Dakar 2012 - dzień piąty
Z nami kolejny dzień rajdu Dakar i tym razem nieco lepsze wiadomości. Jacek Czachor jest już 20., a Marek Dąbrowski 34. Wczoraj nasi zawodnicy dojechali odpowiednio na 18. i 40. miejscu. Obaj dzisiaj kończyli OS z przygodami. Jacek Czachor przewrócił się na ponad sto kilometrów przed metą. Odcinek ukończył obolały, ze skrzywioną kierownicą i połamanymi owiewkami. Rywalizacja motocyklistów to jednak teatr dwóch tylko aktorów. W rajdzie nadal prowadzi Cyril Despres, który zwyciężył dzisiejszy etap. Drugi zarówno na Osie, jak i w generalce jest Marc Coma – jego strata do lidera powiększyła się dzisiaj do 9’51. Trzecie miejsce należy do zeszłorocznego Mistrza Świata Heldera Rodriguesa (+47’56).
"Jechaliśmy po piachu z camel grassem, czasem trasa wiodła przez rzeczki, czasem przez ich wyschnięte, bardzo zdradliwe koryta. Cały czas ciągnęliśmy na drugim biegu. Na prowadzenie wysuwał się ten, kto dysponował dużą siłą, udawało mu się rozpędzić motocykl i wrzucić kolejny bieg. Na 142 kilometrze, kiedy jechaliśmy w jednym z wyschniętych koryt z olbrzymimi kamieniami ścięło mi przednie koło i upadłem. Obiłem sobie trochę lewą rękę, ale to nie było najgorsze. Pokrzywiłem mocno kierownicę i połamałem owiewki. Ciężko było kończyć special z tą krzywizną. Stąd moja strata czasowa. Ogólnie oceniam jednak ten przejazd bardzo dobrze i jestem zadowolony z tempa. Mam nadzieję, że uporam się bólem do jutra, najprawdopodobniej będę musiał wziąć jednak środki przeciwbólowe" – mówił Jacek Czachor.
"Źle wyregulowałem zawieszenie. Gdy wyjeżdżałem z bardzo wąskiego wąwozu, gdzie trasa była bardzo rozjeżdżona, zgasł mi motocykl. To jest dość częste ze względu na wysokość, na której się znajdujemy. Rozrzedzone powietrze nie jest dobre dla wydolności silnika. Motocykl później nie osiągał swojej mocy, ciężko się jechało i trasa nie należała do najłatwiejszych. Jestem jednak na mecie, po odcinku, który zawsze był bardzo specyficzny i eliminował ze stawki sporą liczbę zawodników" – dodał Marek Dąbrowski.
Wczoraj w quadach dominowali bracia Patronelli, choć Maffei który dojechał trzeci zachowuje miejsce lidera w klasyfikacji generalnej. Łukasz Łaskawiec dotarł na metę czwarty, a Rafał Sonik siódmy. Oznacza to dla nich 5. i 8. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Duet Hołowczyc-Fortin pojechał dziś rewelacyjnie. Po słabszym etapie poprzedniego dnia załoga ORLEN Team przystępowała do rywalizacji ze stratą do lidera Stephana Peterhansela wynoszącą 10’51. Francuz otwierał trasę, Hołowczyc startował kilka minut później. Kiedy dogonił lidera na trasie pojechał po jego śladach. Kosztowało to Polaka błąd i silne uderzenie w kamień przy zjeździe z wydmy. Na szczęście nic się nie stało i załoga ORLEN Team odniosła zwycięstwo. Beapre i Lisicki dojechali wczoraj na 36. Pozycji, Małysz z Martonem na 56., a Gryszczuk z Krawczykiem na 75. W generalce daje to Małyszowi znakomite 40. miejsce, Beaupre i Gryszczuk są na odpowiednio na 82. i 103. miejscu.
"Dwa dni temu prowadziłem w rajdzie, dzisiaj udało mi się wygrać na odcinku specjalnym. Po dniu lekkiego kryzysu najwyraźniej odżyliśmy. Trochę inaczej skonfigurowaliśmy zawieszenie i od razu było to odczuwalne w stylu jazdy. Czerpaliśmy dzisiaj ogromną satysfakcję z rywalizacji. Zwycięstwo OSowe jest bardzo przyjemne, przede wszystkim dało ono nam awans w klasyfikacji generalnej na drugą pozycję i zbliżyliśmy się do Stephana Peterhansela. Dało to nam poczucie, że jesteśmy ponownie w grze. Na odcinku specjalnym oczywiście nie obyło się bez drobnych przygód. Raz lądowaliśmy na kamieniu za wydmą. Właśnie wówczas, gdy Stephane zakładał ślad. Jutro to my otwieramy trasę, będziemy musieli sporo czyścić, ale jadę z Jean-Markiem jednym z najlepszych pilotów na świecie, więc z przyjemnością podejmiemy się tego wyzwania" – powiedział Krzysztof Hołowczyc.
Za Krzysztofem Hołowczycem na mecie OSu pojawiali się kolejno Gordon (+1’01), i Peterhansel (+3’52). Trzy pierwsze pozycje w rajdzie należą jednak do kierowców jadących samochodami Mini. Polska załoga jest obecnie druga i traci 4’18 do lidera, którym pozostaje Stephane Peterhansel. Trzecią pozycję zajmuje Nani Roma (+10’39).
Znakomicie poradził sobie wczoraj w swoim Liazie Józef Cabala. Wczoraj na mecie polsko-czeska ekipa Cabala/First/Kalina była 15., za nimi na 36. pozycji dojechali Baran/Białowąs/Górecki. Nieco odleglejszą, bo 53. pozycją musieli zadowolić się Szustkowski/Szustkowski/Kazberuk. Załoga Cabali awansowała tym samym na 19 pozycję, ekipa barana jest na 30. miejscu w tabeli, a Szustkowskiego na 41. Wczoraj wygrała, powiększyła przewagę i prowadzi w tabeli ekipa z Beneluksu De Rooy/Rodewald/Colsoul.
Dziś etap z Fiambali do Copiapo i przekroczenie granicy z Chile w miejscowości Paso San Francisco na wysokości 4700 m n.p.m. Trasa OSu (247 km) biegnie po najsuchszym i jednym z najbardziej zdradliwych miejsc na ziemi – Pustyni Atakama. OS na tym etapie został jednak odwołany z powodu śnieżycy panującej w Andach i obfitych opadów deszczu, które zniszczyły wiele dróg. Cała karawana rajdowa przejedzie razem granice zlokalizowana w Passo San Francisco na wysokości 4700 metrów. Ścigania nie będzie!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze