KTM 525 XC ATV model 2010
KTM 525 XC ATV – prawdziwie szosowy quad?
2009.10.14 Michał Mikulski
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 Następna strona »
Na sam koniec pozostawiliśmy sobie nowego gracza na arenie quadowej. W nomenklaturze motocyklowej nazwalibyśmy go dual sportem i w tym przypadku ta nazwa także się sprawdzi. Ostatnio u KTMa quady pojawiają się jak grzyby po deszczu, na rynku dostępne są cztery modele czterokołowców. Dwa crossowe, 450 SX i 505 SX, mniej wyczynowy 450 XC i teraz dual sportowy 525 XC. Ten ostatni jest nowością 2010. Przyjemne z pożytecznym Nowy 525 XC wizualnie praktycznie w ogóle nie różni się od poprzedniej generacji. W oczy rzucają się małe lusterka o minimalnej funkcjonalności i schowane gdzieś głęboko kierunkowskazy. Za sterami siedzi się wygonie, dużo wygodniej niż chociażby na 450 SX. Siedzenie jest teraz ciut wyższe i bardziej miękkie. Kierownica jest lekko pochylona w stronę siedzącego za sterami. W kokpicie znalazły się podstawowe przyrządy. Wyświetlacz z modeli EXC, który jednak wydaje się być trochę za mały. Dla bezpieczeństwa do zestawu dołączono zrywkę, wymagany przez prawo hamulec ręczny (czy parkingowy, zwał jak zwał) oraz bieg wsteczny. Ten ostatni jest w nowym modelu z lekka incognito, gdyż by takowy w quadzie się znalazł potrzebne by było wsteczne światło, które ponoć niezbyt ładnie wyglądało. Dlatego wsteczny jest, ale ponoć nie wolno o tym głośno mówić. Ponoć... Pojazd został wyposażony w opony Kenda RoadGo. Z której strony by się im nie przyglądać, wydają się nie być stworzone do ciężkiego terenu. A już na pewno nie do przejażdżek po torze motocrossowym. Mimo wysokiego bieżnika, miękka mieszanka i „szerokie" kostki nie pozwalają na szaleństwo. Jak to jedzie? Po odpaleniu słychać, że nowa czterokółka pracuje dużo ciszej od swoich niehomologowanych pobratymców. Ruszamy na podbój twardego jak skała toru. Od samego początku czuć dużo bardziej komfortowo ustawione zawieszenie. Quad prowadzi się płynnie i precyzyjnie, a do tego posiada dużo mocy. Mimo wykorzystania starego silnika z modeli EXC, jednostka daje sobie spokojnie radę. Na tyle dobrze, że opony nawet na twardej nawierzchni nie są w stanie poradzić z przekazywaniem mocy. Przy każdej próbie szybszej jazdy tylna oś próbuje wyprzedzić przednią. Fakt, to świetna zabawa, jednak na dłuższą metę nieco męcząca. Na plus należy zaliczyć świetne hamulce. Wymogi prawne sprawiają, że tylny osprzęt spowalniający musi być zintegrowany z przodem, dlatego pod prawą stopą znajduje się hamulec na wszystkie koła - tak jak w quadach przeprawowych. Oczywiście, nie nastręcza to jakichkolwiek kłopotów. Niestety, okazji do przejażdżki po porządnym asfalcie nie było. Jedynie ścieżki parkingowe. Quad po utwardzonej nawierzchni prowadzi się dość pewnie, choć nie wyobrażam sobie szybkiego latania po zakrętach. Wysoki profil opony i niskie ciśnienie sprawiały, że przy ostrzejszym traktowaniu robiło się mało stabilnie. Tak jak i w terenie, także na szosie hamulce spisywały się znakomicie. Prawdziwie szosowy quad? Niestety nie. KTM chciał upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, ale efekt jest dyskusyjny. Mimo, że 525 XC ciężko cokolwiek zarzucić, model ten jest rozwiązaniem maksymalnie bezpłciowym. Największym problemem są opony, nie dające poczucia bezpieczeństwa ani w terenie, ani na szosie. Do tego brak jakichkolwiek właściwości użytkowych (druga połówka musi być bardzo wyrozumiała by dać się namówić na wspólną przejażdżkę). Jedynym plusem jest komfortowe zestrojenie zawieszenia i świetne hamulce. To jednak za mało, by obronić ten pojazd jako maszynę offroadową. Najśmieszniejsze jest jednak to, że będzie się on dobrze sprzedawał. Bo kto by nie chciał podjechać pod światła tak dobrze prezentującym i na dodatek mocnym pojazdem? Foto: David Bodlak/ Honza Karasek | | ||||||
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 Następna strona »
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze