Mistrzostwa ¦wiata Enduro - Polska 2008
Po ponad piętnastoletniej przerwie jedna z najstarszych dyscyplin motocyklowych wróciła na nasze tereny. I to w wielkim stylu! W dniach 14-15 czerwca do Polski zawitała VII i VIII runda Mistrzostw i bez wątpienia było to jedno z ważniejszych offroadowych wydarzeń tego roku. FIM zapowiedział możliwość organizacji rund w naszym kraju już we wrześniu zeszłego roku, o czym zresztą informowaliśmy na łamach naszego serwisu. Wszystko jednak było jeszcze niepewne i musieliśmy czekać kilka miesięcy na oficjalną informację. Pewnego zimowego wieczoru marzenie stało się realne - Mistrzostwa Świata wracają do Polski! Na organizatora został wybrany prężnie działający Kwidzyński Klub Motorowy im. Jana Młynarskiego, który pokazywał się z dobrej strony chociażby podczas rozgrywanych dwa lata temu Mistrzostw Europy . Czy mieliśmy do czynienia z kolejnym sukcesem? Trasa i próby Odpowiedź może być tylko jedna: tak! Organizacyjny majstersztyk wsparty wymagającą trasą i ciekawymi próbami - to nie mogło się nie udać. Na około 60. kilometrowej pętli ulokowano trzy testy specjalne - Cross, Extreme i Enduro. Co bardzo ważne, wszystko były umieszczone bardzo blisko siebie. Extreme i Enduro były praktycznie w jednym miejscu, zaś Test Cross znajdował się zaledwie kilka minut drogi dalej. Takie rozlokowanie prób pozytywnie wpływa na liczebność kibiców. Zawodnicy zaraz po starcie rajdu atakowali test endurowy. Długie leśne proste w połączeniu z manewrówką na łące i kilkoma mocno piaskowymi zakrętami sprawiły, iż test ten przypadł do gustu wszystkim zawodnikom. Kibicom zaś najbardziej podobał się test Extreme. Zazwyczaj w tym miejscu odbywają się zawody jeździectwa konnego. Tym razem po potężnych belkach, uskokach i ostrych piaskowych nawrotach przyszło się ścigać zawodnikom z Mistrzostw Świata Enduro. Extreme Test był bez wątpienia jedną z największych atrakcji, co tylko potwierdziła niedzielna frekwencja lokalnych fanów offroadu. Notabene nie tylko lokalnych - spotkaliśmy wielu znajomych z bardziej odległych zakątków kraju, którzy przybyli do Kwidzyna, by kibicować polskim zawodnikom. Przede wszystkim owa próba o bardzo trialowej charakterystyce była wymagająca technicznie. Gołym okiem widać było różnicę w przejazdach pomiędzy zawodnikami z pierwszej piątki, a tymi z dalszych pozycji w stawce. Ostatnim z testów był Cross maraton, którego najlepsi szoferzy pokonywali w nieco ponad 10. minut. Potraficie sobie wyobrazić tak długą próbę, którą startujący przez cały czas jadą na „pełnym gwizdku"? Przyglądanie się zmaganiom w tym miejscu było niesamowicie ekscytujące, zwłaszcza, iż organizator zadbał o urozmaicenie trasy. Początkowe zakręty jakby wycięte w trawie przeradzały się w pełnoprawne motocrossowe bandy, potężne skoki, czy nawet whoopsy. To właśnie na tych ostatnich poległo kilku zawodników, a na naszych oczach w tamtym miejscu zapalił się motocykl jednego z włoskich reprezentantów w klasie Junior. Zresztą, na Cross Teście zaobserwowaliśmy kilka spektakularnych gleb, z których niektóre kończyły się nawet interwencją służb medycznych. Szybkościowy charakter próby w połączeniu ze zmęczeniem dawał dość niebezpieczne rezultaty. Trzeba przyznać, iż organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Próby czasowe zasługiwały na miano Mistrzostw Świata, a z naszych rozmów z zawodnikami jednoznacznie wynikało, iż przypadły one do gustu. Jedno, co w opinii kilku startujących przeszkadzało, to liczba pętli. Nawet Marko Tarkkala przyznał po sobotnim ściganiu, iż był to bardzo długi dzień. Nic prostszego - w niedzielę zawodnicy ścigali się na 3. pętlach, a nie 4., jak miało to miejsce dzień wcześniej. Na jednej z owych dotarliśmy w głąb lasu, by przyjrzeć się lepiej błotnej przeprawie. I tam pojawił się największy zgrzyt imprezy... Kibice Po Mistrzostwach Europy w Kielcach myślałem, że to właśnie tamci kibice zasługują na miano najmniej, żeby to delikatnie ująć, sportowych. Okłamywanie zawodników o trasie przejazdów przez trudniejsze elementy, picie nadmiernych ilości alkoholu i grubiańskie zachowanie były przecież normą. Okazało się, że kwidzyńscy kibice nie chcą być gorsi. Oczywiście, można zrozumieć, iż ludzie szukają sensacji i wrażeń, czego po części przynieść mają im imprezy tego typu. Jednakże, czy jest jakiś głębszy sens topienia zawodników w błocie po to tylko, żeby ich potem wyciągać? Żeby tego było mało, grupa pseudo kibiców zlokalizowanych w okolicach błotnej przeprawy, rzucała niezbyt wyszukanymi epitetami w stronę szoferów, którzy nie dali się podpuszczać i pokonywali przeszkodę łatwiejszą drogą. Czy nie łatwiej było owej grupce ulokować się przy próbie specjalnej, gdzie mogliby zasmakować prawdziwego ścigania? Najwyraźniej nie. Szczytem wszystkiego było oklaskiwane lokalnego pseudo ridera, który wbił się w sam środek błota, po czym odkręcił manetkę do końca i, niestety, pobrudził sobie cały dres. Zresztą „lokalni" byli gwiazdami zgromadzonych tam fanów piwa, bo przecież nie motocykli - ponieważ tylko oni potrafili dać prawdziwe show odkręcania manetki na postoju. Szkoda jednak tracić nerwy na wychowywanie pobliskich osadników. Skupmy się lepiej na tym, co działo się na próbach... Przebieg rywalizacji Klasa E1 Obydwa dni zawodów w klasie motocykli o pojemności 250ccm w i 125ccm padły łupem hiszpańskiego zawodnika teamu KTM - Ivana Cervantesa. W sobotę rozegrał on niesamowity bój z jeżdżącym na Hondzie Finem Miką Aholą. Prawdopodobnie gdyby nie słabsza dyspozycja Aholi na pierwszym mierzonym przejeździe Enduro Testu, to sytuacja wyglądałaby jeszcze bardziej dramatycznie. Ostatecznie po pierwszym dniu zawodów Hiszpan wygrał z nieco ponad 15. sekundową przewagą. Trzecie miejsce w sobotę przypadło Francuzowi Marcowi Germainowi, jednakże jego strata do drugiego przekroczyła minutę! Daje to świetny obraz tego, w jak dobrej formie tego dnia był Ahola i Cervantes. Na dalszych miejscach w sobotę uplasowały się same znane nazwiska. Czwarty był jeździec Yamahy Simone Albergoni, przed Cristobalem Guerrero i Fabrizio Micheluzem. A co z Polakami? Niestety, Bartek Obłucki musiał wycofać się po poważnym defekcie motocykla. Jego team nie był w stanie odpowiednio przygotować sprzętu do dnia drugiego, co spowodowało, iż był to tragiczny weekend dla naszego najbardziej utytułowanego rajdowca. Z rywalizacji wypadł także nasz dobry znajomy z Mistrzostw Polski - Łukasz Bartos. Honoru w małej klasie bronił jedynie młody Wacław Skolarus, który ukończył dzień na 16. pozycji. Niedziela przebiegała znów pod hasłem wielkiego boju Aholi z Cervantesem. I tym razem było bardzo ciasno, gdyż po trzeciej pętli różnica między zawodnikami wynosiła zaledwie 23. sekundy. Biorąc pod uwagę, że Cross Test jechano ponad 10. minut, jest to wynik co najmniej spektakularny. Trzeci zawodnik niedzielnego ścigania - Simone Albergoni - stracił do Aholi ponad 1. minutę 40. sekund! Czwarty był Guerrero, przed Micheluzem i Germainem. Niestety, na piątym teście z rywalizacji wypadł Wacław Skolarus. W klasyfikacji generalnej 10. punktami nad nad Ivanem Cervantesem prowadzi Mika Ahola. Trzecie miejsce okupuje Simone Albergoni z zaledwie 11. punktową stratą do poprzedzającego go Fina. Niestety, na odległą 17. pozycję spada Bartek Obłucki, bez jakichkolwiek szans na satysfakcjonujący go wynik w tym roku. Dobrymi wynikami może pochwalić się za to Skolarus, który awansował na 25. miejsce. FilmyPozostałe filmy: | |
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzefotkie klasa, ale jaki super klip!!!! brawo!!! genialna relacja
OdpowiedzSuper foty, Poochini spisa³e¶ siê!
Odpowiedz