Dość zaskakujące wieści z Wietnamu. Władze planują wprowadzić tam... zakaz jazdy motocyklami. Jeśli dla kogoś nie jest jasne, dlaczego ta informacja jest szokująca, niech sprawdzi na Youtube nagrania z ruchu ulicznego w Wietnamie. Jednoślady są tam nie tylko lwią częścią infrastruktury komunikacyjnej, ale także, a może przede wszystkim częścią kultury. Nie wspominając rzecz jasna o tym, że tam motocykl jest traktowany jako autobus, minivan, pojazd do transportu bydła i wycieczkowóz dla całych rodzin.

Dobrze,  zatem o co chodzi? Otóż wicepremier Wietnamu, Nguyen Xuan Phuc powiedział, że powinien powstać plan stopniowego wprowadzania zakazu jazdy jednośladami w Wietnamie. Wszystko sprowadza się nie tylko do obniżenia emisji dwutlenku węgla (to nie Unia Europejska), ale przede wszystkim do bezpieczeństwa. Na ulicach Wietnamu, codziennie, ginie 26 osób, a 82 zostaje rannych. To daje prawie dziewięć i pół tysiąca ofiar śmiertelnych w wypadkach komunikacyjnych. Raz jeszcze odsyłamy do materiałów video, aby zrozumieć dlaczego się tak dzieje.

Nie wszyscy są jednak za wprowadzeniem radykalnych obostrzeń prawnych. Szef NTSC (National Traffic Safety Committee) z Wietnamie argumentuje, że taka drastyczna zmiana jest niemożliwa, przynajmniej na razie i może wprowadzić chaos absolutny. Wietnam nie ma na chwilę obecną rozbudowanej struktury transportu publicznego, a jeśli już w ogóle rozważać zakaz jazdy motocyklem, to dopiero w latach 2020-2025, kiedy owa struktura zdąży się rozwinąć.

To nie koniec ciekawostek, bowiem wietnamska telewizja VTC przeprowadziła ankietę, w wyniku której 54% ludzi uznało, że motocykli powinno się zakazać już teraz, a jedynie 31% uważa, że trzeba poczekać z tym do momentu, jak będzie dobrze rozwinięty system transportu publicznego.

W chwili obecnej w Wietnamie jest 37 milionów jednośladów i tylko 1,6 miliona samochodów. Zatem wprowadzenie zakazu już teraz może zrodzić kolosalny chaos.