Ekipa KTM z apetytem na Marqueza w sezonie 2018
Sezon 2018 będzie ostatnim rokiem obowiązywania aktualnych umów najlepszych kierowców w cyklu MotoGP. Otwiera się okienko transferowe, które oczywiście budzi skrajne emocje fanów. Duże ambicje ma zwłaszcza team KTM, dysponujący potężnym zapasem żywej gotówki.
Czołowi zawodnicy MotoGP mają najczęściej dwuletnie umowy ze swoimi teamami i w sezonie 2018 wiele się nie zmieni - znane postacie zobaczymy w tych samych barwach, co w tym roku. Najbliższe miesiące będą natomiast czasem podchodów, propozycji i negocjacji dotyczących sezonu 2019 oraz następnych. Zasłużone ekipy fabryczne nie mogą spać spokojnie - w kolejce po ich najlepszych kierowców ustawiają się teamy młode stażem w MotoGP, lecz piekielnie ambitne i posiadające bajecznie bogatych sponsorów. Dokładnie takie, jak ekipa KTM.
Fabryczny team KTM to na wskroś austriacka załoga - z tego kraju pochodzi również jej główny sponsor, czyli sam Red Bull. Producent napojów uczynił z ważnych wydarzeń sportowych swój główny motyw marketingowy, nie dziwi więc praktycznie nieograniczony strumień pieniędzy płynący do ekipy KTM. Debiutancki w MotoGP sezon 2017 poświęcono na testy i dopracowanie motocykla, a najlepszy z kierowców, Pol Espargaro, zajął 17 miejsce. W przyszłym roku założony cel będzie na pewno nieco wyżej, natomiast austriacka petarda powinna wybuchnąć w sezonie 2019, kiedy KTM będzie miał apetyt na najwyższe pozycje w klasyfikacji generalnej.
Mówi się o tym, że KTM będzie chciał podkupić z teamu Repsol Honda samego Marca Marqueza. Pieniądze nie są oczywiście problemem, trudniejsze będzie natomiast przygotowanie wielokrotnemu mistrzowi odpowiednich warunków, czyli najkrócej mówiąc, motocykla, który będzie zdolny konkurować z Hondą, Yamahą i Ducati. To zadanie postawiono przed Polem Espargaro, dla którego możliwość współpracy z Marquezem jest, jak sam to określa, "mocno stymulująca". Obaj zawodnicy dobrze znają się z walk o mistrzostwo w klasie Moto2, a wspólne starty w królewskiej klasie byłyby pięknym zwieńczeniem tej historii.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze