Austriacka marka z roku na rok zadziwia coraz to kolejnych motocyklistów. Wielu sceptyków myślało, że wchodząc na rynek motocykli szosowych, KTM zaniedba offroad. Nic bardziej mylnego! Terenowe modele oznaczone cyferkami 2009 są nie tylko kontynuacją filozofii firmy, ale także zapowiedzią nadchodzących czasów. Czasów, w których motocykle schodzące z taśmy produkcyjnej będą bardziej „Ready to Race", niż dotychczas. Buńczuczne przechwałki? Też tak myślałem... Crossówki „na wypasie"
Zanim przejdziemy do samych testów, warto ogólnie opisać zmiany, jakie nastąpiły w modelach 2009. W przypadku motocykli crossowych największe modyfikacje dotyczą topowych modeli, czyli SX-Fa 250 oraz SX-Fa 450. By uciąć plotki - Austriacy pozostają przy gaźnikach przynajmniej jeszcze przez rok. Wiele zmieniło się jednak w przypadku wyposażenia. Czy potraficie sobie wyobrazić, iż w seryjnym motocyklu otrzymujemy półki, które jeszcze rok temu oferowane były w katalogu Power Parts? Do tego osłonki rąk, porządne plastikowe osłony ramy, czy seryjna osłona kierownicy i oczywiście mocno lanserska okleina. Kwestie silnikowo-ramowe w tych dwóch modelach nie podległy modernizacjom. W przypadku pozostałych crossówek największym zmianom wewnętrznym uległ potwór zwany SX-F 505, który na rok 2009 został oznaczony literami XC-F. Nowy model otrzymał nie tylko 5. stopniową skrzynię biegów, ale także zmienioną charakterystykę. Teraz dedykowany jest on przede wszystkim do coraz to popularniejszych zawodów typu cross country, choć nie oznacza to, że został on radykalnie udobruchany. Nadal jest to największy killer w ofercie. Dwusuwy jak zawsze są mocną stroną KTMa, mimo iż zostały potraktowane nieco po macoszemu. W końcu otrzymały porządne półki, choć nie tak dobre, jak w przypadku czterotaktów. Największą zmianą jest nowa wersja SXa 144. Jak to jeździ? Przeczytacie o tym za chwilę. Six Days pełną gębą! Do łask powraca wersja specjalnych modeli endurowych. Z okazji greckiej Sześciodniówki KTM przygotował motocykle, które przypadną do gustu wszystkim fanom ostrego, przeprawowego śmigania. Wersja Six Days zaopatrzona jest w wytrzymalsze, tuningowe półki, inne nastawy zawieszeń, przeźroczysty zbiornik, aluminiową płytę pod silnik, motocrossowe osłony rąk, osłony ramy oraz limitowaną okleinę. Mało? Myślę, że wystarczająco. Modele dostępne w tej limitowanej serii to EXC 125, 250, 300, 400, 450, 530 oraz EXC-F 250. Jeśli jesteśmy już przy wymienianiu nazw, to także tutaj pojawiły się drobne zmiany. W przypadku 450. i 530. z nazwy znika litera „R" i wszystkie endurowe modele nosić będą teraz symbol EXC. Jedynym wyjątkiem jest czterosuwowa „ćwiartka", czyli popularny EXC-F - oznaczenie to pozostawiono, by nie mylić go z „ćwiartką" dwusuwową. Ogień! Jako, że powyżej przedstawiłem najważniejsze różnice, w poniższych opisach skupię się na wrażeniach z jazdy. A było na czym i gdzie pojeździć! Przygotowany przez wschodnioeuropejską centralę KTMa tor był wymagający, zwłaszcza, że cały ranek padało. Trudne technicznie skoki, kamienisto-błotniste podłoże, kilkunastu mocno nakręconych na jeżdżenie dziennikarzy i najnowsze modele maszyn, czekających na pierwsze, ostre jeżdżenie w swoim motocyklowym życiu. W moim przypadku na pierwszy ogień poszedł SX 150... Na skróty: | |
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeca³kiem ca³kiem ten cross akurat dla mnie
Odpowiedz