Kawasaki Vulcan S 2015 - pierwsze wra¿enia
Vulcan S prowadzi się świetnie, dobrze wygląda, jest mocny, wygodny i nie będzie zbyt drogi. Czy to wystarczy, żeby zagrozić H-D Streetowi 750 w segmencie miejskich cuiserów dla początkujących?
Dziś spędziłem cały dzień za sterami najnowszego dziecka speców z Kawasaki - Vulcana S. Ten nieduży cruiser oparto o znaną z innych modeli japońskiej marki, dwucylindrową, rzędową jednostkę napędową o pojemności sięgającej 650ccm. Okazuje się, że rzędowy silnik w tego typu sprzęcie może spisywać się dobrze. Ponadprzeciętna dynamika, świetna kultura pracy i niskie spalanie. Tylko wydobywający się z końcówki układu wydechowego gang nieco nie pasuje do muskularnego wyglądu motocykla. A trzeba przyznać, że Vulcan na żywo prezentuje się świetnie, nawet mimo (tfu!) śliwkowego koloru. Motocykl posiada odpowiednie proporcje, nie przytłacza gabarytowo, ale też nie przypomina chińskiej 125. Zrezygnowano z niepotrzebnych chromów (i bardzo dobrze!), a jakość wykonania - w odróżnieniu od wyżej wspominanego Streeta - stoi na odpowiednio wysokim poziomie.
Vulcan S posiada dopracowaną, mocną jednostkę napędową i dobrze wygląda - w takim razie, jak jeździ? Lepiej niż można by się tego spodziewać. W kwestii poręczności Street 750 ustawił poprzeczkę zaskakująco wysoko. Vulcan w tym temacie jednak nie zawodzi. Motocykl jest bajecznie zwrotny przy zachowaniu ogromnej stabilności. Nieregulowany przedni widelec zestrojono dość twardo, co sprzyja agresywnej jeździe po ciasnych serpentynach. Rozciągnięta pozycja nie przeszkadza w szybkich zmianach kierunku, a Vulcan reaguje z pełnym spokojem nawet na najbardziej wymagające zadania postawione przez kierującego. Dodatkowo spory prześwit sprawia, że szorując daleko z przodu ulokowanymi podnóżkami o asfalt nadal ma się ogromny zapas bezpieczeństwa. Podnóżki swoją drogą umieszczono niepotrzebnie daleko z przodu i nawet jeśli bajerancko to wygląda, to obniża walory praktyczne. Na szczęście Kawasaki oferuje system Ergo-Fit, dzięki któremu będzie można dostosować położenie podnóżków, wysokość siedzenia oraz ustawienie kierownicy. Przyjrzymy się temu rozwiązaniu bliżej przy okazji pełnej recenzji.
Kawasaki Vulcan S na chwilę obecną w moim odczuciu ma tylko jedną, sporą wadę - brak znaczka H-D na zbiorniku. Osobiście nie jest to dla mnie problemem, ale czy potencjalny klient jest w stanie to przełknąć? Zwłaszcza w kontekście, jakby nie patrząc, bardzo udanego modelu Street 750? Już niedługo na stronach Ścigacz.pl pełen raport z jazdy Vulcanem S.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze