ASO czy warsztat niezależny - gdzie serwisować motocykl?
Wybór miejsca w którym będziemy serwisować swój motocykl to poważna i jak się okazuje wcale nie taka prosta sprawa. Przed tą decyzją staje każdy. ASO czy serwis niezależny?
Z serwisem motocyklowym jest jak ze szpitalem. Trafia się tam, kiedy przydarzy się coś niedobrego i trzeba to naprawić, kiedy jest podejrzenie, że może przydarzyć się coś niedobrego i kiedy chce się zapobiec przydarzeniu się czegoś niedobrego. Nie zawsze jednak trafia się do szpitala gdzie pościel jest wykonana z jedwabiu, za telewizor nie trzeba płacić, a kolacja nie jest objętościowo przygotowana dla myszy. Jeśli człowiek znajdzie się w złym szpitalu, pod złą opieką, może wylogować się ze świata żyjących. Z motocyklami jest tak samo. Jeśli oddasz swój sprzęt nie tam, gdzie trzeba, możesz odebrać go w proszku. Jakiś czas temu opublikowaliśmy list podesłany przez naszego czytelnika, który prawdę mówiąc lekko nas przeraził i skłonił do rozważań na temat miejsc w których warto serwisować swój motocykl.
Henio i jego magiczny zakład, w którym dzieją się czary
Nie ubliżamy nikomu i nie czepiamy się. Naprawdę. Chodzą po grzbiecie tej planety ludzie, którzy są w stanie przeprowadzić remont silnika w Zastavie 1100 wyłącznie za pomocą kombinerek. Ludzie ci często zakładają różnego rodzaju warsztaty i wiedzie im się całkiem w porządku. Często słyszymy od nich „Panie, wszystko się da”. I tu jest problem. Nie jestem defetystą ani sceptykiem rzucającym cień zwątpienia w ludzkie umiejętności, ale trudno mi uwierzyć, że ktoś, kto Stalina pamięta z twarzy poradzi sobie z naprawą jakiegoś włoskiego motocykla z elektronicznym farszem, którego nie rozumieją nawet sami jego konstruktorzy. Wielu może teraz zlokalizować w swojej pamięci sytuacje, kiedy nikt nie umiał rozwiązać problemu w ich motocyklu, a znajomy Henio ogarnął problem w jedno popołudnie. Zgoda, mogło tak być. Ale trzeba również pamiętać o ciemnej stronie. Widziałem na własne oczy rozwaloną zębatkę kosza sprzęgłowego i pompy oleju, bo ktoś zamontował je niedbale na szybko. Motocykl po odpaleniu brzmiał jak metalowe wiadro w pralce. Talerze sprzęgłowe zainstalowane odwrotnie, kable bez otuliny, wiązki bez peszli, pety (!) w schowkach i oczywiście niezastąpiony czerwony silikon. Jeśli wyjechałeś właśnie z salonu Aprilią RSV4 z folią na siedzeniu, nie oddawaj jej do zakładu za płotem kiedy coś się stanie. To tak jakbyś miał raka mózgu i poprosił szkolną higienistkę aby wyleczyła cię Nurofenem.
ASO? O LOL…
Wyjaśnijmy na początku bardzo ważną rzecz. Kiedy słyszy się o cenach panujących w autoryzowanych serwisach, wielu zaczyna mieć pierwsze objawy towarzyszące utracie przytomności. W wielu przypadkach jedna roboczo godzina kosztuje 350-400 zł. Jest ku temu jednak powód. Autoryzowane serwisy są zobligowane do wdrożenia pewnych standardów. ASO musi mieć wszystkie klucze. Naprawdę wszystkie, nawet jeśli jakiś jest przeznaczony tylko i wyłącznie do odkręcania świecy w Hondzie CB750 Nighthawk. ASO musi mieć pełną gamę sprzętu diagnostycznego, odpowiedni standard lokalowy, aby nic nie walało się po podłodze, odpowiednią ilość miejsca i systematycznie odświeżane szkolenia dla mechaników. Waśnie to w dużej mierze wpływa na ceny. Przypadek naszego czytelnika jest jednak jasnym potwierdzeniem, że ASO wcale nie są wolne od błędów. Z własnych obserwacji zauważyłem, że mechanicy pracujący w autoryzowanych serwisach często są tam jakby z przymusu, bo akurat nie mają lepszego zajęcia na oku. Przyjść, podbić kartę i punktualnie po wybiciu fajrantu zniknąć do domu. Na to nakłada się specyfika działania ASO. To nie jest miejsce, gdzie mechanik entuzjasta będzie się cackał przed dwa dni z drobną naprawą naszego ukochanego motocykla. Tam każda naprawa ma określony czas trwania wyrażony w ilości poświęconego przez personel czasu i zużytych materiałów. Czas ASO kosztuje, dlatego nikt się już dziś w autoryzowanych serwisach nie bawi w dłubanie, sztukowanie, dopasowywanie. Teraz tak naprawdę praca ASO sprowdza się do określenia przyczyny problemu oraz jego rozwiązania za pomocą wymiany uszkodzonej części lub całego podzespołu. Przecież serwis zarabia porządnie na marży na częściach. No i wszystko na biegu, bo czas ucieka, procedury są nieuniknione.
To wszystko tworzy czasem chore sytuacje. Oddajemy sprzęt w miejsce, gdzie jak nam się wydaje będzie on potraktowany z maksymalnym stopniem profesjonalizmu, a jeśli zostawiliśmy tam wcześniej duże pieniądze za zakup motocykla, lub jego naprawę oczekujemy wyjątkowego, spersonalizowanego traktowania. W rzeczywistości może zdarzyć się tak, że opiekował nim będzie się ktoś, kto po prostu odlicza godziny do 17-stej, albo nasz sprzęt będzie jednym z wielu, które tego dnia przeszły szybko przez ręce mechanika. Szybka obsługa to oczywiście nic złego, ale pod jednym warunkiem – że maszyną zajmuje się doświadczony profesjonalista, który pracując pod presją czasu, procedur i kosztów nie popełnia błędów. Pytanie czy wyłącznie tacy ludzie pracują w ASO?
Wszystko jest względne
Nie da się przyjąć jednej zasady oceny czy wyboru serwisu motocyklowego. Zacznijmy od ASO. Pewne rzeczy można zidentyfikować już przy chociażby rozmowie telefonicznej czy przybyciu na miejsce w celu porozmawiania. Znam przypadki, kiedy ktoś przyjechał do autoryzowanego serwisu przy salonie, w którym kupił motocykl i szwędał się po sklepie przez godzinę zanim nie tyle ktoś się nim zainteresował, ale powiedział „już, chwileczkę”, po czym zniknął w czeluściach biura czy zaplecza i już nie wrócił. I nie wiem jak wy, ale ja od ASO wymagam pełnego profesjonalizmu, nawet jeśli zahacza on nieco o przesadną formalność. To tak jak z najlepszą restauracją w mieście. Nie idziesz tam po to, aby ukraiński kierowca ciężarówki rzucił ci na talerz kanapkę ze smalcem.
Jeśli chodzi o niezależne serwisy, to znacznie bliższa niż w przypadku ASO integracja z mechanikami jest czymś bardzo sympatycznym. Fajnie jest zasiedzieć się na kilka godzin i pogadać o wspólnej zabawce, zabawnych historyjkach, których mechanicy znają setki. Jest też ciemna strona. O ile mechanik w ASO ma gdzieś, co i za ile zrobi, o tyle offowi mechanicy mają często tendencję do wyolbrzymiania. I tak też twój sprzęt, który przywiozłeś na wymianę oleju i świec może nagle potrzebować w trybie natychmiastowym nowego rozrządu, łożysk, napędu, a tak w ogóle to niedługo zawór spotka się z tłokiem i rozsadzi cały silnik. Najlepszą receptą na nie-wyjście z warsztatu z kwitem na siedem tysięcy jest nie bycie białym jeleniem i wejście w posiadanie podstawowej wiedzy o stanie technicznym pojazdu i oznakach, kiedy faktycznie może on potrzebować poważnej hospitalizacji.
Ciekawi opinii obydwu stron barykady poprosiliśmy o wypowiedź pracownika ASO i pracownika niezależnego serwisu motocyklowego.
Karol Frindt, Yamaha UHMA BIKE:
„Główną korzyścią płynącą z wyboru ASO na miejsce serwisowania swojego motocykla jest fachowa obsługa, zarówno jeśli chodzi o sprzedawców i mechaników. Sieć dealerska stale podnosi kwalifikacje swoich pracowników i regularnie wysyła ich na szkolenia. Niekwestionowaną zaletą ASO jest także pełne wyposażenie warsztatu, w tym wszelkie narzędzia i specjalistyczny sprzęt diagnostyki komputerowej. Warto wybrać autoryzowany serwis także ze względu na stuprocentową dostępność do wszystkich części zamiennych i gwarancję na wykonywane usługi, wraz z wpisem do książki serwisowej, co jest cennym argumentem przy sprzedaży motocykla. W przypadku napraw powypadkowych autoryzowany serwis może nie tylko wykonać naprawę ale i wszelkie związane z nią formalności i rozliczenia z ubezpieczycielem."
Grzegorz Radzioch, serwis motocyklowy „Motodom”:
"Każdy niezależny serwis motocyklowy musi na pierwszym miejscu stawiać własną reputację, która w tym przypadku jest wyznacznikiem tego, czy serwis się utrzyma na rynku. Będąc świadomym ogromnej konkurencji, także ze strony ASO, nie możemy sobie pozwolić na pracę „na odwal się”, bo opinia o jakości warsztatów motocyklowych rozchodzi się wyjątkowo szybko. Zasada jest prosta – jeśli klient będzie obsłużony profesjonalnie, a jego motocykl zostanie naprawiony w sposób fachowy i szybki, z całą pewnością pomyśli o nas w pierwszej kolejności przy następnej okazji. Podobnie jak ASO, nieautoryzowane serwisy motocyklowe stale podnoszą swoje kwalifikacje i dbają o stan wyposażenia warsztatu. Nasz serwis również jest wyposażony w większość narzędzi, w tym specjalistycznych oraz komputer diagnostyczny, więc serwisowanie nowych motocykli nie jest problemem. Co najważniejsze, do każdego klienta podchodzimy indywidualnie i nikt nigdy nie usłyszy od nas „proszę przyjechać za dwa miesiące, mamy teraz straszne zamieszanie.”
W wodzie pełnej rekinów
Być może zabrzmi to banalnie, prawie jak rada psychoterapeuty małżeńskiego, ale w całym tym środowisku serwisowania motocykli najważniejsze jest zaufanie. Jeśli zostawisz gdzieś swój motocykl i odbierzesz go po dwóch dniach, nie za dwanaście lat, w pełni sprawny, ogarnięty, w dobrym stanie, czysty i co najważniejsze, po kilku godzinach nic z niego nie odpadnie, ani nie znajdziesz nad głowicą jakiegoś zwierzęcia, wrócisz do tego warsztatu, wiedząc, że tam możesz spokojnie powierzyć swój motocykl ludziom, którzy wiedzą co robią i nie robią tego wedle zasad fuszerki. Zarówno ASO i niezależne serwisy mają swoje zalety. W autoryzowanym serwisie spokój ducha zapewnia świadomość, że nawet jeśli zepsuje mi się w motocyklu część, której nie ma na żadnych aukcjach internetowych to tam będzie ona dostępna. Zapewnia go też fakt, że w ASO nikt raczej nie będzie na szybko konstruował potrzebnego klucza spawając go z kawałków metalu (fakt). Niezależne serwisy mają zdecydowanie bardziej „rodzinną” atmosferę. Mnie osobiście podoba się taka integracja klienta z mechanikami, ale rzecz jasna nikt nie naprawił jeszcze motocykla klepiąc się po plecach. W nieautoryzowanym serwisie jesteśmy bardziej narażeni na naciąganie, ale z drugiej strony dobrze zrobiony motocykl oznacza dla jego pracowników kolejną pozytywną opinię, która idzie w świat. Pozytywna opinia = dobra reputacja = wzmocniona pozycja na rynku. Wybór miejsca serwisowania motocykla to trudna sprawa. Nie oddajemy w końcu w czyjeś ręce zepsutej pralki, ale coś zdecydowanie droższego i bardziej dla nas cennego. Zanim faktycznie zostawimy gdzieś motocykl wraz z kluczykami, warto porozmawiać z ludźmi, postarać się ich wyczuć. Przecież naprawia człowiek, nie maszyna, prawda?
Komentarze 27
Pokaż wszystkie komentarzeJa to co umiem i mogę naprawiam sam. regulacje silnika i bardziej skomplikowane rzeczy moto oddaje do mechanika w Duczkach ( jest ucziciwy ,zna się na i przy tym nie drogi jak na stolicę i okolice)
OdpowiedzPróbowałem samodzielnego serwisowania, jednak nie jest to łatwa sprawa. Poza tym trzeba poświęcić mnóstwo czasu, który wolę wykorzystać w inny sposób. Nie mam smykałki do takiej roboty więc ...
Odpowiedztylko nie ASO!!! Suz... Krak.. i Hon.. Now. Są... CHŁOPAKI ZNAJDZCIE SOBIE DOBREGO MECHANIKA I BĘDZIE DOBRZE I TANIO. POZDRAWIA BYŁY POSIADACZ SUZUKI A TERAZ HONDY
Odpowiedzja serwisuje swoje motory sam i prowadze serwis a do kazdego motoru podchodze jak do swojego bo lubie to co robie a po 2 w naszej pasji jest tez wazne bezpieczeństwo a jak cos jest zle z robione to...
OdpowiedzJa serwisuje swoje motory sam i prowadze serwis do każdego motocykla podchodze jak do swojego bo lubie to co robie a po 2 w naszej pasji jest wazne bezpieczeństwo a jak cos jest zle...
OdpowiedzMi w ASO na jednym przeglądzie podczas regulacji naciągu łańcucha zerwali gwint na osi. A na drugim po wymianie oleju okazało się że zalane jest 0,5 l ponad stan. Oczywiście zostałem zapewniony że...
Odpowiedz