Zanim wyruszysz motocyklem offroadowym w teren...
W dzisiejszym materiale postaramy się zachęcić was do poświęcenia zaledwie trzech do pięciu minut na inspekcję motocykla przed jazdą. Ten czas, jeśli tylko właściwie zostanie spożytkowany, uchronić Was może przed znaczącymi wydatkami i poważnymi awariami w czasie jazdy.
Motocykle offroadowe, jak już kilkukrotnie wspominaliśmy, wymagają starannego i regularnego serwisu. Są w stanie znosić bardzo duże obciążenia, ale kiepsko znoszą życie w niskiej kulturze technicznej. Co gorsza - jedna zepsuta część działa jak stan zapalny, infekując (niszcząc) inne współpracujące z nią części i podzespoły, co z kolei prowadzi do prawdziwych kumulacji zniszczeń. Wypychamy zatem motocykl z garażu przed jazdą. Od czego zaczynamy?
Układ napędowy
Filtr powietrza to pierwsze miejsce do którego zaglądamy. Musi być idealnie czysty i nasączony olejem do filtrów. W offroadowych czterosuwach mamy duże obciążenia jednostek napędowych, wysokie obroty, wysokie stopnie sprężania i bardzo wysokie temperatury. W tych warunkach ładunek przechodzący przez komorę spalania musi być wolny od zanieczyszczeń mineralnych (piachu, kurzu). Jeszcze bardziej istotne jest to w przypadku dwusuwów, gdzie mieszanka krąży nad tłokiem i pod tłokiem. Zaniedbywanie filtra powietrza zawsze oznacza gorsze osiągi i obniżoną trwałość silnika.
Kolejny punkt inspekcyjny to poziom oleju. W silnikach 2T wystarczy upewnić się, że silnik jest szczelny. Raz ustalony poziom oleju w skrzyni nie będzie się wtedy zmieniał. W czterosuwach wygląda to nieco inaczej. Do dyspozycji mamy albo okienko inspekcyjne, albo bagnet. Sprawdzajcie w ten sposób olej przed każdą jazdą, nawet jeśli macie suchy silnik i nic nie wskazuje na to, aby silnik go spalał. Maszyny offroadowe często się przewracają, olej potrafi pójść wtedy w odmy i przy małej ilości środka smarnego stosowanego we współczesnych silnikach 4T nieszczęście gotowe. Niektóre czterosuwy (np. Hondy CRF) maja rozdzielony obieg oleju smarującego silnik i smarującego skrzynię i sprzęgło. W takim przypadku rzecz jasna sprawdzamy oba te miejsca.
Zajrzenie pod korek na chłodnicy zajmuje dosłownie kilka sekund. Od razu będziecie widzieli, czy poziom płynu chłodzącego jest właściwy (czyli maksymalny). Szczególnie ważne jest to w przypadku czterosuwów, które lubią zagrzać się w ciężkim terenie i w połączeniu z wywrotkami potrafią wtedy wypluć odmami sporo cieczy chłodzącej. W jednym z naszych redakcyjnych motocykli po zaledwie jednym dniu jazdy w bardzo trudnym terenie brakowało aż pół litra chłodziwa. Co oznacza niedostateczne chłodzenie silnika nie musimy chyba nikomu wyjaśniać.
Łańcuch napędowy to kolejny punkt inspekcyjny. Każdy producent podaje właściwy luz dla łańcucha i metodykę jego pomiaru. Zbyt luźny łańcuch to szarpana jazda z dużym luzem w układzie przeniesienia napędu (w skrajnych przypadkach także ryzyko jego spadnięcia i poczynienia dalszych uszkodzeń), zbyt ciasny łańcuch to ryzyko zniszczenia łożysk w silniku i w kole oraz utrudniona praca zawieszenia. Przy okazji kontrolujemy stan zębatek.
Podwozie
W zawieszeniu szukamy przede wszystkim wycieków. Jeśli widelec lub amortyzator zaczynają ciec, możecie być pewni, że nie tylko zaczyna ubywać z nich olej, ale także że zaczyna się do nich dostawać woda i zanieczyszczenia. Efekt to drastycznie pogorszone parametry pracy zawieszenia oraz szybsze zużycie jego elementów.
Rzut oka na hamulce pozwala ustalić w jakim stanie są klocki hamulcowe. W błocie klocki potrafią się skończyć błyskawicznie, a brak klocków oznacza szybkie zniszczenie tarcz i niepotrzebne wydatki. Sprawdzamy też poziom płynu hamulcowego we wszystkich obwodach. To co zobaczymy w okienku inspekcyjnym (kolor płynu) dużo mówi także o stanie tego płynu.
Sprawdzamy opon. Czy nie ma nich pęknięć, czy stan bieżnika pozwala na bezpieczną jazdę. W przypadku jazdy po trudniejszym, skalistym terenie kilka strzałów ze sprzęgła aby wyrwać się z kamieni potrafi obrać oponę z kostki. A na zniszczonych oponach nie jeździ się ani fajnie, ani szybko, ani bezpiecznie.
Gdy już motocykl stoi na stołku warto zakręcić kołem i upewnić się, czy felgi nie są popodbijane. Przeciągnięcie śrubokrętem po szprychach natychmiast ujawni które z nich są luźne i wymagają podciągnięcia. Dodajmy, że luźne szprychy prowadzą do szybkiego zniszczenia koła.
Co oczywiste – sprawdzamy także ciśnienie w obu kołach i dostosowujemy je do panujących w danym momencie warunków. Urok offroadu polega na tym, że ten sam szlak lub tor będzie wymagał innego ciśnienia i ustawień gdy jest sucho i gdy jest mokro. Trzeba jedynie o tym pamiętać.
Nadwozie
Skoki, uderzenia gałęzi i wibracje. To sprawia, że nadwozie motocykla offroadowego narażone jest na wiele zagrożeń. Nie wnikamy tutaj jednak w estetykę. Przed jazdą sprawdzamy przede wszystkim, czy plastiki nie są poluzowane, czy nie ma nich pęknięć. Szczególną uwagę poświęcamy na okolice osłon chłodnic. Te ostatnie przy glebach lubią się wyginać i rozszczelniać, a o skutkach utraty płynu chłodniczego już pisaliśmy.
Sprawdzamy klamki i dźwignie. Wszystko powinno działać lekko, sprawnie i bez nadmiernych luzów. To czy lekko i bez zacięć pracuje rolgaz jest sprawą absolutnie kluczową, bo mówimy tutaj nie tylko o precyzyjnym sterowaniu gazem, ale także o bezpieczeństwie. Sprawdzamy czy nie poluzowały się mocowania osłon (np. dyfuzora), płyty pod silnikiem, handguardów czy innych elementów zainstalowanych na motocyklu. Cybanty, obejmy i inne łączniki mają tendencję do luzowania się w wyniku wibracji, a ostatnią rzeczą, którą chcemy zrobić, to szarpać się z odpadającymi z motocykla elementami gdzież z dala od najbliższych siedzib ludzkiej cywilizacji.
Od czasu do czasu warto także rzucić okiem na licznik motogodzin. Wyznacza on rytm w jakim powinny być prowadzone prace serwisowe. Interwały serwisowe we współczesnych offroadówkach nie są specjalnie długie, szczególnie w motocyklach crossowych. Jeśli planujecie dłuższy, kilkudniowy wyjazd, gdzie będzie dużo jeżdżenia – warto zrobić serwis zawczasu i nie męczyć motocykla na przepracowanym oleju.
Usterkom mówimy nie
Przegląd w formie w jakiej go zaproponowaliśmy zajmuje minutę czasu przed jazdą, a oszczędza wiele godzin spędzonych w warsztacie i tysiące złotych wydanych na naprawy. Jeśli wasza inspekcja ujawni problemy – dajcie sobie chwilowo spokój z jeżdżeniem i doprowadźcie motocykl do ładu. Przełoży się to pozytywnie nie tylko na przyjemność z jazdy i bezpieczeństwo, ale także na Wasz budżet!
Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy firmie 24MX. Części i materiały eksploatacyjne do Twojego motocykla crossowego i enduro znajdziesz również w 24MX.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze