Raz w roku miasteczko Kwidzyn przepełnione jest zapachem opon, spalanego paliwa, a w powietrzu niesie się wściekły jazgot motocyklowych silników. Kwidzyn w województwie pomorskim, to liczące 39 tyś mieszkańców, typowe miasteczko, jakich wiele w Polsce. Jednak poza bogatą historią coś je jeszcze wyróżnia. Raz w roku miasteczko to przepełnione jest zapachem opon, spalanego paliwa, a w powietrzu niesie się wściekły jazgot silników. Tak właśnie wyglądają organizowane przez Kwidzynski Klub Motorowy zawody Mistrzostw Polski w Enduro. Runda Indywidualnych Rajdów Enduro, która odbyła się w dniach 20-21.05.2006, nie była zwyczajna, była bowiem rundą Mistrzostw Europy w tych zawodach. Ponad 180 zawodników (w tym trzy panie) z 17 krajów stanęło do walki o puchary i punkty w sześciu klasach. Obok tej imprezy rozegrały się tylko Mistrzostwa Polski i polscy zawodnicy startujący w Mistrzostwach Europy zostali także sklasyfikowani w swoich klasach rundy krajowej.
Trasa V i VI rundy liczyła sobie 77 km, oprócz tego zawodnicy mieli do pokonania trzy próby terenowe: cross, enduro oraz extreme (nowość w 2006 roku). Oprócz tego wymagano od nich dokładnie określonego w czasie meldowania się na tzw. PKC (punkt kontroli czasu). Pierwszą próbą była jak zwykle próba rozruchu. Maszyny, po nocy spędzonej na powietrzu, w niedostępnym dla zawodników parku maszyn wcale nie musiały mieć ochoty do pracy. W pobliżu depot (oraz widzów) zorganizowane zostały dwie z trzech prób terenowych. Próba otwierająca (tym razem extreme) oraz zamykająca okrążenie (enduro). Na próbę extreme, jak sama nazwa wskazuje składają się elementy najtrudniejsze w jeździe motocyklem enduro. Są to rozmaite przeszkody terenowe, bardzo strome podjazdy, poprzeczne belki, skocznie, małe przeprawy wodne. Tym razem ułożona próba była na tyle ciężka dla niektórych zawodników, że po pierwszym przejeździe organizatorzy zmienili dla ułatwienia kilka elementów (a szkoda). Przejazd prób liczony jest na czas i dodawany do siebie tworzy punkty ujemne dla zawodników, zatem im jest ich mniej - tym lepiej. Dzień pierwszy - sobota Pięknym słońcem przywitał zawodników wynurzających się z przyczep i busów sobotni poranek. Mimo mniej optymistycznych prognoz pogody wszyscy zachowywali optymizm. To chyba właśnie dzięki niemu na trasę rajdu nie spadła w sobotę ani jedna kropla deszczu. Punktualnie o godzinie 10.00 na starcie zameldowali się pierwsi zawodnicy. Jako pierwszy, honorowo wyruszył 4 letni zawodnik, a start przeprowadził nie kto inny, jak Jurek Owsiak. Po chwili jednak na starcie dało się odczuć gorączkowe oczekiwanie na sygnał honorowego sędziego startowego. Uniesionym kciukiem pozdrowił zeszłorocznego Mistrza Polski Łukasza Kurowskiego i wypuścił go na trasę rajdu. Trójkami ustawieni zawodnicy wyruszali na trasę w minutowych odstępach, a Jurkowi tak spodobało się prowadzenie startów, że nie odpuścił do końca. Tym czasem zawodnicy, którzy jako pierwsi dotarli do próby extreme, mieli nie lada orzech do zgryzienia. Podwójny podjazd na kłodę, skok dwustopniowy z ok. 2 metrów, to tylko niektóre z niespodzianek, jakie przygotowali organizatorzy. Nie dotyczyło to oczywiście polskiej i europejskiej czołówki, która świetnie dawała sobie radę i przeszkody nie stanowiły dla nich żadnego problemu. Jednak wśród zawodników mniej doświadczonych pułapki te powodowały istny pogrom i ciągłe przetasowywania. Notoryczne „gleby”, przenoszenie motocykla przez przeszkody, a i niejeden z zawodników odczuł ciężar sprzętu na własnych plecach czy „najadł” się piasku. Po morderczej próbie extreme zawodnicy wyjeżdżali w 77 km trasę, w połowie której zorganizowana była próba crossowa. Obliczona na ok. 9 minut jazdy, dość płaska, jednak ze względu na swoją długość potrafiła dać się we znaki zawodnikom. Na drugim, a zwłaszcza na trzecim okrążeniu trasy rajdu widać było już wyraźnie kto całą zimę poświęcił na treningi, a kto wolał siedzieć pod pierzyną. Druga połowa trasy zakończona była próbą enduro. Ta zorganizowana została w większej części w lesie, a w końcowej- w grząskim piachu Kwidzynskiego hipodromu. Tu motocykle grzęzły często po osie w piachu, wzburzając tylnym kołem jego fontanny. Po przejechaniu trzech okrążeń trasy rajdu i trzech razy każdej z prób zawodników czekał jeszcze serwis i wymiana opon. Zawody enduro charakteryzują się bowiem tym, że to sami zawodnicy muszą sobie w czasie trwania rajdu wymienić opony czy dokonać prostych napraw motocykli. Następnie motocykle zdawane są do parku maszyn, gdzie czekają pod gołym niebem drugiego dnia zmagań. W opinii zawodników Łukasz Kurowski (KTM Blachy Pruszyński Racing Team Polska klasa E1 - junior poz. X ME w klasie, poz. 2 w Mistrzostwach Polski klasa E1 po pierwszym dniu): „Trasa fajna, próba extreme ciężka, piaszczysta, ale ja bardzo lubię jeździć po piasku i dlatego ta próba wychodziła mi najlepiej w tym dniu. Próba crossowa bardzo długa, na ponad 8 minut i 30 sekund. Kilka dni wcześniej naderwałem więzadła w kolanie i bardzo to daje o sobie znać. Spodziewałem się tego wyniku, na nieoficjalnych wynikach jestem obecnie drugi. Jutro jest nowy dzień, jednak trasa będzie cięższa ze względu na powstałe dziury zarówno na próbach jak i na odcinkach dojazdowych”. Mateusz Bembenik (KTM Blachy Pruszyński Racing Team Polska klasa E1 - junior poz. 15 ME w klasie, poz. 1 w Mistrzostwach Polski klasa Junior po pierwszym dniu): „Jechało mi się dobrze, zadowolony jestem z prób extreme, jechałem szybko i nawet dwa upadki przeszkodziły mi wygrać w klasie w dniu dzisiejszym. Dzięki intensywnemu treningowi nawet na trzecim kółku nie zwalniałem, podczas gdy moi konkurenci słabli.” Organizatorzy imprezy zadbali również o ciekawą oprawę wieczornej przerwy w wyścigach. Urządzono pokazy balonowe, a z rozstawionej sceny przygrywała wesoło kapela. Punkty gastronomiczne czynne były do ostatniego gościa, chociaż z zawodników raczej mało kogo by tam uświadczyć. Wszyscy zmęczeni bardzo wcześnie poszli juz spać chcąc wypocząć przed dniem następnym. Dzień drugi - niedziela Drugi dzień rajdu był znacznie bardziej wymagający i uciążliwy dla zawodników. Po nocnej ulewie, która rozpoczęła się przed godziną 22 dnia poprzedniego i trwała do godziny 10 w dniu startów podłoże zrobiło się dużo bardziej grząskie, a motocykle znacznie chętniej łapały piasek i ziemię, obciążając tym samym i spowalniając zawodników. Odcinki prób nie zostały zmienione, jednak ich poziom trudności znacznie wzrósł. Motocykle ślizgały się na kłodach i trawie, zakopywały w wąskich i głębokich koleinach, a zawodnicy tracili cenne sekundy przejazdu. Łukasz Kurowski (KTM Blachy Pruszyński Racing Team Polska klasa E1 - junior poz. 3 ME w klasie, poz. 2 w Mistrzostwach Polski klasa E1 po drugim dniu): „To był bardzo ciężki dzień. Najpierw na próbie cross zgasł mi motocykl i przez dłuższą chwilę walczyłem z jego odpaleniem, a czas leciał... Potem znowu motocykl zrobił się zbyt ciężki od tego mokrego piachu i błota, musiałem podciągnąć całość ustawień zawieszenia i dało się jechać. Potem ostro goniłem zawodników, którzy mnie wyprzedzili wcześniej i chyba ukończę na czwartej pozycji.” Mateusz Bembenik (KTM Blachy Pruszyński Racing Team Polska klasa E1 - junior poz. 15 ME w klasie, poz. 1 w Mistrzostwach Polski klasa Junior po drugim dniu): „Na próbie crossowej, jak był pierwszy wjazd do lasu w lewo, potem długa prosta, po dziurach, szedłem do prawego i wtedy poszedłem w takie kozły, że przez pierwszych parę sekund nie wiedziałem czy dam radę się podnieść, to był najcięższy moment dzisiejszego dnia”. Na zakończenie Trzeba przyznać, że organizatorzy postarali się przygotowując imprezę na iście światowym poziomie. Zabezpieczenie trasy i jej zróżnicowanie bardzo spodobało się wszystkim zawodnikom. Nie należy się dziwić, wszak Kwidzynski klub po raz trzeci juz przygotował rundę Mistrzostw Europy w Rajdach Enduro, po raz pierwszy organizując imprezę w 1993 roku, a następnie w 2004. Słuchy zaś chodzą, że w 2007 roku Kwidzyn powita światową czołówkę zawodników, bowiem zorganizowana ma być tu jedna z rund Mistrzostw Świata w tej dyscyplinie. Wyniki drugiego dnia eliminacji ME rajdów enduro: Indywidualna klasyfikacja generalna: 1. | Nicolas Deparrois (Francja/Husqvarna) | 34.46,75 | 2. | Werner Mueller (Austria/KTM) | 34.54,66 | 3. | Mark Wassing (Holandia/KTM) | 35.03,18 | 4. | Edward Jones (W.Brytania/KTM) | 35.06,17 | 5. | Jari Mattila (Finlandia/Honda) | 35.06,52 | 6. | Roman Michalik (Czechy/Beta) | 35.09,59 | 14. | Marek Przybysz (Polska/Honda) | 36.01,78 | 23. | Łukasz Kurowski (Polska/KTM) | 36.33,93 | 39. | Marek Świderski (Polska/Honda) | 37.36,18 | 41. | Jakub Przygoński (Polska/Honda) | 37.41,11 | Foto: autor | |
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarzeMiasteczko Kwidzyñ- walnij siê w czo³o obojêtnie kim jeste¶ i nie pisz wiêcej takich bzdur.
Odpowiedzco to za analfabeta piszal qutwa nauczcie sie Kwidzyn a nie Kwidzyñ albo nie w Kwidzyniu tylko sie mowi Kwidzynie
OdpowiedzRzeczywi¶cie powinno siê pisaæ Kwidzyn a nie Kwidzyñ, natomiast je¿eli chodzi o odmianê np. w Kwidzynie a w Kwidzyniu to ta pierwsza jest poprawna, czyli b³êdu nie by³o. Mam nadziejê, ¿e w kolejnych relacjach b³±d siê ju¿ nie powtórzy. Z pewno¶ci± redaktor bêdzie mia³ to na uwadze.
OdpowiedzNie kwidzyñ tylko kwidzyn. ludzie na uczcie sie w koncu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odpowiedzna jakiej uczcie ??? analfabeto nauczyc sie , a wiec nauczcie sie Jerzy
Odpowiedzna uczcie sie razem pisze hahahaha :) !!!!!!!!!!
OdpowiedzKwidzyn nie tylko grochem slawny :) :) :)
Odpowiedz