Kierowcy bez pierwszeństwa sygnalizacji świetlnej. Niemcy testują nowe rozwiązanie
Uspokajanie ruchu to ulubiony argument dla zwężania ulic, paraliżowania dzielnic wprowadzając ruch jednokierunkowy tam, gdzie dotychczas odbywał się w dwóch kierunkach, a także zabierania pasów ruchu na rzecz dróg dla rowerów i innych zachowań mających uprzykrzyć życie kierowców. Uspokojenie ruchu polega więc przeważnie na korkowaniu miast. Teraz Niemcy wpadli na pomysł stosowania sygnalizacji świetlnej, która ma być przyjazna dla pieszych.
Kierowcy przez lata przyzwyczaili się, że to pieszy musi wcisnąć przycisk na sygnalizatorze, żeby uzyskać zielone światło i tym samym móc przejść przez jezdnię. Jak informuje serwis Moto.pl, w Niemczech ruszyły testy rozwiązania, gdzie role się odwróciły i to kierowcy muszą "prosić" sygnalizację o możliwość przejazdu. Na szczęście nie trzeba wychodzić z samochodu, ani zsiadać z motocykla, ponieważ pętla indukcyjna oraz radary umieszczone w słupkach wykryją pojazd. Ruch nie odbywa się jednak w sposób płynny, ponieważ zanim światło dla pojazdów zmieni się na zielone, to trzeba się zatrzymać i chwilę zaczekać.
Rozwiązanie opracował Uniwersytet Nauk Stosowanych w Karlsruhe i nadzoruje on testy sygnalizacji, które odbywają się m.in. w Hamburgu i oczywiście w Karlsruhe. Jeżeli na danej ulicy jest wzmożony ruch, to wtedy zielone światło dla kierujących świeci się dłużej niż to dla pieszych. Jak to działa w praktyce? Jak informuje niemiecki portal SWR, miało być dobrze, ale wyszło jak zawsze. Zarówno piesi, jak i kierowcy muszą teraz czekać dłużej przez żonglującą światłami i pierwszeństwem sygnalizację. Na razie nie wiadomo, jak system wpłynął na bezpieczeństwo tam, gdzie został zainstalowany.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarze"Swietne" rozwiazanie, tym bardziej, ze petle indukcyjne najczescie nie "widza" motocykli. W niemieckim miasteczku przez ktore czesto przejezdzam petla potrafi nie zadzialac nawet gdy stoja w niej ...
Odpowiedz