Wysiłkiem Feld Entertainment, Monster Energy AMA Supercross ruszył wczoraj. Mimo, że było to chyba najdziwniejsze wydarzenie supercrossowe, jak do tej pory, było również wszystkim bardzo potrzebne. Zawodnicy znowu ścigają się o punkty!

Wydarzenie, zgodnie z zapowiedziami, odbyło sie bez obecności fanów na stadionie, ale emocji i tak nie brakowało. Niemal od samego poczatku batalia toczyła się pomiędzy trzema zawodnikami walczącymi o tytuł. Eli Tomac, Cooper Webb i Ken Roczen wymijali się przedzierając się przez stawkę do przodu. Na czele natomiast jechali Blake Baggett i Justin Brayton. W pewnym momencie Adam Cianciarulo zaliczył groźny upadek, który o mały włos a zgarnąłby również Tomaca i Webba. Szczęśliwie nawet Adamowi nic się nie stało, ale dla niego wyścig się skończył.

Tymczasem Tomac wrócił do odpracowywania strat, przegrupował się, a następnie wyminął zarówno Roczena, jak i Webba. Stale utrzymywał swój rytm i tempo, więc na efekty nie trzeba było długo czekać. Niedługo później wyprzedził także Braytona i Baggetta i objął prowadzenie. Webb wywalczył drugie miejsce i robił wszystko, co w jego mocy, aby utrzymać Tomaca w zasięgu wzroku. Tomac zwyciężył w pierwszym z siedmiu wyścigów w Utah. Webb stracił około czterech sekund do Tomaca i zajął drugie miejsce. Ken Roczen, który miał problemy na ostatnim okrążeniu zajął trzecie miejsce.

- Tak naprawdę nie wiem, co się działo na początku. Byłem trochę powolny w tej sekcji na mecie i Coop dostał ode mnie prezent. Potem Ken mnie tam wyprzedził. Nie wiem, co było początkowo przyczyną, może po prostu chciałem wyczuć warunki, a oni byli po prostu lepsi na wcześniejszym etapie wyścigu. Cały czas było ciężko, a presja ze strony Kena i Coopera cały czas była obecna  - powiedział Tomac.

- Trudno było znaleźć równowagę. Tak jak powiedziałem zespołowi, chcesz jechać szybciej, a potem popełniasz błąd, ponieważ jest tak sucho. Chodziło o utrzymanie tempa, cierpliwość i podążanie swoimi śladami. Myślałem, że jechałem nieźle, ale potem popełniłem błąd i zgubiłem rytm, co naprawdę mnie wybiło. Kiedy Eli mnie wyprzedził, bawiliśmy się trochę w kotka i myszkę. Jasne, że wciąż byłem z tyłu, ale wydawało mi się, że na jednym okrążeniu on zyska, a na kolejnym znowu ja zyskam trochę. Po tym jak popełniłem błąd, przerwa między nami zrobiła się jeszcze większa. To było mocne ściganie, ale zdecydowanie trudny wyścig - powiedział Webb.

Roczen przez większość czasu trzymał się blisko Webba, do czasu, kiedy omal nie zaliczył upadku. Niemiec świetnie się wyratował, ale niestety nie miał już szans na dogonienie pierwszej dwójki.

- Oczywiście nie był to występ idealny, ale nie stresuję się w żaden sposób. Wciąż jeszcze przed nami wiele ścigania się w pozostałych sześciu rundach. Zostawiłem ustawienia motocykla takie same, jak były na poziomie morza. Myślę, że jest kilka rzeczy, których możemy spróbować, aby dać mu więcej mocy, aby było trochę łatwiej na niektórych elementach toru. Tak więc, nie mam z tym problemu. Cieszę się, że jestem zdrowy i ukończyłem wyścig na dwóch kołach po tym, jak prawie zaliczyłem glebę. Oczywiście Eli był naprawdę dobry jak na te warunki, wyprzedził nas i nie mogłem się do niego podpiąć - powiedział Roczen.

A jak Tomac ocenia wyścigi bez fanów?

- Nie widząc ludzi na stadionie, musiałem sobie powiedzieć, że to prawda, to się dzieje serio. Łatwo jest się nakręcić podczas finałów, kiedy masz ludzi na trybunach. Teraz na tym właśnie musiałem się skupić. To było surrealistyczne. Musiałem powiedzieć sobie, że ten wyścig się liczy, wiesz? Nazywamy to efektem Gladiatora. Masz tłum i ludzi, światła, hałas, muzykę, tego właśnie nam brakowało, abyśmy się odpowiednio nakręcili na bramie startowej - powiedział Tomac.

Najlepsze momenty klasy SX450

Wyniki klasy SX450

1. Eli Tomac
2. Cooper Web
3. Ken Roczen
4. Jason Anderson
5. Zach Osborne
6. Martin Davalos
7. Blake Baggett
8. Justin Barcia
9. Justin Brayton
10. Dean Wilson

Klasyfikacja generalna klasy SX450 (po 11 rundach)

1. Eli Tomac (252)
2. Ken Roczen (244)
3. Cooper Webb (220)
4. Justin Barcia (210)
5. Jason Anderson (189)
6. Malcolm Stewart (164)
7. Justin Hill (148)
8. Justin Brayton (143)
9. Dean Wilson (142)
10. Aaron Plessinger (136)

W klasie 250 Shane McElrath wygrał kolejny wyścig w stylu rundy otwarcia. Zdobył holeshota i cały czas trzymał w ryzach Chase'a Sextona.

- Jest po prostu fajnie. Startuję teraz na Yamasze i wydaje mi się, że jest to jeden z najlepszych motocykli o pojemności 250. Wygrałem tu już w sumie trzy razy, ale nie sądzę, żeby było coś szczególnego w tych moich wygranych. Naprawdę pomyślałem, że to dobry dzień na ściganie i dobry dzień na powrót do wyścigów. Dobrze się czuję w tych mistrzostwach - powiedział McElrath.

W pewnym momencie McElrath utknął w grupie dublowanych zawodników, a Sexton się do niego zbliżył. Potem dublowani spowolnili też Sextona. Ostatecznie McElrath i Sexton zdublowali zawodnika, który jechał na piątym miejscu!

- Czuję, że jechałem przyzwoicie. Dublowani byli i dla Shane'a i dla mnie przeszkodą. Czuję, że to moja wina, miałem wygraną na wyciągnięcie ręki i nie udało mi się - powiedział Sexton.

Garrett Marchbanks zajął trzecie miejsce, wyprzedzając agresywnie Jeremy'ego Martina, ale nie był w stanie dogonić Sextona i McElratha.

Marchbanks wygrał ostatni wyścig w Daytona, ale długa przerwa kosztowała go sporo. - Jadąc do Indianapolis, czułem, że rozpęd jest po mojej stronie. Jednak tutaj, 85 dni później, pojechać i zająć trzecie miejsce? Nie jestem z tego zadowolony, ale to ostatecznie dobry wynik i dobry kierunek - powiedział Marchbanks.

Wyniki klasy SX250 East

1. Shane McElrath
2. Chase Sexton
3. Garrett Marchbanks
4. Jeremy Martin
5. Pierce Brown
6. Kyle Peters
7. Jalek Swoll
8. Enzo Lopes
9. Jace Owen
10. John Short

Klasyfikacja generalna klasy SX250 East (po 5 rundach)

1. Chase Sexton (121)
2. Shane McElrath (114)
3. Garrett Marchbanks (100)
4. Jeremy Martin (84)
5. RJ Hampshire (80)
6. Enzo Lopes (66)
7. Jo Shimoda (62)
8. Jalek Swoll (58)
9. Jordan Bailey (53)
10.Jordon Smith (48)