Jack Miller - gdzie wyl±duje w sezonie 2023? Oto mo¿liwe scenariusze
Kolejne zwycięstwo Enei Bastianiniego wydaje się najlepszym potwierdzeniem, że dni Jacka Millera w fabrycznej ekipie Ducati są już policzone. W jakich barwach zobaczymy Australijczyka w sezonie 2023? Mick analizuje jego szanse na pozostanie w rodzinie Ducati oraz przejście do ekipa KTM-a. Wnioski są zaskakujące.
Poznałem Jacka Millera, gdy jako 17-latek debiutował w mistrzostwach świata klasy Moto3 w swoim zaledwie czwartym sezonie startów w wyścigach motocyklowych. Jako mistrz Australii trafił wtedy do Niemiec, gdzie zdominował rywalizację w klasie 125 i mieszkając kątem u szefa ekipy Racing Team Germany, Dirka Heidolfa, rzut beretem od toru Sachsenring, skoczył na bardzo głęboką wodę.
Miller trafił do mistrzostw świata w ekspresowym tempie, a jego droga przypominała nieco ścieżkę, którą pokonał przed nim Casey Stoner, swojego czasu mieszkający w przyczepie kempingowej za domem Alberto Puiga.
Kiedy więc po raptem trzech pełnych sezonach startów w MŚ klasy Moto3 postanowił awansować bezpośrednio do MotoGP, wielu pukało się w głowy, ale ja nie byłem ani trochę zaskoczony. Jack już wtedy pokazał, że nie boi się podejmować odważnych decyzji.
Teraz czeka go kolejna. Jego dni w fabrycznej ekipie Ducati wydają się policzone. Trafił do niej z satelickiego zespołu Pramac, w którym z kolei wylądował po trzech trudnych sezonach na Hondzie, najpierw w barwach ekipy LCR, a następnie Marc VDS.
Niestety, coraz więcej wskazuje na to, że Miller nie napisze wymarzonego zakończenia swojej przygody z Ducati w taki sam sposób, w jaki zrobił to jego wspominany już rodak. Wywalczenie mistrzostwa świata na Desmosedici nie jest niemożliwe, ale mimo wszystko coraz mniej prawdopodobne.
Już rok temu Jack dał zepchnąć się do roli numeru dwa u boku sensacyjnego Pecco Bangai, a teraz, mając wyraźne problemy ze zużyciem opon, nie jest w stanie dotrzymać kroku także młodemu Enei Bastianiniemu, który wydaje się faworytem do miejsca u boku Pecco w sezonie 2023. "Wygrał trzy wyścigi, jest Włochem…" - mówił Miller po Grand Prix Francji.
Co więc stanie się z Jackiem? Ducati chętnie zatrzymałoby go w swoich szeregach, ściągając z powrotem do ekipy Pramac, zapewne w miejsce Johanna Zarco i wcale nie jest to złym rozwiązaniem. Miller spędził w tym zespole dwa lata i doskonale dogaduje się z jego członkami.
Pytanie, czy w obliczu coraz większej konkurencyjności stawki marka z Bolonii będzie gotowa zaoferować Australijczykowi odpowiednio wysokie wynagrodzenie oraz dwuletni kontrakt. Mając tak wielu zawodników w swoich szeregach, w tym czterech na fabrycznych kontraktach, Włosi podobno nie są skłonni oferować wysokiego wynagrodzenia, zamiast tego kusząc atrakcyjnymi bonusami za wyniki. Jak wszyscy producenci w MotoGP, wykręcają się także trudnymi czasami, co jest swoją drogą tematem na osobny materiał.
Mimo wszystko o odpowiednie rezultaty Jackowi nie byłoby chyba trudniej niż obecnie. Może i nie mógłby już liczyć na walkę o tytuł i musiałby pogodzić się z rolą testera dla zawodników fabrycznych, ale nadal miałby szansę na walkę o w miarę regularne podia i okazjonalne zwycięstwa.
Pytanie tylko, czy taka perspektywa przez zaledwie rok byłaby dla niego atrakcyjna. Jeśli nie, kto wie, być może Ducati mogłoby zaproponować mu nowe życie w postaci przyszłości w fabrycznym zespole w World Superbike.
Biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o 27-letnim zawodniku, który coraz większymi krokami zbliża się do końca swojej kariery w MotoGP, Jack musi myśleć nie tylko o aspekcie sportowym, ale także ekonomicznym i to właśnie ta kwestia może skłonić go do zmiany barw.
A może pomarańcza?
Na jakie? Na horyzoncie pojawiła się całkiem atrakcyjna alternatywa w postaci KTM-a. Nie jest tajemnicą, że w szeregach austriackiej marki może dojść do sporych przetasowań, zarówno w głównej ekipie, jak i w zespole Tech 3.
Dni Andrei Dovizioso w teamie RNF wydają się policzone, a Yamaha nie jest także zadowolona z fatalnych wyników Franco Morbidelliego, który ma co prawda kontrakt z japońską marką, ale mógłby zostać zepchnięty do satelickiej ekipy (jeśli RNF nadal będzie miał taki status, ale to temat na osobny felieton).
Wszystko to sprawia, że szeregi KTM-a opuścić mogą zarówno Miguel Oliveira, jak i młody Raul Fernandez. Także przeciętne wyniki aktualnego mistrza Moto2, Remy’ego Gardnera, nie gwarantują mu nowej umowy z Tech 3.
Powiem szczerze, że Jack Miller na motocyklu KTM to dla mnie dużo bardziej ekscytująca perspektywa niż powrót Australijczyka do zespołu Pramac Racing. Dlaczego? Wiemy dość dobrze czego możemy spodziewać się po Jacku w satelickiej ekipie Ducati. Czego może zaś dokonać na RC16? Tego nie wie nikt.
Za przejściem do KTM-a przemawia cała masa argumentów. Osobisty manager Millera, Aki Ajo, wystawia zespoły KTM-a w klasach Moto3 i Moto2. Miller jeździł już zresztą w tej ekipie w najmniejszej kategorii w 2014 roku i tylko o włos przegrał wówczas walkę o tytuł z Alexem Marquezem.
Ajo z pewnością będzie walczył jak lew o jak najlepsze warunki dla swojego podopiecznego. Marketingowo taki ruch byłby także świetny zarówno dla KTM-a, jak i dla jego sponsora tytularnego, Red Bulla, który od lat jest także osobistym sponsorem Millera.
Poza Ajo, kolejnym personalnym magnesem może być Francesco Guidotti, który był szefem zespołu Pramac Racing, gdy jeździł w nim Miller, a obecnie jest managerem fabrycznej ekipy KTM.
Perspektywa wygrania wyścigu na motocyklu trzeciego producenta także nie byłaby bez znaczenia, nie mówiąc już o fakcie bycia zawodnikiem fabrycznym.
To wszystko brzmi bardzo romantycznie, ale jak już pisałem, zwycięży chyba pragmatyzm. Jack kilka razy wspominał ostatnio, że najważniejsze jest dla niego pozostanie w MotoGP. W jego wypowiedziach brakuje mi trochę tego ognia, który cały czas charakteryzuje np. Marca Marqueza.
Hiszpan cały czas mówi o tym, że jego celem jest walka o mistrzostwo. Jack nie mówi z kolei o byciu mistrzem MotoGP, a jedynie zawodnikiem MotoGP. To oczywiście całkiem realna i trzeźwa ocena swoich perspektyw, ale też cenna wskazówka dla potencjalnych pracodawców.
Ducati ma w kim wybierać i nie sądzę, aby było chętne zaproponować Jackowi długi kontrakt i atrakcyjne wynagrodzenie. KTM przechodzi trudne chwile, ale ma też spory budżet i potrzebuje doświadczonego zawodnika znacznie bardziej niż Ducati.
Patrząc na te wszystkie dotychczasowe, z pozoru szalone decyzje Jacka; przeprowadzkę z Australii do Saksonii czy awans z Moto3 do MotoGP, dziś stawiałbym w ciemno, że za rok rzuci sobie wyzwanie startów na RC16.
We Francji pojawiły się jednak plotki, jakby Miller mógł dołączyć do ekipy Tech 3. O ile perspektywa startu w fabrycznym zespole KTM-a wydaje mi się bardzo ekscytująca, o tyle nie czuję specjalnych emocji w związku z aż tak ekstremalną zmianą kierunku… a może po prostu nie jestem aż tak odważny jak Jack?
W jakich barwach chcielibyście zobaczyć Jackassa za rok? Możliwe, że wiele, o ile nie wszystko, wyjaśni się już za dwa tygodnie podczas Grand Prix Włoch na Mugello.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze