Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach
Inspekcja Transportu Drogowego ma wykorzystać unijną dotację w wysokości 162 mln zł na podwojenie liczby fotoradarów obsługiwanych w ramach systemu CANARD. Nowych urządzeń możemy się spodziewać na drogach pod koniec 2020 roku.
Obecnie działa u nas ponad 400 urządzeń rejestrujących wykroczenia drogowe. Na przełomie lat 2020-21 zaczną być instalowane kolejne.
Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej", ITD uzyskała zgodę na wykorzystanie potężnej dotacji unijnej w ramach programu o nazwie "Zwiększenie skuteczności i efektywności systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym". Ponad 162 mln zł mają być przeznaczone na podwojenie liczby fotoradarów działających na polskich drogach.
Jak pokazują statystyki, jest to potężna broń w walce z kierowcami przekraczającymi dozwoloną prędkość i przejeżdżającymi na czerwonym świetle. Według danych przytoczonych przez DGP, w pierwszych trzech kwartałach tego roku do centrali CANARD wpłynęło 863 tysiące zgłoszeń, na podstawie których wystawiono 302 tysiące mandatów.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeTo i tak nic nie zmieni, od tylu lat walczą z prędkością i co? Niech się zainteresują lepiej ilu pijanych kierowców jest bo z tym też walczą ale od du...y strony i jest ich coraz więcej.
OdpowiedzA ja czekam, aż w Polsce zniknie połowa bezsensownych znaków, a dozwolona prędkość będzie dopasowana do rodzaju drogi i otoczenia. Czekam, aż policja będzie pilnować niebezpiecznych miejsc,a nie ...
OdpowiedzNie ma się czym chwalić. Kto dał Tobie uprawnienia do stwierdzania, który zakaz lub nakaz jest sensowny, a który nie? Co by się działo, gdyby każdy postanowił podobnie interpretować inne przepisy. Nie podobają mi się podatki, to ich nie będę płacił albo stawki ZUS są moim zdaniem za wysokie, to... itd.itp. Masz rację, że wiele znaków drogowych z ograniczeniami prędkości jest ustawionych "na zapas" ale to nie zwalnia Ciebie, ani innych kierujących do łamania przepisów. Zawsze można napisać maila do odpowiedniego urzędu z wnioskiem o weryfikację danej sytuacji. Raz tak zrobiłem i zadziałało. Po zakończonym remoncie drogi, którą codziennie dojeżdżam do pracy, drogowcy zostawili znak ograniczający prędkość do 30 km/h. Po kilku godzinach od wysłania maila, dostałem odpowiedź, że policja zajmie się moim zgłoszeniem. Kiedy wieczorem wracałem do domu znaku już nie było. Na tzw. zachodzie nie ma przyzwolenia na łamanie przepisów drogowych i jazda tam jest prawdziwą przyjemnością. Nie jestem zwolennikiem "małpowania" wszystkiego z tzw. zachodu ale takiego stosunku do prawa i siebie nawzajem uczmy się właśnie choćby od naszych zachodnich sąsiadów. Pozdrawiam!
OdpowiedzSuper! Nie mogę się doczekać.
OdpowiedzA ja na serio nie mogę się doczekać... czasów, kiedy z polskich dróg wyeliminowane zostanie chamstwo i kretyństwo, a w Polsce jeździć będzie się tak, jak np.w Niemczech. Jednym z instrumentów do osiągnięcia tego celu są fotoradary. Jak dla mnie mogą one stać na każdym skrzyżowaniu i w każdej wsi. Jeżdżę przepisowo, więc mnie to nie rusza. Co innego większość polskich kierowców, którzy przepisy ruchu drogowego traktują, jak przepis na bigos. Czas z tym skończyć. Czekam jeszcze, kiedy zostaną podniesione grzywny za wykroczenia drogowe które są na niezmienionym poziomie od kilkunastu lat. Żeby rozwiać ewentualne wątpliwości, przejeżdżam rokrocznie ok. 30 tys. km samochodem i ok. 10 tys. motocyklem, nie jestem policjantem, ani nie mam policjanta w rodzinie i nie mam 88 lat.
OdpowiedzWalnij się w czerep.
OdpowiedzChamstwo na drogach, chamstwo w internecie. Zwalczanie idiotów rozpocznij od siebie! Pozdrawiam!
Odpowiedz