ale zyskiem dla widza chcacego ogladac sciganie na torze, moze byc utrzymanie "gentlemanskiej" twarzy tego sportu. Bez takich regulacji ...
Odpowiedzzapomnia³e¶ dodaæ do której socjalistycznej partii nale¿ysz?
OdpowiedzOrlem analizy postaw politycznych to ty nie jestes.. Zacznij dzieciaku prace w dowolnej wiekszej firmie zdobadz eksponowana pozycje, a nastepnie naszczekaj na swojego pracodawce w mediach, a dostaniesz od kadrowej lekcje kapitalizmu.
OdpowiedzPo pierwsze nie dzieciaku choæ chcia³o by siê mieæ te kilka lat mniej. Po drugie je¶li widzisz w naszym kraju kapitalizm to chyba nie ma dla Ciebie ratunku. Po trzecie - mowa o systemach ekonomicznych a nie polityce geniuszu!
OdpowiedzNazywanie kogos socjalista na podstawie wypowiedzi, ktora z polityka i ekonomia miala wyjsciowo niewiele wspolnego sugeruje jesli nie niedojrzalosc, to przynajmniej zdziecinnienie. Ani Dorna nie dziala w Polsce, ani ja nie pracuje w polskiej firmie, a z ochrona poszanowania marki przez pracownikow/ podwykonawcow spotkalem sie niejednokrotnie w calej Europie i poza nia- podobnie jak codziennoscia sa klauzule poufnosci. O "systemach ekonomicznych" to juz wybacz, ale cytujac neo-klasyka "nie chce mi sie z Toba gadac" :-)
OdpowiedzTy na pewno jeste¶ or³em w ka¿dej nudnej dziedzinie... rozumiem, ¿e popierasz "elity" rz±dz±ce w ramach wspólnego "ich" dobra czyli zysku bo tylko o to tutaj chodzi... nie o "twarz" sportu. Sport od pocz±tku dziejów to brutalna walka o zwyciêstwo i dlatego chcemy go ogl±daæ... my lud który potrzebuje rozrywki po godzinach niwolnictwa w pracy (dotyczy pracuj±cych na etacie).
OdpowiedzI to niby ja jestem socjalista... "My lud, ktory potrzebuje rozrywki po godzinach niewolnictwa..." itd :-))) Nadawalbys sie jak ulal na wiec pierwszomajowy z lat mojego dziecinstwa. A czy popieram te "elity"? Nie do konca, bo zamykanie ludziom ust prowadzi nieraz do niejednej niesprawiedliwosci, ale brutalne realia KAPITALIZMU rynkowego sa takie, ze firma ze zniszczona reputacja zaczyna ton±æ- nie wazne jak wielka: Volkswagen, Kosciol katolicki, czy Dorna. Dlatego osoby reprezentujace firme na zewnatrz maja zawsze w umowach o prace, lub kontraktach klauzule o godnym reprezentowaniu i niedzialaniu na szkode firmy i jej kontrahentow. I to zadna nowosc, ani wielka represja w stosunku do zawodnikow startujacych w cyklu Dorny. Co do brutalnosci rywalizacji w sporcie, to ma ona istniec na torze, ringu, biezni, boisku i w ramach obowiazujacego regulaminu. Pozasportowe prostackie zagrywki w mediach i show dla prostego ludu, to zwyczajne dno. A czy mozna inaczej? Ano mozna, bo pamietam czarnoskora piesciarska reprezentacje Kuby z lat 80-90, ktora oklepywala przeciwnikow z calego swiata bez mieszania ich z blotem w szmatlawcach. Wrecz przeciwnie- w nielicznych wywiadach wyrazali szacunek dla rywali, lub analizowali swoje szanse na podstawie wczesniejszych walk. Plucie, szarpanina i wyzwiska w trakcie wazenia oznaczalyby natychmiastowa dyskwalifikacje. Dlatego wole, zeby zawodnicy GP scigali sie na torze a nie wypowiadali w The Sun, czy Daily Mirror.
OdpowiedzOK, ale firma firmie nie równa. Ka¿da bran¿a ma swoje prawa. Inaczej zachowujesz siê w kancelarii prawnej, inaczej w budowlance, a inaczej w bran¿y sportowej. Mi podoba siê kozaczenie bokserów przed walkami. Zwróæ uwagê, ¿e te same kozaki po walce s± w zdecydowanej wiêkszo¶ci kumplami i wypowiadaj± siê o sobie z szacunkiem. Teraz jak wypowiedzi, zawodników motoGP bêd± ograniczaæ siê tylko do tego, ¿e "I fil grejt and I ³ona fenk maj sponsors" mog± sprawiæ, ¿e wywiady zaczn± zion±æ nud±, a wy¶cig skoñczy siê po przejechaniu mety. Ma³o kto bêdzie czekaæ na wywiad i dekoracjê. Je¶li w wyniku kontrowersji odeszli sponsorzy, za³o¿ê siê, ¿e pojawi± siê nowi. Czy Lorenzo czy MM brakuje sponsorów? W zasadzie to têskniê za czasami, kiedy reklamowa³y siê firmy alkoholowe i tytoniowe (które z poca³owaniem rêki chêtnie wróc± ze swoj± kask±). Wtedy klimat wy¶cigów by³ jaki¶ taki bardziej macho i mniej metro.
OdpowiedzI tu jest pies pogrzebany. Uwielbialem Schwantza za pojedynki z Rainey'em, Hage za bitwy z Foggy'm, Harade za wygrywanie z konca stawki i przyjecie po mesku wypchniecia przez Capirexa w boju o tytul, ba nawet primadonny Rossi i Biaggi jak sie pobily za scianka, to zaden nie lecial sie skarzyc. I to jest wlasnie meska i nie-metroseksualna twarz sportu. Obszczekujacy sie mistrzowie, to jak Clint Eastwood rapujacy o przemocy zamiast rozwalac bandytow z magnum. A jesli jeszcze sie obszczekuja, bo im tak promotor kazal, to juz w ogole cudowny autentyzm i emocje... Ja chce ogladac sport, a nie wrestlingowa papke dla debili i wywiady dla gospodyn domowych i ciesze sie, ze poki co Dorna idzie w ta strone. Jeszcze...
OdpowiedzAle to w³a¶nie teraz bêdziesz ogl±da³ wywiady dla gospodyñ domowych
OdpowiedzNaprawde nie rozumiesz, co sie pisze? No to prosciej: w czasie wywiadow ide do kuchni nalac sobie coli, i jesli koncza sie na podziekowaniach dla ekipy, to czasu jest w sam raz. Ja pier... jak dzisiejsza gimbaza wychowana na reality shows z MTV i Disney Chanel dorwie sie do organizowania wyscigow za kilkanascie lat, zawody beda sie koncentrowaly na tym, ktory zawodnik puka, ktora umbrella girl- chyba ze wtedy beda juz tylko umbrella boys. Wyscigi w GP stana sie rownie "wazne" jam muzyka w MTV.
Odpowiedz