Mikołaje na Motocyklach w Trójmieście - fenomen pomagania
Skąd w Polsce wzięła się idea Mikołajów na Motocyklach? Kto wpadł na tak genialny w swojej prostocie pomysł?
Prawdopodobnie zdecydowana większość z was zna akcję, w której to w środku zimy motocykliści wyciągają swoje maszyny, odziewają się w czerwone stroje Mikołajów i otwierają swoje serca na potrzeby najmłodszych. Jednak skąd się to wszystko wzięło? Kto wpadł na tak genialny w swojej prostocie pomysł?
Mikołaje na motocyklach jeżdżą już praktycznie po całej Polsce i cieszą się ogromną popularnością, a najlepsze jest to, że nie tylko w środowiskach motocyklowych – akcją nie bez kozery interesuje się wiele mediów krajowych. W 2009 roku była to największa tego typu parada na świecie, a uczestniczyło w niej 2309 pojazdów i 3000 uczestników. Pomysłodawcą i jak do tej pory głównym organizatorem trójmiejskiego zamieszania pod tytułem „Mikołaje na Motocyklach” jest Piotr GS DiStrada, jednak jak sam podkreśla - bez armii kolegów i pomocników nic by z tego nie wyszło!
Pomysł zrodził się w głowie Piotra i jego przyjaciół w 2003 roku. Jednym z powodów zorganizowania takiej akcji była między innymi informacja o podobnej paradzie w Holandii, jednak przede wszystkim, chęć zrobienia czegoś nowego, do tamtej pory niespotykanego na polskich drogach, a na pewno szlachetnego. „Zorganizowanie” to jednak zbyt duże słowo, bo wyjazd był całkowicie spontaniczny. Gdy 6. grudnia dziewięciu motocyklistów jechało ze skromnymi podarkami w padającym śniegu w stronę jednej ze szkół w Gdańsku, spotkali się z czymś niezwykłym. Samochody radośnie trąbiły, a ich kierowcy przyjaźnie machali, zszokowane dzieciaki i dorośli mijani na chodnikach entuzjastycznie wskazywali ich swoim towarzyszom spacerów, natomiast same dzieci w szkole, do której Motomikołaje dojechali, miały ogromną frajdę. Po powrocie do domów, to wszystko razem spowodowało wyśmienite nastroje Piotra i kolegów oraz było powodem do gorącego i jakże oczywistego postanowienia – tą akcję należy koniecznie powtórzyć. Piotr nie miał wtedy pojęcia, co wyniknie z tego za kilka lat.
Piątego grudnia roku 2004 Piotr i jego koledzy znów umówili się o 9:00 w najbardziej znanym przez Gdyńskich motocyklistów miejscu – na Skwerze Kościuszki. Wjeżdżając tam zorientowali się, że kilkunastu Motomikołajów na swoich „reniferach” już na nich czeka. Bez wcześniejszego nagłaśniania, beż żadnych zezwoleń, motocykliści ruszyli w ruchu ulicznym na ulicę Długą i pod Neptuna w Gdańsku. Dopiero po powrocie, oglądając zdjęcia ze startu okazało się, że bez jakiegokolwiek nagłaśniania, bez żadnej organizacji, piątego grudnia wyjechało do dzieciaków łącznie aż 37 Mikołajów i zabytkowy Land Rover, który do dzisiaj jeździ w paradzie jako jedyny samochód i służy do transportu słodyczy.
Edycja 2005 to również brak nagłaśniania imprezy, a już miesiąc przed paradą do Piotra przyjeżdżali motocykliści znajomi oraz nieznajomi, w celu dokonania wpłaty na akcję „Mikołaje na Motocyklach”. Po poprzednich paradach wiadomo było, że Mikołaj bez prezentu nie jest do końca prawdziwy w oczach dzieciaków, więc z zebranych pieniędzy zakupionych zostało ponad 100 kilogramów cukierków! O 9:00 na Skwerze w Gdyni zebrało się aż 98 Mikołajów i Mikołajek, którzy bez obstawy, ale i bez zatarć z policją ruszyli pod Neptuna w Gdańsku. Na miejscu rozdawali cukierki, a wszyscy chętni mogli uraczyć się gorącą herbatą z cytryną. Uśmiechy nie znikały z twarzy motocyklistów, ale co najważniejsze, dali radość wielu dzieciom i ich rodzicom!
Po pierwszej relacji z edycji 2005, która pojawiła się w pismach motocyklowych oraz nagłaśnianiu edycji 2006 przez plakaty w serwisach i salonach oraz smsy i pocztę pantoflową, 10. grudnia 2006 roku na Skwerze Kościuszki zjawiło się zdecydowanie więcej uczestników. Było ich aż 383, a po dołączeniu przez spóźnialskich już w trasie, liczba zdecydowanie przekroczyła 400. Ponad czterokilometrowa kolumna eskortowana przez Policję i Straż Miejską zawitała pod gdańskim Neptunem i na sopockim Monciaku. Tym razem przed imprezą odbyła się obowiązkowa zbiórka pieniędzy. 8000 złotych przeznaczono na pół tony cukierków oraz grochówkę dla uczestników, a po podliczeniu wszystkich kosztów, zostało 1500 zł, które oczywiście miały zasilić budżet Mikołajów 2007.
Edycja 2007 była już naprawdę wielka. Przed 10:00, czyli godziną wyjazdu kolumny ze Skweru w Gdyni naliczono 757 motocykli, skuterów i quadów! Przy tak dużej liczbie motocyklistów zdarzyło się kilku, którzy wyraźnie pomylili imprezy. Jednak dzięki zdyscyplinowaniu pozostałych Mikołajów na Motocyklach, cała parada przebiegła sprawnie, przede wszystkim zapewniając radość dzieciakom na 30 kilometrach trasy, pod gdańskim Neptunem, pod Monte Cassino w Sopocie i na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Piąta edycja to 1000 kg słodyczy rozdanych na postojach, 1500 herbat i 1500 kromek chleba ze smalcem, no i przede wszystkim 3100 obiadów zakupionych dla jednej z Trójmiejskich szkół.
Akcja z roku 2008 to sukces wszystkich - nie tylko około dwudziestu pięciu pomocników, którzy przez dwa miesiące pomagali w przygotowaniach, ale wszystkich, którzy wzięli udział w Mikołajach na Motocyklach. Jak już miało to miejsce wcześniej, w dzień przed imprezą nieduży konwój udał się do Kliniki Onkologii Dziecięcej przy Akademii Medycznej w Gdańsku aby rozdać prezenty, oraz dzięki hojnemu sponsorowi do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Gdyni. Siódmy grudzień to już ogromna parada ponad 1,5 tysiąca maszyn. Według policji, kolumna miała ponad 7 kilometrów długości. Zarejestrowano również stowarzyszenie Mikołaje na Motocyklach, aby wszystkie działania były legalne. Udało się zebrać około 45 tysięcy złotych, z czego 36000 zł zostało przeznaczone na około 15999 obiadów w kilku szkołach!
O Mikołajach na Motocyklach w roku 2009, czyli już siódmej edycji możecie przeczytać w relacji Ścigacz.pl. Niech liczby przemówią same za siebie. Zarejestrowanych zostało 2309 maszyn, na których siedziało ponad 2900 Mikołajów i Mikołajek. Uczestnicy zebrali niebagatelne 62 225 złotych, z których ufundowano 22000 obiadów dla dziewięciu różnych placówek dziecięcych. O akcji informowały nie tylko polskie media, ale także prasa poza granicami naszego kraju. Krótko mówiąc – sukces pełną gębą.
Przygotowania do edycji 2010 trwają już od początku września, kiedy to miało miejsce pierwsze spotkanie organizacyjne. W piątek 12. listopada ruszyła sprzedaż naklejek – cegiełek uprawniających do uczestnictwa w aukcji. Ich cena zależy od samych zainteresowanych, jednak minimum to 20 złotych, a cały dochód jak zwykle zostanie przekazany na dzieciaki. Wszystkie aktualności oraz punkty wpłat znajdziecie na stronie Trójmiejskich Mikołajów na Motocyklach. W tym roku parada wyruszy 5. grudnia i nie zapomnijcie wcześniej zaopatrzyć się stroje Mikołajów! Wiele informacji oraz obszerną relację z imprezy znajdziecie oczywiście na stronach Ścigacz.pl
Fenomen?
Mikołaje na Motocyklach wprawdzie rozpoczęły swoją historię w Trójmieście i to właśnie ci Motomikołaje są najliczniejsi, jednak pamiętajmy, że akcja ma charakter ogólnopolski. W tego typu działania zaangażowanych jest już wiele polskich miast, a organizator z Gdyni wcale nie chce wyłączności. Wręcz odwrotnie, Piotr nagłaśnia akcję, żeby była jak najbardziej popularna i motywowała do takich samych imprez. Po 2005 roku opublikował nawet konkurs na najliczniejszych Mikołajów na Motocyklach poza Trójmiastem.
Jak podkreśla pomysłodawca, Mikołaje na Motocyklach to przede wszystkim pomoc dzieciakom, jednak akcja niesie ze sobą dodatkowe, trochę ukryte przesłanie. Motomikołaje zawsze jechali wśród entuzjastycznych klaksonów samochodowych, uśmiechniętych i machających na powitanie przechodniów i zadowolonych dzieciaków. Motocykliści są wtedy postrzegani inaczej, niż próbują to kreować media. Trzeba pokazać, że motocykliści to nie tylko użytkownicy dróg, którzy z przestrzeganiem prawa drogowego mają czasem problem, a ich fantazja nie jest wyłącznie przedmiotem licznych, negatywnych doniesień w prasie i kronikach policyjnych. Udowadniamy, że jesteśmy zorganizowanymi ludźmi, którzy chcą zrobić coś dla innych, przynosząc im radość i uśmiech.
Dlaczego Motomikołaje są tak ogromnym fenomenem w całej Polsce? Bo te parady to nie obłuda, a motocykliści rzeczywiście nie są wariatami i są w stanie wyciągnąć swoje maszyny nawet w środku zimy, ubrać się w ciuchy Mikołaja i zorganizować wielką paradę tylko (a może aż) po to, aby nieść pomoc najważniejszym naszym obywatelom – dzieciakom.
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzenajlepszy klub motocyklowy w polsce bedzie nine six mc bedzieeeeeeee
OdpowiedzSprzedam kompletny strój Św. Mikołaja składający sie z 5 elementów: - kurtka - dł. 86 cm - broda z wąsami na gumce - czapka - pasek - spodnie z regulacją obwodu w pasie - dł. 107cm, ...
OdpowiedzKurcze to jest coś ;) niestety nie mam możliwości jechać tam ;(;(;( Dlaczego tak daleko! Mam nadzieje że za rok wezmę w tym udział ;D
OdpowiedzNie martw się, gdzieś bliżej na pewno też są motomikołaje :) śląsk robi, lublin, olszyn, bielskobiała, warszawa, koszalin...
Odpowiedzheh trzeba będzie gdzieś się wybrać ;)
OdpowiedzW tym roku i ja pojadę z całą paczką! Super pomysł tak trzymać!!
OdpowiedzWitam byłem ostatnio i teraz też będę polecam to nic że będzie tłok ale naprawdę warto polska będzie biało czerwona super atmosfera gwarantowana reszt zależy od pogody :)
OdpowiedzChciałem wybrać się w tym roku na taką akcje ale niestety motor sprzedany może za rok pojade ;)
Odpowiedz