Erzberg Rodeo 2007 - offroadowa przygoda życia - strona 2
strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna strona »
Zapierające dech w piersiach górskie krajobrazy, setki zawodników, tysiące widzów i tylko jedna myśl - pokonać własne słabości. Właśnie taki cel przyświecał wszystkim zawodnikom, którzy w dniach 7-10 czerwca pojawili się w austriackiej miejscowości Eisenerz. Potężna, wymagająca, piekielnie trudna i ekstremalna impreza, której urok corocznie przyciąga, jak magnes ludzi z całego globu. Całość rozgrywana w tak pięknych górskich terenach, że aż ciężko było uwierzyć w to, co właśnie wyrasta przed oczami. Wszystko tam wydawało się jak z bajki. Czarująco piękne góry, lasy płonące zielenią, górskie rwące potoki, spokojne uliczki Eisenerz. To właśnie tam odbywa się od lat nieustający rytuał - dla jednych koszmar, dla innych spełnienie marzeń... Erzberg Rodeo! Geneza Oprócz specjalistów w tej dziedzinie jadą tutaj Mistrzowie w Motocrossie i Supercrossie, najlepsi w Trialu, freestylerzy, uczestnicy Rajdu Dakar, czy nawet stunderzy, jak choćby Chris Pfeiffer. Wszystko zaczęło się na początku lat '90, kiedy to grupka austriackich zapaleńców ścigała się po potężnej kopalni w otaczających terenach. W 1996 roku wystartowały pierwsze oficjalne zawody, a teraz impreza doczekała się światowego rozgłosu i już trzynastu edycji. Każdy szanujący się fan offroadowej zabawy wie, czym jest Rodeo, a dla wielu to coroczne święto, na którym obecność jest obowiązkowa. Zresztą przyjeżdżają tam nie tylko fani błotnistej zabawy, ale także zwykli motocykliści. Większość jednak to zawodnicy i co najciekawsze, zdobywca krajowego tytułu, czy nawet Mistrzostwa Kontynentu jest malutki w porównaniu do sław, jakie się na Rodeo licznie pokazują. Nie chodzi tylko o wielokrotnych Mistrzów Świata Enduro takich, jak Juha Salminen, czy Gio Sala. Oprócz specjalistów w tej dziedzinie jadą tutaj Mistrzowie w Motocrossie i Supercrossie, najlepsi w Trialu, freestylerzy, uczestnicy Rajdu Dakar, czy nawet stunderzy, jak choćby Chris Pfeiffer. A po co to wszystko? Po co zwoływać tysiące ludzi i wydawać setki tysięcy euro? Cel jest jeden: stworzyć najtrudniejsze jednodniowe zawody enduro. I trzeba przyznać - organizatorom Erzberg Rodeo udaje się to co roku! Czas zacząć show! (Czwartek) Po dotarciu do Eisenerz już z daleka widać potężną, mierzącą sobie ponad 1400m n.p.m. górę-kopalnię i tym samym miejsce corocznych zmagań - Erzberg. Nie będąc znawcą górnictwa, można to w prostych słowach opisać jako wielki szczyt, odzierany stopniowo z kolejnych warstw skalnych. Gdy dotarliśmy do bazy, od razu w oczy rzuciła się świetna organizacja. Bez problemu można było dotrzeć na specjalnie przygotowany dla prasy parking, a w biurze zawodów wszyscy byli mile przywitani i pieczołowicie poinstruowani na temat możliwości, jakie przysługują przedstawicielom prasy. Dla kibiców zaś przygotowano specjalne punkty informacyjne, a co pół godziny kursował autobus, którym można było dotrzeć w wybrane punkty obserwacyjne. Już w czwartek można było zaobserwować tłumnie zjawiających się fanów, a to za sprawą pierwszych wyścigów... Königsklasse - walka potworów Na starcie tego dnia stanęły największe sprzęty, czyli motocykle o minimum dwóch cylindrach i pojemności większej, niż 450ccm. Trasa wiodła przez szerokie i piekielnie szybkie odcinki kopalnianych dróg, na których organizator poustawiał co jakiś czas różnego typu niespodzianki. Jednak w tej rywalizacji nie chodzi o przeprawianie się - chodzi o szybkość! Szaleństwo - tak można opisać jednym słowem to, co pokazywali zawodnicy, bo jak inaczej nazwać motocyklistę pędzącego ponad 180km/h po szutrowej ścieżce, przy której boku skarpa ma co najmniej 50m spadu? Przestrzelenie zakrętu w takiej sytuacji było wykluczone... To, w jaki sposób czołówka pokonywała trasę, powodowało stały opad szczęki. Oczywiście topowi riderzy poszli na pierwszy ogień. Walka była zażarta i gołym okiem było widać, że każdy stara się wycisnąć maksimum ze swojego sprzętu i samego siebie. Pod namiotem Red Bulla, z którego startowano na 17-sto kilometrową trasę, ustawili się w rządku najlepsi zawodnicy. Główna walka rozegrała się na płaszczyźnie KTM - BMW. Pierwszą markę reprezentowali dosiadający KTMa 950 Superenduro zwycięzca Rajdu Dakar Cyril Despres, 4-krotny Mistrz Świata Enduro David Knight, legenda Enduro Giovanni Sala, kolejny zawodnik z Rajdu Dakar Marc Coma oraz wszechstronnie uzdolniony Werner Muller. Na BMW HP2 zaś ścigał się wielokrotny uczestnik Rodeo Simo Kirssi, Mistrz Świata w Stuntcie Chris Pfeiffer, Mistrz AMA Supermoto Micky Dymond, i bracia Trachy. Oprócz tych sław znaleźli się też amatorzy na mniej wyczynowych sprzętach, a czasami na całkiem odjechanych produkcjach, jak choćby Yamaha R1 czy Hyosung GT. Poobijana „erjedyna" na crossowych oponach prezentowała się co najmniej intrygująco... To, w jaki sposób czołówka pokonywała trasę, powodowało stały opad szczęki. Oczywiście topowi riderzy poszli na pierwszy ogień. Walka była zażarta i gołym okiem było widać, że każdy stara się wycisnąć maksimum ze swojego sprzętu i samego siebie. Ryk motocykli, lecące spod kół kamienie i masy kurzu - to, co endurowcy lubią najbardziej. Gdy już wszyscy byli przekonani, że cała czołówka przejechała, na starcie pokazał się David Knight - supergwiazda enduro startująca w sezonie 2007, w elitarnych amerykańskich zawodach country cross z serii GNCC. David oczywiście dosiadał specjalnie przygotowanego Superenduro i trzeba przyznać, że po jego starcie każdy był prawie pewien, że nikt nie dorówna mu prędkościowo i to on będzie zwycięzcą Königsklasse. Okazało się jednak inaczej i zwycięzcą został Fin Simo Kirssi, co potwierdziło siłę BMW. Knight był drugi, tracąc zaledwie 3 sekundy do zwycięzcy! Będąc dość wysoko na poziomach monstrualnego Erzberg, idealnie widać było Arenę... FilmyPozostałe filmy:
Na skróty:
|
|
|
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeREWELACJA TADEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!uznanie dla Ścigacz.pl super profesjonalnie przygotowana relacja
OdpowiedzSUPER Tadek , byle tak dalej . Scigacz jest najlepszy!!!
Odpowiedza czy ktoś widział relacje z motocyklowych wyścigów na vmaxie ? http://www.klubvmax.pl/chevy_low_rider_rajd_polski_i_dudniaca_marbella-s111.html bardzo chciałem to zobaczyć ale mi się nie udało...
OdpowiedzRzeczywiście, wyścig jest 100% hardcore'owy
OdpowiedzWięcej takich relacji!
Odpowiedzpiękna relacja.Sukces Tadka jeszcze większy,może coś drgnie w polskim enduro.Tak trzymaj tadek i startuj w enduro.
Odpowiedz