Ścigacz.pl

Jedną z największych zalet posiadania i jazdy na motocyklu jest fakt, że kierowca nie czuje się jak sardynka w puszce, co jest częstym doświadczeniem samochodziarzy. Ale może w tym szaleństwie jest metoda?

W przypadku rozwiązania prezentowanego na poniższym filmie daszek redukuje wrażenie wolności do zera, ale może za to jest bezpieczniej?

Meanwhile in the Garage

Powiedzmy sobie szczerze, że takie projekty nie rodzą się obecnie po to, żeby miały jakiś większy sens, lecz są reklamą tego czy innego produktu albo firmy. Tak samo jest w tym przypadku, bo chodzi o reklamę HBM Machines. Inna rzecz, że belgijski twórca tego "parasola", który z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem i pracował wcześniej przy produkcji części do satelitów, ma na swoim koncie wiele podobnych, często futurystycznych projektów. Są to m.in. latające motocykle, czyli dosłownie motocykle osadzone na kratownicowej ramie wyposażonej w zestaw silników pochodzących z najpotężniejszych dronów. Te wynalazki możecie sobie pooglądać na kanale Meanwhile in the Garage na Facebooku lub @mwigtools na Instagramie.

BMW C1

Najnowsze dzieło MWiG wizualnie prezentuje się nawet nieźle, ale to w zasadzie tyle. Inna rzecz, że przecież silnikowe jednoślady z dachem to wcale nie jest nic nowego, bo już dwadzieścia lat temu z okładem po świecie jeździł model BMW C1, produkowany przez Berrone dla niemieckiego giganta w latach 2000-2003. Ten dziwaczny skuter o pojemności 123 cm³ posiadał sztywny dach i system pasów bezpieczeństwa, dzięki czemu można nim było poruszać się zgodnie z przepisami bez kasku na głowie. Co ciekawe, pasażer, który znajdował się już poza kabiną, musiał mieć posiadać kask.

Honda Eysium

Mniej więcej w tym samym czasie swoją wersję zadaszonego jednośladu pokazali Japończycy. Honda Eysium nie wyszła jednak poza model koncepcyjny, który zresztą był kabrioletem, ponieważ dach składał się, gdy nie był potrzebny. W zasadzie ten cudak po dziś dzień ma pewien urok, ponieważ japoński maxi-skuter napędzał silnik o pojemności 750 cm³, który w momencie jego prezentacji w 2001 roku był elementem przewagi konkurencyjnej w świetle niedawno zaprezentowanych modeli Yamaha T-Max i Suzuki Burgman 650, które tworzyły nowy rynek skuterów o dużej pojemności.

Adiva AD3

Pewnie już zauważyliście, że początek obecnego wieku był szczególnie znaczący dla konstrukcji motocyklowych wyposażonych w dach. Tendencję tę potwierdza również przypadek Benelli. Włoska marka, obecnie produkująca pojazdy w zakładach Qianjiang w Chinach, dołączyła do rodziny skuterów z dachem modelem Adiva. Chociaż ten zadaszony wariant nie oferował żadnej odporności na zderzenia, jak model BMW, miał bardziej użyteczną na co dzień zaletę bycia kabrioletem. Inna rzecz, że panel dachowy modelu Adiva był tak wąski, że nie zapewniał dużej ochrony przed warunkami atmosferycznymi. Oryginał był produkowany w latach 2001-2006, a Adiva istnieje jako oddzielna firma, produkująca obecnie gamę trójkołowców opartych na Piaggio MP3 — oczywiście nadal z dachem — o nazwie AD3.

Jedna uwaga. W zasadzie miałem na myśli model Adiva AD3 400, ale kiedy chciałem sprawdzić parametry tego skutera, okazało się, że strona internetowa adiva-world.com już nie działa. Zdaje się, że kolejny wynalazek z dachem stał się właśnie przeszłością…

Lit C1

O wiele ciekawsza historia dotyczy pojazdu o nazwie Lit C1. To jeden z tych projektów, które trwają od wieków i mają problem z przekroczeniem linii oddzielającej koncepcję od produkcji. Pierwotnie jednoślad został zaprezentowany w 2010 roku, a zamówienia przedpremierowe otwarto w 2015 roku. Do 2017 roku skutery nadal nie zostały dostarczone, więc ci, którzy zamówili je w przedsprzedaży, otrzymali zwrot pieniędzy, a plany produkcyjne zostały anulowane. Jednak w zeszłym roku zamówienia przedpremierowe zostały ponownie otwarte, a ceny zaczynają się od 32 tys. dol., czyli ok. 128 tys. zł, natomiast pierwsze dostawy mają nastąpić w 2026 roku.

Jeśli Lit C1 rzeczywiście trafi do produkcji, może stać się najbardziej przekonującym motocyklem z dachem, chociaż jest to pojazd z silnikiem elektrycznym. "C1" w nazwie sugeruje, że Lit Motors pamięta o przeboju BMW sprzed lat, ale w przeciwieństwie do oryginalnego C1, model firmy z San Francisco wyróżnia się tym, że ma podwójny żyroskop wbudowany w podwozie, co pozwala maszynie stać pionowo bez żadnego podparcia. Niektóre z filmów prezentujących prototyp są imponujące, bo pokazują motocykl nadal stojący po wysiłkach prezentera, aby go przewrócić. Jakiej siły wymagałoby przewrócenie C1 na bok? Według Lit Motors: "Mały słoń musiałby uderzyć bokiem, aby położyć C1 na ziemi". C1 wyposażono w dwa silniki po 20 kW (łącznie 53,6 KM) na obu kołach, czyli 2WD. Pojazd ma zasięg ok. 270 kilometrów. Firma planuje sprzedaż 100 tys. egzemplarzy do 2031 roku. Nierealne? Raczej tak.

BMW C1… ponownie?

Oczywiście podobnych konstrukcji było znacznie więcej, na przykład stosunkowo nowa historia dotyczy modelu NIU TQi GT, natomiast jak do tej pory jedynym zadaszonym silnikowcem, który rzeczywiście odniósł sukces i trafił do tysięcy klientów, był model BMW C1, ponieważ przez dwa lata sprzedano ok. 12 tysięcy egzemplarzy. I jeszcze jedna ciekawostka na koniec. W 2009 roku pojawił się prototyp BMW C1-E, czyli unowocześniona, zadaszona wersja, kolejny wniosek patentowy BMW wpłynął e 2020 roku.  Do tej pory nic z tego nie wynikło, ale w bliższej lub dalszej przyszłości? Kto wie?