Honda CB650R Neo Sports Cafe. Test motocykla. Stylowy japoñski naked dla ka¿dego
Kiedy Honda zaproponowała mi przetestowanie modelu CB650R podszedłem do tego motocykla z zaciekawieniem, ale też z pewną dozą sceptycyzmu mając w pamięci model CB650F, który zastąpił starego, dobrego Horneta. Po kilku dniach spędzonych ze średnią Neo Sports Cafe byłem jednak bardzo pozytywnie zaskoczony.
Rysa na szkle
Kiedy Yamaha wytoczyła sprzedażowe działo w postaci serii MT, która łączyła dobrą cenę z dobrymi osiągami, Honda zdawała się zrobić to samo przedstawiając CB650F. O ile o CB600F była jak pizza z salami i mozzarellą - nie dało się jej nie lubić, ponieważ była mocna, dobrze wykonana i świetnie się prowadziła, o tyle CB650F jawiła się jako rozczarowanie. Wyglądało to, jakby Honda chciała na siłę też mieć coś taniego i jeżdżąc tym motocyklem po torze. wszystko zdawało się w nim być nie tak, a najgorsze były wyskakujące biegi oraz kiepskie plastiki oraz wyświetlacz będący krokiem w tył.
W 2017 r. coś w Hondzie drgnęło i CB650F został odświeżony, a także zbierał pochlebne recenzje. Równolegle pojawiła się CB1000R z przydomkiem Neo Sports Cafe i tu zaczyna się właściwa historia. Honda wreszcie postanowiła obrać konkretną i własną ścieżkę, prezentując mocnego i stylowego nakeda. Na wersję z silnikiem o pojemności 650 cm3 trzeba było poczekać dwa lata. W 2021 r. została ona odświeżona i wzbogacona o widelec Showa Separate Function Big Piston, a także przesunięto do przodu kierownicę i ulepszono wyświetlacz LCD. Do tego doszedł smaczek stylistyczny w postaci surowych i minimalistycznych nowych paneli bocznych. No i wreszcie mamy charakterystyczny reflektor LED z "ringiem", który wygląda bardzo stylowo.
Na nowej drodze życia
Jeżeli obecnie spojrzymy na ofertę japońskich producentów, to można śmiało powiedzieć, że z czasem każdy poszedł swoją drogą. Mamy więc Kawasaki z serią Z, która rozdziela się na typowe nakedy oraz ich odmiany retro. Mamy Yamahę, która w takim samym duchu trzyma serie MT i XSR, ale jednocześnie stworzyła wokół niej bardzo dobrą otoczkę marketingową. Jest Suzuki, które trzyma GSX-S w klimatach sportowych i podkreśla wyścigowy rodowód tych maszyn. No i tu dochodzimy do Hondy, która stworzyła serię Neo Sports Cafe. Jest ona spójna, a także pod każdym względem atrakcyjna, choć niektórzy mogą kręcić nosem na różnice cenowe.
Jaki więc jest styl Neo Sports Cafe? Jeżeli miałbym porównać CB650R do konkurencyjnych modeli z tej klasy pojemnościowej, to sprawia wrażenie najlepiej wykonanej. Na każdym kroku pozytywnie zaskakuje jakością wykonanych materiałów i nie ma uczucia, jakby siedziało się na zabawce. Na ulicy przykuwa wzrok innych kierowców oraz przechodniów za sprawą swojego klasycznego, ale jednocześnie oryginalnego kształtu. To, co urzekło mnie najbardziej to dumnie wyeksponowany kolektor wydechowy. Siedzisko umieszczono na wysokości 810 mm i przy 172 cm wzrostu spokojnie sięgałem stopami do podłoża, jadąc w trampkach motocyklowych. Kiedy po raz pierwszy ruszyłem, to przyszło uczucie, jakbyśmy znali się od dawna. Ręce, nogi i tułów automatycznie przybrały wygodną pozycję i mogłem udać się na podbój miasta.
Technologiczny minimalizm
Złośliwi słusznie mogą zarzucić Hondzie, że nie wprowadziła elektronicznych ciekawostek do CB650R Neo Sports Cafe. Z ustawień można tu jedynie wyłączyć kontrolę trakcji. Silnik to oczywiście cztery cylindry w rzędzie, a moc maksymalna wynosi 95 KM. Przez swoje wykonanie motocykl w dotyku może sprawiać wrażenie ociężałego, ale przyspiesza bardzo gładko i płynnie z każdego biegu. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to późne i ledwie wyczuwalne "chwytanie" sprzęgła. Poza tym jego charakterystyka w połączeniu z klasycznym brzmieniem i systemem kontroli momentu obrotowego (HSTC) powodują, że motocykl sprawia wrażenie szybszego i mocniejszego niż jest w rzeczywistości. Warto tu również pochwalić producenta, że przy odpowiedniej jeździe można pogodzić dynamikę z oszczędnością paliwa na tyle, że otrzymuje się wynik lepszy niż 4,9 l na 100 km podane w katalogu.
W kwestii prowadzenia Honda bez marudzenia pojedzie tam, dokąd jej wskażecie. Nie ma tu pompowania, a uczucie stabilności jest takie jak w motocyklach o większym rozstawie osi. Szerokość CB650R Neo Sports Cafe to 780 mm, a więc mieści się w normie swojej klasy. Przeciskanie się między samochodami jest bardzo sprawne, ale nie spodziewałem się tutaj innego efektu. Jeżeli miałby to być mój motocykl, to do pełni szczęścia brakowało tylko quick shiftera, ale ten znalazł się w katalogu akcesoriów.
Honda CB650R Neo Sports Cafe to motocykl, który jest nieco droższy od Yamahy MT-07 czy Kawasaki Z650, ale jest od nich mocniejszy i lepiej wykonany, choć Z650 trzeba oddać sprawiedliwość, że ma wyświetlacz z modułem Bluetooth. Osiągami bliżej mu jednak do Tuono 660, do której traci zaledwie 5 KM. Jeżeli chcecie mieć mocnego, ale nie za mocnego nakeda, litr to dla was zbyt wiele, a do tego pragniecie się wyróżnić to CB650R Neo Sports Cafe będzie najlepszym adresem. Motocykl jest też dostępny dla posiadaczy prawa jazdy kat. A2. Ja natomiast mając duży sentyment do Hondy, mogę śmiało powiedzieć, że CB650R odczarowała moje negatywne wrażenia z kontaktu z pierwszą generacją CB650F i lata w zupełnie innej galaktyce.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze