Marc Marquez - Ba³em siê, ale jestem tylko cz³owiekiem
Z każdym kolejnym wygranym wyścigiem presja na Marcu Marquezie była tylko większa.
Zresztą, była nie mała jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2014, kiedy zarzucano mu, że jego debiutancki tytuł był tylko i wyłącznie efektem ubocznym kontuzji (Pedrosy i Lorenzo) i słabej dyspozycji konkurencji. Zdeterminowany, przygotowany i ewidentnie dojrzalszy Marquez w dominującym stylu rozpoczął 2014 rok, wygrywając dziesięć wyścigów z rzędu. Wydawało się, że presja na zdobycia perfekcyjnego sezonu była większa niż samo mistrzostwo. Wyczyn, który nie został powtórzony od lat ‘60, kiedy to Giacomo Agostini wygrał wszystkie wyścigi sezonu (trzeba pamiętać, że w tamtych latach było około 10, nie 18. rund w roku). Wydawało się także, że presja zeszła z Mistrza po Brnie, pierwszym wyścigu poza podium dla zawodnika Repsol Hondy.
Ewidentnym przykładem tego były rundy w Aragon i na torze Misano. Nawet jeśli jest to spore uproszczenie, błędy taktyczne wynikały z tego, że Marquez najnormalniej w świecie mógł sobie na nie pozwolić. Nie mógł (lub nie chciał) podczas rundy na torze Motegi, gdzie zamiast ryzykować szaleńczą pogoń za Lorenzo, skoncentrował się na trzymaniu za plecami dwóch zawodników, którzy mogli przeszkodzić mu w zdobyciu tytułu na trzy rundy przed końcem sezonu - Valentino Rossim i Danim Pedrosie.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie jak sen. Miałem jeden cel, skończyć wyścig przed Valentino i Danim. Na początku było inaczej niż zwykle: nie byłem odpowiednio agresywny, zwłaszcza w pierwszym zakręcie straciłem dużo miejsc. Bałem się, ale to normalne, jestem tylko człowiekiem i czułem sporo presji. Może na początku wyścigu powinienem przycisnąć nieco mocniej i postarać się gonić za Jorge, ale to nie był mój cel na dzisiaj - powiedział po wyścigu 21-latek.
Marquez poradził sobie, wygrywając z presją podczas japońskiej rundy MotoGP i zapewniając sobie tytuł Mistrza Świata na trzy wyścigi przed końcem sezonu. Mimo walki z Valentino Rossim, który usilnie próbował przeciągnąć walkę o tytuł do Phillip Island (o czym zresztą otwarcie mówił), Marquez okazał się lepszy.
Sezon Marca był prawie idealny. Jedynym wyjątkiem były błędy w Aragon i na torze Misano, ale jego jazda na reszcie torów była zawsze na wysokim poziomie. Marc był bardzo agresywny, ale także konsekwentny. W zeszłym roku wygrał mistrzostwo jako nowicjusz, ale było mu na pewno łatwiej dzięki kontuzjom Daniego czy moim. Tym razem był lepszy od nas wszystkich z dużą przewagę, w pełni zasługuje na Mistrzostwo - podsumował po wyścigu w Japonii, zwycięzca Jorge Lorenzo.
Dobrych słów nie szczędził na temat Marqueza jego idol, Valentino Rossi:
Marc jest szybki od samego początku na wszystkim na co wsiądzie, to naturalny talent. Pytaniem na koniec zeszłego sezonu było jak mocno rozwinie się przez zimę. Z reguły pomiędzy pierwszym, a drugim sezonem dobrzy zawodnicy mocno się rozwijają. Niestety dla nas, Marc nie rozwinął się w kwestii prędkości, ale w kwestii stylu jazdy - sposób w jaki używa motocykla, w jaki przyspiesza i hamuje, pozostając bardzo agresywnym. Teraz do tego wydaje się, że wszystko ma pod kontrolą - podsumował dziewięciokrotny Mistrz Świata.
Najbliższa runda odbędzie się na Phillip Island. Teraz będzie niezmiernie ciekawe zobaczyć jak Marquez będzie jeździł bez kompletnie żadnej presji. Przebąkiwał zresztą w tym roku, że z chęcią wystartowałby w wyścigu Moto2. Jak dla nas równie dobrze mógłby pojechać jednego dnia w wyścigu Moto3, Moto2 i MotoGP.
|
Komentarze 3
Poka¿ wszystkie komentarzeMarc k³amie- nie jest cz³owiekiem , jest cyborgiem.
OdpowiedzBardzo siê cieszê ¿e to Mark zosta³ mistrzem i kibicowa³em mu od pocz±tku . Wiele osób nie darzy go sympati± a mam do niego szacunek choæ by za jego nowatorski styl jazdy.
Odpowiedz"Marquez poradzi³ sobie, wygrywaj±c japoñsk± rundê MotoGP i zapewniaj±c sobie tytu³ Mistrza ¦wiata". Co¶ chyba nie bardzo tak.
OdpowiedzHaha, musia³em trzy razy przeczytaæ ¿eby zobaczyæ swój b³±d. Poprawione, dziêki za czujno¶æ!
OdpowiedzProszê ;)
Odpowiedz