Kobieta pojechała pod adres wskazany przez lokalizator GPS. Chciała odzyskać motocykl
Kiedy Kawasaki Z1000SX zostało wciągnięte przez trzech złodziei do furgonetki, wydawało się, że właściciel motocykla na zawsze pozbył się swojej własności. Ale jego była dziewczyna postanowiła pojechać pod zaznaczony na lokalizatorze adres i sprawdzić, czy natrafi na ślad pojazdu.
Być może Mina Bloomfield działała pochopnie i nierozważnie, ale miała informację o przybliżonej lokalizacji z urządzenia GPS i wiedziała również, że nikt nie zdążył zanotować numerów rejestracyjnych furgonetki przestępców. Chciała jedynie uzyskać ten numer.
Mina pojechała pod wskazany przez tracker adres i znalazła dwa vany w przybliżeniu odpowiadające opisowi sąsiadów, którzy byli świadkami kradzieży. Zrobiła również zdjęcia tablic rejestracyjnych, a zdjęcia przesłała chłopakowi, który w tym czasie był już na komisariacie policji. Mężczyźnie udało się zidentyfikować samochód przestępców.
Noc z piątku na sobotę w niezbyt bezpiecznej dzielnicy Londynu, to nie jest dobra pora dla samotnej kobiety, ale Mina jeździła w kółko, żeby pilnować furgonetki, a potem zaparkowała samochód i schowała się w kabinie z bezpieczniej odległości obserwując auto złodziei.
Na szczęście policja razem z właścicielem motocykla pojawiła się na miejscu bardzo szybko. Okazało się, że furgonetka jest otwarta, a motocykl zbytnio nie ucierpiał.
Bez wątpienia kobieta niepotrzebnie ryzykowała, bo mogła spotkać się z uzbrojonymi złodziejami twarzą w twarz, a wówczas powyższa historia nie miałaby prawdopodobnie optymistycznego zakończenia. Ale chodzi mi o coś innego.
Lokalizatory GPS nie dają stuprocentowej pewności, że właściciel odzyska swój pojazd, natomiast znacząco taką szansę zwiększają. Osobiście używam notiOne GPS PLUS, chociaż oczywiście w sprzedaży jest wiele polecanych, sprawdzonych modeli innych marek i producentów. Ta inwestycja po prostu się opłaca.
Ważne, żeby zakupione urządzenie posiadało opcję alertu antykradzieżowego, czyli powiadomienia w razie, gdy pojazd, a zatem i lokalizator, znajdzie się w ruchu.
Używacie lokalizatorów GPS? A może uważacie, że to zbędny wydatek? No i jak oceniacie "akcję" Mina Bloomfield?
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarze99% złodziei będzie miało zagłuszacz w busie i na nic zda się lokalizator, wywiozą moto na parking podziemnym i po 4-5 dniach moduł gps/gsm wyładuje akumulator "do zera" i po lokalizacji
OdpowiedzZobacz ile jest źródeł satelitów nadających sygnały lokalizacyjne. Amerykański GPS to tylko jeden z wielu. Wystarczy w telefonie zainstalować aplikację pokazującą ile systemów ich satelitów widzi w danej chwili nasz smartfon. Po kradzieży można też wtedy skorzystać z triangulacji, za którą słono płaci się u operatora, ale tańsze to niż motocykl. Generalnie warto zainwestować w taki sprzęt, byle to nie była zabawka za kilkaset złotych. A Jeśli nie mieszkamy w Londynie, gdzie parking kosztuje krocie a w mieście szaleją zorganizowane grupy złodziei to warto parkować motocykl w przemyślany sposób, w bezpiecznych miejscach.
OdpowiedzI tylko tak sobie znana firma wypuściła swój nowy lokalizator? bajki dla grzecznych dzieci :(
Odpowiedz