Zdecydował asfalt... Zazwyczaj o wynikach wyścigu decyduje praca jaką zespołu włożyły w odpowiednie przygotowanie maszyny, fakt czy charakterystyka toru odpowiada charakterystyce motocykla i stylowi jazdy zawodnika lub narwaniec, który wyrzuci z toru faworyta (jak było w przypadku Toniego Eliasa i Valentino Rossiego podczas Grand Prix Hiszpanii 2006). Tym jednak razem o wyniku Grand Prix zadecydował... asfalt.
Wspomniany wcześniej zakręt „12" był zmorą zawodników królewskiej klasy przez cały weekend. Przyczyną była nowa nawierzchnia, którą „wylano" na tor przed sezonem. Choć w niektórych miejscach asfalt był w o wiele lepszym stanie, kilka fragmentów było przygotowanych fatalnie. Głównym problemem była właśnie „dwunastka" - przedostatni, bardzo szybki lewy zakręt. Zawodnicy dojeżdżając do niego zjeżdżają z górki krótką, ale bardzo szybką prostą. To właśnie hamowanie przed tym łukiem było w przeszłości głównym miejscem do wyprzedzania. Niestety, tym razem sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. „Nierówności były tam już wcześniej, ale w tym roku jest o wiele gorzej." - powiedział nam w piątek po pierwszych treningach Casey Stoner. „To miejsce jest teraz zabójcze i po prostu nie da się tam wyprzedzać. Pierwsza nierówność wprowadza maszynę w lekką wibrację. Kilka metrów dalej jest kolejna i jeśli najedziesz na nią pod złym kątem albo zbyt agresywnie, nie masz najmniejszych szans i musisz przygotować się na glebę." - Australijczyk miał rację. Podczas piątkowych treningów z torem pożegnali się tam Checa i Hayden. Hiszpan w tym samym miejscu zaliczył upadek także podczas wyścigu, a na poboczu dołączyli do niego Sylvain Guintoli i Alex Barros. Wszyscy swoje dzwony tłumaczyli w taki sam sposób - nierównościami i kompletnym brakiem ostrzeżenia ze strony motocykla. „Po prostu wchodzisz w łuk, wszystko jest w porządku i nagle leżysz." - podsumował Hayden. Nowa nawierzchnia przesądziła praktycznie o losach całego wyścigu. Asfalt okazał się wyjątkowo „szorstki" w niesamowicie szybkim tempie zużywając nie tylko tylne, ale i przednie opony. „Jest tak źle, że podczas każdego treningu musiałem dwa razy zmieniać lewe ślizgacze na kolanie, gdyż ścierały się niemal do kombinezonu już po kilku okrążeniach. Nie wiem jak przejedziemy wyścig. Możliwe, że po prostu założę dwa komplety jeden na drugi." - wyjaśniał nam w piątek Stoner. Rzeczywiście, asfalt zaprzepaścił podczas wyścigu szansy zawodników korzystających z ogumienia Bridgestone. W trakcie treningów, a szczególnie kwalifikacji, to jednak oni mieli przewagę nad rywalami ścigającymi się na oponach Michelin. Podczas sesji kwalifikacyjnej zawodnicy firmy Michelin narzekali, że ich ogumienie kwalifikacyjne było „skończone" w połowie okrążenia, uniemożliwiając walkę o dobre pole startowe w drugiej części trasy. Mieszanki kwalifikacyjne przygotowane na weekend w Niemczech przez Bridgestone były wyraźnie twardsze, przez co zawodnicy nie byli w stanie dorównać tempu swoich rywali w pierwszej połowie toru, ale w jego drugiej części byli znacznie szybsi. Co więcej, podczas gdy Micheliny „wysiadały" w połowie pierwszego kółka, Bridgestone'y pozwalały swoim jeźdźcom na jazdę na „maxa" aż przez półtorej cyrkulacji zanim zaczęły tracić przyczepność. |
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNo no kochanie kawał dobrej roboty!! ;* jestem z Ciebie dumna;))oby tak dalej!Świetny tekst!!gratulacje ;* ;* ;*
OdpowiedzŚwieeeeeeeeeeeetna relacja!!!
OdpowiedzŚwietny artykuł, momentami się uśmiałam, ale generalnie interesujący i rzeczowy. Byle takich więcej! =)
OdpowiedzWielkie brawa ! Swietny artykol ! Naprawde rewelacyjnie sie czytalo i mimo sporej dlugosci nie ma nudnych wstawek o "niczym". Naprawde relacja z jajami. Trzymajce tak dalej. Czekam niecierpliwie ...
OdpowiedzJakich redakcji? Pokaż mi chociaż jedną profesjonalną redakcję motocyklową w Polsce. To przecież same agencje rekamowe. W czasopismach 50-70% zawartosci to same reklamy. Gdzie ty w takim razie ...
OdpowiedzO KURCZE! Czy możecie rozesłać to do wszystkich redakcji motoryzacyjnych w Polsce aby zobaczyły, na czym polega profesjonalne dziennikarstwo i jak należy relacjonować imprezy ??? JEstem w szoku, że...
Odpowiedz