tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Benzyna bezołowiowa - z jakim sosem?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Benzyna bezołowiowa - z jakim sosem?

Autor: Lovtza 2010.11.29, 15:54 77 Drukuj

Sprawa wydawałoby się błaha i zupełnie niezasługująca na uwagę, jednak dla mnie jako motocyklisty coraz mocniej irytująca. Zacznijmy od samego początku. Po co jeździmy na stację benzynową? Nie wiem jak wy, ale ja jeżdżę tam po paliwo. Studenci wieczorami wpadają tam po coś na wzmocnienie. Pytanie i odpowiedzi z pozoru oczywiste. Czy aby na pewno?

Jeszcze nie tak dawno wizytę na stacji benzynowej traktowałem jako odpoczynek w podróży, chwilę na wytchnienie, szczególnie gdy jechałem motocyklem. Dziś ta chwila odprężenia zamieniła się w upierdliwy przymus, po odklepaniu którego wsiadam na motocykl bardziej zirytowany, niż odprężony. Od kiedy stacje paliw zamiast sprzedawać paliwo zajęły się najbardziej prymitywną odmianą gastronomii, czyli sprzedawaniem hot-dogów, wizytę na nich traktuję jako karę.

Teraz gdy personel stacji zajmuje się ogarnianiem piekarników i opiekaczy, kolejki na stacjach benzynowych wydłużyły się wielokrotnie, szczególnie na obleganych stacjach w dużych miastach.  Ktoś zapyta – jaki to ma związek z motocyklami? To oczywiste. Motocykle mają małe zbiorniki paliwa, co mnie na przykład zmusza do wizyty na stacji co trzeci, czasem nawet co drugi dzień. Staram się zawsze jeździć w pełnym motocyklowym stroju. To oznacza, że po kilku minutach czekania na wolny dystrybutor, a potem po takim samym okresie czekania w kolejce do kasy jestem już totalnie zagotowany. Bardzo przyjemne uczucie…  

Komercja ignoruje już samych konsumentów

Skąd do cholery te hot-dogi, pączki i zapiekanki na stacjach benzynowych? To brutalnie proste.  Marża na sprzedaży jednej tylko marnej jakości buły z parówą jest porównywalna z zyskiem ze sprzedaży 20-25 litrów paliwa. Jeśli rodzinka zatrzymuje się w podróży i obok paliwa kupuje zapiekanki, hot-dogi, to najprawdopodobniej stacja więcej zarobi na fast-foodzie, niż na sprzedanym paliwie. Co więcej zysk jest o tyle łatwiejszy, że do obsługi piekarników można przecież zagonić etatowych pracowników stacji bez zwiększania liczby zatrudnienionych. A że zajmuje im to więcej czasu, niż obsługa kupujących paliwo? No cóż… wilcze prawo kapitalizmu.

Aż chciałoby się czasem ryknąć na panią Kasię, która zamiast obsługiwać klientów wypatruje czy zapiekanki meksykańskie nabrały już odpowiedniego koloru. Irytacja udziela się zresztą także pracownikom, bo przecież to oni jak soczewka przepuszczają przez sobie wszystkie pretensje i docinki klientów. Na moją uwagę, że stoisko nr 11 zalane jest olejem napędowym i jest duża szansa, że ktoś na motocyklu lub skuterze może się tam skutecznie połamać usłyszałem do bólu szczere „Tak wiemy, ale nie mamy czasu się teraz tym zająć”. 

To nie tylko moje prywatne obserwacje. Jak to napisał nasz redakcyjny kolega Boczo po powrocie z urlopu:
„Od pewnego czasu w Polsce, oczywiście pod wypływem zachodu panuje tendencja na przeobrażanie stacji benzynowych w centra handlowe, bo już nawet nie sklepy. Teraz możemy na stacji benzynowej zapłacić rachunki, kupić 2-metrowego misia dziecku, które może się pobawić w strefie zabaw, zjeść dwunastodaniowy obiad, wziąć prysznic, a nawet (serio, widziałem na własne oczy) zrobić zakupy w sklepie w… pasażu. Wszystko jest dla ludzi, nie ma sprawy, ale jeśli na stacji jest akurat dużo pojazdów przy dystrybutorach, a przy którymś z nich stoi samochód, którego właściciel po zapłaceniu za benzynę idzie wziąć prysznic, a potem kupować pralkę, w człowieku może odezwać się psychopata.”

Czy da się zrobić to w cywilizowany sposób?

Oczywiście nie ma niczego złego w sprzedawaniu hot-dogów, a nawet w ich jedzeniu. Problem polega jedynie na tym, że miejsc na zjedzenie czegoś niezdrowego jest bez liku, natomiast tankować można jedynie na stacjach benzynowych. Czy nie da się wydelegować dodatkowego pracownika do sprzedawania odmrażanych przekąsek? Oczywiście, że się da, ale po co narażać korporację na koszty, skoro ciemny lud spokojnie postoi w kolejce. Przecież bez paliwa i tak nigdzie dalej nie pojedzie. W chwili obecnej nie pozostaje mi nic innego, jak unikać miejsc, gdzie stoją wirówki z parówkami, ale czy to rzeczywiście skuteczne rozwiązanie?

Mokre sny

Ostatnimi czasy mam mokre sny, w których do mojej MT-03 udaje mi się zamocować 32 litrowy bak z najnowszego Moto Guzzi Stelvio. Po prostu jeżdżę i jeżdżę, bez zawijania moim wiernym jednocylindrowcem gdziekolwiek. Nikt nie wciska mi płynu do spryskiwaczy, ani zniżki na automatyczną myjnię. Nie muszę czekać w kolejce aż ktoś łaskawie dożuje parówkę i dopije kawę… Z tych snów wyrywa mniej tylko gromko rzucone pytanie „Kabanos z jakim sosem?”

hot dog
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 39
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę