Dakar 2012 na mecie
Już wczoraj obstawialiśmy, że to Despres po raz czwarty stanie na szczycie podium w klasyfikacji motocyklistów. Tak też się stało, dziś Francuz dzięki znaczącej przewadze mógł pozwolić sobie na jazdę rekreacyjną i dojechał do mety ostatniego etapu na 10 pozycji. Zapewne Despres jeszcze długo nie będzie się mógł uwolnić od łatki dupka po zajściu z Gonclavesem, ale do historii przejdzie wynik, a nie styl jego zdobycia. Drugi był Marc Coma, który po doliczeniu kary stracił do lidera 53 minuty. Trzeci w klasyfikacji jest Helder Rodrigues ze stratą 1h11’17.
Na mecie zobaczyliśmy dwóch motocyklistów z Polski. Jest to 12. finisz Jacka Czachora w tym najtrudniejszym maratonie rajdowym świata. Jacek jako jedyny w historii zawodnik może się pochwalić stuprocentową skutecznością dojeżdżania do mety przy tak dużej liczbie startów. Czachor walczył do końca, na ostatnim odcinku specjalnym w klasyfikacji był 12. i w generalce wyprzedził Mistrza Świata Enduro Johnny’ego Auberta, awansując na 13. pozycję.
"Były takie Dakary, że na mecie strasznie bolało. Tutaj nie ma tego bólu, jestem ewidentnie w dobrej formie i jednocześnie cały jestem zakurzony. Do końca walczyłem o pozycję. Jechaliśmy po zdradliwym fesz-feszu, który był dodatkowo podmokły. Ścigałem się z Johnnym Aubertem, nie wiem jeszcze, czy udało mi się z nim wygrać, ale wiem, że dałem z siebie wszystko do samego końca. Każdy zawodnik, który ukończył tak trudny rajd, jakim jest Dakar, jest zwycięzcą. Ja wystartowałem i dojechałem 12 razy, nie zawaliłem i jestem bardzo szczęśliwy. Jeśli chodzi o wynik, mierzyłem trochę wyżej, chciałem być w pierwszej dziesiątce, ale konkurencja była w tym roku wyjątkowo silna" – powiedział Jacek Czachor.
Nie bez powodu koledzy z ORLEN Team mówią o Jacku Czachorze, że po dojechaniu do mety mógłby jechać jeszcze w drugą stronę. Po raz ósmy w swoim jedenastym starcie linię mety Dakaru osiągnął Marek Dąbrowski. W rajdzie był 29. Od siódmego etapu jechał ze zwichniętym kolanem.
"Trochę bolało by tu dojechać, to był taki właśnie Dakar, ewidentnie najcięższy mój rajd, który jechałem. Zaliczyłem jedną bardzo poważną wywrotkę, ale jestem na mecie, zwyciężyłem z samym sobą, jadę ostatnią dojazdówkę i prosto na rampę" – dodał Marek Dąbrowski.
Rajdu nie ukończył niestety Kuba Przygoński. Po dwóch pierwszych etapach najmłodszy z zawodników ORLEN Team był czwarty, a jego aspiracją było stanąć na podium. Niestety z niewyjaśnionych przyczyn na trzecim etapie wybuchł silnik w jego motocyklu. Zawodnik nie był w stanie ukończyć etapu i musiał wycofać się z rywalizacji.
Tegorocznego Dakaru do udanych nie zaliczą nasi qudowcy. Zaczęło się od zakwestionowania regulaminowości pojazdów, które na starcie wystawili Maciek Albinowski, Łukasz Łaskawiec i Rafał Sonik. Polacy zdecydowali się jednak na start i kontynuację walki, po tym jak odrzucone zostało ich odwołanie od decyzji sędziów. Przygody na trasie eliminowały kolejno Albinowskiego i Łaskawca, a sam Rafał Sonik także nie narzekał na brak wrażeń.
Krzysztof Hołowczyc 34. Rajd Dakar ukończył na 10. pozycji. Samochodowa załoga ORLEN Team jechała bardzo dobrze utrzymując się w ścisłej czołówce. Do chwili awarii Hołowczyc wygrał na odcinku specjalnym, dwa razy zajął drugie etapowe miejsce i był liderem klasyfikacji generalnej po trzecim etapie. Na dziesiątym etapie, w rajdowym Mini All 4 Racing doszło jednak do awarii układu wspomagania kierowniczego, która przekreśliła marzenia Polaka o zwycięstwie w Dakarze. Hołek próbował kontynuować jazdę bez wspomagania. Nie było to jednak możliwe na kopnych chilijskich wydmach. Kiedy się zakopał na jednej z nich z pomocą przyszła ciężarówka. W trakcie wyciągania rajdówki strzeliła lina holownicza i przebiła chłodnicę. Załoga straciła wiele godzin czekając na pomoc serwisową.
"Bardzo fajny rajd i dużo przygód. Przeżyłem wspaniałe momenty kiedy wygrywałem i prowadziłem w rajdzie. Przeżyłem również osobisty dramat gdy staliśmy pięć godzin na pustyni i nie mogliśmy nic zrobić. Marzyliśmy żeby tylko ruszyć. Ale taki to jest rajd, nie można się na niego obrażać i trzeba akceptować wszelkie jego uroki. Już powoli zaczynam myśleć o kolejnym Dakarze, by dotrzeć w to miejsce jako pierwszy" – mówił na mecie 34. Rajdu Dakar Krzysztof Hołowczyc.
Znakomicie poradziła sobie załoga Małysz/Marton. Polacy byli dziś na mecie na 41. pozycji, ale 38 miejsce w generalce dla debiutanta to bardzo dobry wynik. Ekipa Beaupre/Lisicki dziś 42. na etapie ostatecznie zakończyła rajd na 53. pozycji.
W klasyfikacji samochodowej wygrał Stephane Peterhansel jadący Mini All 4 Racing – jest to jego dziesiąte zwycięstwo w tym rajdzie, czwarte w samochodzie (wcześniej startował jako motocyklista). Drugi na mecie był Nani Roma, również kierowca Mini (+41’56), trzeci był Ginel De Villiers (Toyota, +1h13’25).
Wśród ciężarówek załoga Szustkowski/Szustkowski/Kazberuk była 30., natomiast Baran/Białowąs/Górecki – 36. Cały rajd wygrała holenderska załoga De Rooy/Rodewald/Colsoul, która prowadziła przez większość rajdu i pierwsze miejsce dowiozła z dużą przewagą do mety.
Niezwykle trudnego rajdu nie ukończyło aż 182 zawodników spośród 472 startujących. Najwięcej odpadło samochodów (78 na 174 uczestników) oraz motocyklistów (77 spośród 188 na starcie). Dakaru w tym roku nie ukończyła też załoga samochodowa Albert Gryszuk / Michał Krawczyk, która wycofała się po 12. etapie, a także Józef Cabała, którego ciężarówka nie wytrzymała trudów rajdu.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeGratulacje dla wszystkich naszych kierowców. Warto dodać, że w zwycięzkim teamie ciężarówek mechanikiem był Darek Rodewald - czyli Polak z oleskich Walców :) + nie tylko Despres wyszedł na dupka w ...
Odpowiedz