Jazda motocyklem w korku… to kosztowna pułapka!
Wiosna rusza pełną parą. Zaczynamy jeździć na motocyklach, niektórzy z nas przesiadają się na nie dojeżdżając do pracy. Wiadomo – oszczędność czasu jest wymierna, motocyklem można przecież przeciskać się w korkach… No właśnie. Można? Okazuje się, że nie wszystko jest tutaj jasne i oczywiste.
Wypadek jakich wiele
Do przygotowania publikacji i zgłębienia tematu skłoniła nas historia jednego z naszych czytelników. W trakcie przejeżdżania motocyklem w korku Piotrek stał się ofiarą nie tylko nieuwagi kierowcy samochodu, ale przy okazji ofiarą polskiego prawa i realiów w jakich żyjemy. Oddajmy mu na chwilę głos:
„Jechałem wzdłuż stojących samochodów, pojazd włączający się do ruchu z dojazdu do posesji wyjeżdżając zza ciężarówki na ślepo spowodował kolizję uderzając mnie z prawej strony. I teraz najważniejsze, ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania z OC sprawcy przedstawiając jako argument definicję pasa ruchu: "pas ruchu – każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi;", z której wg ubezpieczyciela wynika, że na pasie obok samochodu nie ma prawa znajdować się motocykl.
Ja uważam że wynika z tej definicji tylko minimalna i maksymalna szerokość pasa, czyli jeśli nie wystarczy miejsca na jeden rząd to nie jest to pas, jeśli jest mniej niż na dwa rzędy to jest to ten sam jeden pas, czyli pas może mieć nawet 1,9 razy minimalnej szerokości pasa.”
No właśnie. Tutaj zaczynają się schody. Piotrek rozpoczął walkę z ubezpieczycielem, który powołując się na interpretację profesora Ryszarda Stefańskiego, uznanego eksperta od przepisów ruchu drogowego z Uczelni Łazarskiego, która posłużyła za wytrych pozwalających uchylić się ubezpieczycielowi od odpowiedzialności. Okazuje się, że ubezpieczyciele zwalczają motocyklistów i kierowców skuterów za pomocą tej samej firmy zatrudniającej rzeczoznawców, którzy opinię prof. Stefańskiego biorą za prawdę objawioną i wykładnię prawa. W efekcie w opinii rzeczoznawców winnym wypadku pozostaje nasz czytelnik, gdyż nie miał prawa przejeżdżać między autami. Oto fragmenty z uzasadnienia odmowy wypłaty odszkodowania:
- „Stwierdzenie kierującego motocyklem, że poruszał się wzdłuż pojazdów znajdujących się na prawym pasie ruchu nie przekraczając podwójnej linii ciągłej oznacza nie mniej nie więcej, tylko tyle, że kierujący motocyklem nie zastosował się do przepisów prawa o ruchu drogowym i złamał zasadę poruszania się jednego rzędu pojazdów na jednym pasie ruchu. (…) Z całą pewnością musiałaby ona (kierująca samochodem – przyp. red.) ustąpić pierwszeństwa przejazdu motocykliście o ile byłby dopuszczony w miejscu zdarzenia ruch drugiego rzędu pojazdów w kierunku ulicy Korkowej. (…) miejsce zdarzenia poprzedzone jest podwójną linią ciągłą która wykluczała możliwość pojawienia się jakiegokolwiek pojazdu z lewej strony. Pojawienie się z lewej strony motocykla stanowiło więc dla kierującej pojazdem Volvo zaskoczenie, z racji poruszania się kierującego pojazdem niezgodnie z obowiązującymi przepisami ruchu drogowego. (…) W kierunku skrzyżowania z ulicą Korkową był zaś tylko jeden pas ruchu, a więc nie było możliwości zgodnego z prawem kontynuowania wyprzedzania, czy też omijania pojazdów stojących na pasie ruchu.”
Czy wy coś z tego rozumiecie? Bo my nie. „złamał zasadę poruszania się jednego rzędu pojazdów na jednym pasie ruchu.” Czy jesteście w stanie pokazać nam zapis takiej „zasady” w Prawie o Ruchu Drogowym? Bo my mimo usilnych starań nie znaleźliśmy. W zdumienie wprawił nas fakt, że osoba wypisująca takie dyrdymały nie mające żadnego umocowania w PoRD pośrednio decyduje o przyznaniu lub nie przyznaniu odszkodowania osobie de facto poszkodowanej. Motocyklista jeśli udowodniono mu przekroczenie linii ciągłej powinien dostać mandat karny z tego tytułu wysokości 150zł, ale nie zmienia to faktu, że to on został najechany przez kierowcę samochodu, a nie odwrotnie.
W rezultacie działania tego dziwnego układu „specjaliści” - rzeczoznawcy - ubezpieczyciele stajemy w obliczu sytuacji gdy kierowca samochodu może nam bezkarnie zniszczyć zdrowie i motocykl, a jego ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania, bo po prostu motocykl jego subiektywnym zdaniem nie powinien się znaleźć między samochodami w korku. Pół biedy jeśli musimy zapłacić za naprawę motocykla z własnej polisy AC. Gorzej jeśli ubezpieczyciel u którego wykupiliśmy AC odmówi wypały nam odszkodowania, bo dojdzie do wniosku że do wypadku doszło w wyniku rażącego naruszania PoRD lub zasad zachowania na drodze – specjalne zapisy w umowie dają mu do tego podstawę, sami sprawdźcie. Gdzie to się skończy? Co jeśli firma ubezpieczeniowa gdzie kupiliśmy OC dojdzie do wniosku, że nie pokryje szkód które jej zdaniem spowodowaliśmy dając się rozjechać pani w Volvo, powołując się na te same „argumenty”. Czy motocyklista będzie zmuszony do pokrycia szkód z własnej kieszeni?
Oficjalny pogromca motocyklistów
Co zatem takiego stwierdził profesor Stefański w obszernym artykule dla czasopisma Paragraf na Drodze nr 11 z roku 2008 na który powołują się „rzeczoznawcy”, a za ich pośrednictwem także ubezpieczyciele? Dla nas motocyklistów artykuł zaczyna się obiecująco. Jak pisze profesor:
- Jeśli chodzi o prawną dopuszczalność takiego poruszania się, żaden z przepisów prawa o ruchu drogowym nie wskazuje wprost liczby pojazdów, które mogą poruszać się po szerokości jednego pasa ruchu. Kwestii tej nie reguluje także rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Jedynie art. 33 ust. 3 pkt 1 ustawy „Prawo o ruchu drogowym” zabrania kierującemu rowerem i motorowerem jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu, a więc tym samym po jednym pasie ruchu. Nie oznacza to, że zakazu takiego nie można wyprowadzić z innych przepisów.
To, że polskie prawo jest niejednoznaczne wiemy bez żadnych analiz. Zastanawia jedynie na jakiej podstawie teorie dotyczące obowiązków motocyklistów są wysnuwane na podstawie przepisów dotyczących rowerzystów o których mowa w artykule 33 ust. 3 pkt1? Dalej jest już tylko gorzej:
- Z definicji pasa ruchu (pas ruchu - każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi; - przyp. red.) wynika jednoznacznie, że jego szerokość ma wystarczyć do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych. Fakt, że pas ruchu ma wystarczyć do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, wskazuje, że może po nim poruszać się jeden rząd takich pojazdów.
Naszym zdaniem nic takiego nie wynika z przytoczonych zapisów. Dalej pada kilka kolejnych stwierdzeń, które zamiast rzeczowego wskazania konkretnego przepisu zabraniającego motocyklistom poruszania się w korku prezentują bardziej poglądy i subiektywne oceny:
- Wyznaczanie pasów ruchu zmierza m.in. do uporządkowania i ułatwienia ruchu pojazdów, zwiększenia przepustowości dróg oraz poprawy bezpieczeństwa ruchu. Jazda motocyklistów między pasami stoi w sprzeczności z tymi celami.
To bardzo słaba argumentacja, ponieważ nic tak nie zwiększa przepustowości zakorkowanych dróg jak przesiadka na jednoślad i objeżdżanie korków. Co właściwie oznacza „między pasami”? Co więcej specjalista przygotowujący tą oceną sam zaprzecza sobie w kwestii wyprzedzania pojazdów pisząc że przepisy o jasnym zdefiniowaniu odległości przy wyprzedzaniu nie dotyczą motocyklistów:
- Przepisy określają, że odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m w razie wyprzedzania pojazdu jednośladowego (art. 24 ust. 2 ustawy), a zatem nie dotyczy sytuacji, gdy wyprzedzającym jest kierujący pojazdem jednośladowym.
Tymczasem chwilę później dodaje własną, opartą na własnych przemyśleniach interpretację tego zapisu:
- W każdym razie odstęp ten powinien oscylować w granicach tej wartości, bowiem w dostatecznym stopniu chroni kierującego motocyklem przed negatywnym oddziaływaniem pojazdu wyprzedzanego. Tymczasem z reguły nie jest możliwe zachowanie takiego odstępu przy wykonywania tego manewru między pojazdami wielośladowymi jadącymi po sąsiednich pasach ruchu. Z reguły odległość między nimi jest niewielka, a ponadto kierujący tymi pojazdami mogą poruszać się bliżej prawej lub lewej linii wyznaczającej pas, i zmieniać to usytuowanie w czasie jazdy.
W końcu uważny czytelnik artykułu jest w stanie zrozumieć prawdziwe intencje profesora Stefańskiego. Nie jeździ on motocyklem, a prywatnie przejeżdżanie miedzy autami uważa za niebezpieczne. Po prostu nie lubi motocykli i motocyklistów:
- Motocyklistów obowiązują takie same zasady dokonywania omawianych manewrów, jak innych uczestników ruchu. Brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych do traktowania ich w sposób odmienny. Nie znajduję żadnych powodów, by patrzeć pobłażliwe na zachowanie się motocyklistów i dopuszczać dokonywanie manewrów wyprzedzania i omijania wbrew zasadom określonym w prawie o ruchu drogowym – tylko dlatego, że poruszają się mniejszymi pojazdami. Skoro poruszają się pojazdem, mogą tak samo oczekiwać w „korkach”, jak pozostali uczestnicy ruchu. Przyjmując ten motyw należałoby podobnie podchodzić do kierujących małymi pojazdami samochodowymi, o ile miejsce między pasami ruchu pozwalałoby im wykonać manewr wyprzedzania lub omijania.
Chwileczkę. Czy to ma być poważna analiza prawa dokonywana przez profesora? Zamiast wskazania przepisów które rzeczywiście zabraniają motocyklistom przejeżdżania w korku mamy sformułowania mówiące o pobłażliwości, lub jej braku i kierowanie się „motywami”, a nie konkretnymi przepisami. Powyższy cytat bardziej pasuje do wypowiedzi sfrustrowanego dostawcy mrożonek sterczącego w upalne lipcowe popołudnie w korku, a nie opinii osoby, której zdanie traktowane jest jako wykładania prawa przez polski wymiar sprawiedliwości.
Co gorsza podobne interpretacje oparte na przemyśleniach, „motywach”, opiniach i subiektywnych ocenach, a nie konkretnych zapisach w PoRD zaczynają pojawiać się w różnych mediach wpływając na powszechne postrzeganie zagadnienia. Przykład to wypowiedzi Marka Dworaka z krakowskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego komentującego problem przejeżdżania motocyklistów w korku dla krakowskiej TVP.
|
Gdzie jest problem
Problemem nie jest oficjalny pogromca motocyklistów, sprzedajni „rzeczoznawcy” i chciwe instytucje finansowe. Problemem jest nasze prawo. Stan Prawa o Ruchu Drogowym, jak chyba każdego innego obszaru prawa w tym kraju jest nielogiczny i nieprzystający do rzeczywistości, w której funkcjonujemy. Furtki pozostawione w prawie zawsze pozostawiają miejsce dla nadgorliwości, nadinterpretacji i działań które nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością. Przy wcześniejszych publikacjach zaznaczaliśmy, ze wystarczyłby jeden zapis w Prawie o Ruchu Drogowym brzmiący na przykład:
„Kierującemu pojazdem jednośladowym zezwala się przy zachowaniu szczególnej ostrożności na przejeżdżanie pojazdem jednośladowym między pojazdami stojącymi w zatorach drogowych (korkach)”.
To tylko pomysł, prawnicy z pewnością byliby w stanie tą myśl ubrać w słowa i sformułowania nie dające pola do nadinterpretacji. Szybko okazałoby się, że dyskusyjne analizy takie jak te wykonane przez profesora Ryszarda Stefańskiego są po prostu niepotrzebne. Niestety takiego zapisu nie ma i pewnie szybko się go nie doczekamy.
Komentarze 112
Pokaż wszystkie komentarzewydaje mi się, ze powinni wypłacić kasę, i może nawet przypieprzyć mandat kierowcy wyprzedzającej mnie ciężarówki
Odpowiedz.A odnośnie jazdy motocyklem w korku. W Belgii, tak jak my sygnatariuszem Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, motocyklem można poruszać się między rzędami samochodów. Warunek to brak linii ...
OdpowiedzPodobnie ma się sprawa z zupełnym bezprawiem w rozumieniu zasad RUCHU OKRĘŻNEGO i bezprawnego znakowania znakami C-12 obiektów, które nie są w rozumieniu prawa SKRZYŻOWANIAMI O RUCHU OKRĘŻNYM. To ...
Odpowiedza co powiecie o korkach przed bramkami na autostradzie?? nie uważacie że jest to nie fair?? to chyba w zaden sposób motocykl nie rozładowuje korka:)
Odpowiedzwitam jestem aktualnie kursantem robiącym kat a2 i rozmawiając o takich sytuacjach z wykładowca (motocyklista) mówił że po to jest motocykl jeżdżąc dość długo sam jadąc przeciska się miedzy ...
OdpowiedzMoto powstało na wiele lat przed pojawieniem się korków.
OdpowiedzTaka jazda motocyklistów powoduje w koncu konieczność najeżdzania,lub nawet przejezdzania lini ciągłej.Wszyscy wiemy ze jest to zabronione i nie ma tu żadnych wyjątków.Dziwne że wielu motocyklistów...
OdpowiedzJeśli omijamy pojazd, który stoi w miejscu i się nie porusza to nie łamiemy żadnych przepisów, co innego jeśli choćby trochę się toczył, to już jest to wyprzedzanie na podwójnej ciągłej/pojedynczej ciągłej...
OdpowiedzJeśli wyprzedzam, ale nie przekraczam linii ciągłej bądź podwójnej ciągłej, to nie popełniam wykroczenia... o ile wcześniej nie było zakazu wyprzedzania...
OdpowiedzCzyli mam rozumieć, że jak przed Toba się zepsuje jakiś samochód i akurat jest już od dłuższego czasu linia ciągła to jedziesz na wstacznym tak długo, aż zacznie się przerywana i omijasz ten samochód? Może po prostu czekasz aż go naprawią bo Ci nie wolno pod żadnym pozorem przekroczyć tej linii!!
Odpowiedz