Koncert dzwonów podczas Grand Prix Katalonii w MotoGP
Zaledwie trzynastu zawodników osiągnęło metę na torze Montmelo pod Barceloną. Jazda Lorenzo na 110%, dramat Aprilii i piękna walka Rinsa, Petrucciego i Quartararo trzymały nas mocno w napięciu.
Pech zbierał z toru kolejnych zawodników już od pierwszych minut wyścigu. Karel Abraham cieszył się z rywalizacji niecałe dwie minuty, kiedy to wylądował w żwirze. Chwilę później jadący z dziką kartą kierowca testowy Aprilii Bradley Smith popełnił błąd, po którym wypadł z toru, zabierając ze sobą na pobocze lidera zespołu z Noale - Aleixa Espargaro. Hiszpan zjechał do depo, lecz nie był w stanie o własnych siłach zejść z motocyklach. Z pomocą swoich mechaników trafił do medyków i finalnie zakończył weekend z uszkodzonym kolanem.
Jorge Lorenzo miał naprawdę świetne tempo i widać wizyta w Japonii i przekonstruowanie zbiornika paliwa się opłaciły, lecz Hiszpan był tak żądny dobrej pozycji, że przesadził na hamowaniu i opuszczając tor w pozycji leżącej, podciął niefortunnie Andreę Dovizioso, Mavericka Vinalesa i Valentino Rossiego. Wielki dramat całej czwórki. Lorenzo zwykle nie popełnia takich błędów, lecz każdemu może się zdarzyć, szczególnie gdy dotychczasowe wyniki były dalekie od oczekiwań. Przeprosił swoich wykoszonych rywali i tyle w temacie. Wielka szkoda, bo wszyscy mieli dobre tempo i walczyli o czołowe pozycje. Tak zakończyło się pierwsze okrążenie, po którym Marc Marquez wyszedł na prowadzenie i nie oddał go już do końca wyścigu. Jechał bardzo równo i wypracował sobie bezpieczną przewagę, by w towarzystwie tysięcy hiszpańskich kibiców wysłuchać hiszpańskiego hymnu ze środkowego stopnia podium.
Kilka sekund za Marquezem toczyła się piękna walka pomiędzy Petruccim, Rinsem i Quartararo. Rins jednak zbyt szybko wszedł w szykanę podczas jednej z wielu prób wyprzedzenia piekielnie szybkiego Ducati i musiał ratować się wyjazdem poza nitkę toru. Na całe szczęście w tym sektorze pobocze jest asfaltowe, dzięki czemu mógł wrócić bezpiecznie do wyścigu, bez wywrotki.
W walce o podium liczyli się już tylko Petrux i pretendent do tytułu debiutanta roku - Quartararo. Młody Francuz okazał się szybszy i z zapasem prawie dwóch sekund ukończył walkę na drugiej pozycji. To była niestety jedyna Yamaha na mecie.
Danilo Petrucci trzeci raz z rzędu wskoczył na podium, cementując już chyba swój kontrakt z Ducati na przyszły rok. Jechał szybko, pewnie i konsekwentnie, a do drugiego miejsca brakło chyba opon, które mocno dostały w kość podczas walki z Rinsem. Lider ekipy Suzuki dwoił się i troił, by w domowej rundzie zebrać jak najwięcej punktów i w końcówce wskoczył na czwarte miejsce, wyprzedzając Jacka Millera i kolegę zespołowego - Joana Mira.
Młodszy z braci Espargaro znów zaliczył dobry wyścig na KTMie, osiągając siódmą pozycję przed Takaakim Nakagamim. Tito Rabat był dziewiąty, przed Johannem Zarco, Andreą Iannone, Miguelem Oliveirą i ostatnim na mecie, lecz również w punktach Sylvainem Guintolim.
Do grupy pechowców dołączyli w trakcie wyścigu jeszcze Syahrin, Bagnaia, Morbidelli i Crutchlow, który zbyt optymistycznie zabrał się za wyprzedzanie swojego przyjaciela - Jacka Millera i wylądował na poboczu.
Pomimo wielu nieprzyjemnych momentów, to był naprawdę wspaniały wyścig i miejmy nadzieję, dalsza walka zawodników MotoGP będzie kontynuowana w czystej formie na torze, a nie przed kamerami.
W klasie Moto2 zwyciężył młodszy z braci Marquezów - Alex, wskakując jednocześnie na pozycję lidera klasyfikacji generalnej w pośredniej kategorii GP. Thomas Luthi był drugi, a najniższy stopień podium wywalczył Jorge Navarro. W tym wyścigu mieliśmy również sporą grupę pechowców, gdyż Remy Gardner, Iker Lecuona, Lorenzo Baldassarri, Fabio Di Giannantonio, Sfefano Manzi i Jake Dixon nie ukończyli hiszpańskiej Grand Prix.
Starcie młodzików w Moto3 wygrał po raz pierwszy w karierze Marcos Ramirez i jest dwunastym zwycięzcą w dwunastu ostatnich wyścigach najmniejszej kategorii. Drugi na mecie zameldował się lider tabeli - Aron Canet, a za nim ukończył podopieczny Valentino Rossiego - Celestino Vietti.
Nieźle w wyścigu namieszał turecki zawodnik - Can Oncu, który na wskutek swojego błędu, zdjął z toru aż pięciu konkurentów.
Bohaterem weekendu jest ewidentnie Fabio Quartararo, który po zdobyciu swojego drugiego w karierze w klasie królewskiej pole position, ukończył hiszpańską gonitwę na drugiej pozycji, by po raz pierwszy pojawić się na podium po wyścigu MotoGP.
Już za dwa tygodnie przeniesiemy się do holenderskiego Assen, by podziwiać rundę MOTULa w jedynym w kalendarzu wyścigu ciągle występującym w kategorii TT (Tourist Trophy).
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeLorenzo panuję nad Hondą stworzoną pod MM93 jak ślepy nad świnią z padaczką, wyścig w domu więc chciał się pokazać i wyszły braki w opanować nowej maszyny. Zaorał całą możliwą konkurencję dla ...
Odpowiedz