Yamaha walczy o powrót na szczyt w MotoGP. Rozmowa z Adamem Badziakiem
Yamaha w MotoGP przeżywa poważny kryzys. Fabio Quartararo robi co może, ale nie jest w stanie zbliżyć się do czołówki. Alex Rins natomiast, ma wyraźne problemy z zaadaptowaniem się do nowego dla siebie motocykla. Obecny stan projektu M1 zwyczajnie wywołuje przykrość u wielu fanów marki, ale i całego MotoGP. Jak zatem wyjść z tego dołka? Co musi się stać, aby Yamaha znów święciła triumfy jak za czasów Valentino Rossiego i Jorge Lorenzo? Jak zarządzałby tym projektem sam Adam Badziak, gdyby miał taką możliwość? Właśnie o tym porozmawialiśmy z jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w Polsce jeśli chodzi o japońską markę, będącym jednocześnie komentatorem MotoGP i śledzącym temat od kuchni.
Czy wiesz z czego mogą wynikać problemy Yamahy w MotoGP? Czy według Ciebie ta zniżka formy jest bardziej efektem zarządzania, czy konstrukcji motocykla?
Generalnie zarządzanie, a co za tym idzie konstrukcja motocykla, który zwyczajnie przestał być rozwijany. To, co się dzieje obecnie w Yamasze, ale trzeba też powiedzieć, że w Hondzie, czyli ogólnie u Japończyków, wynika z mocnego spowolnienia, które pojawiło się w trakcie pandemii. Japończycy trochę inaczej podeszli do MotoGP, bardzo mocno się wycofali. Powstał strasznie duży dystans pomiędzy Japonią, a Europą. Praktycznie wszystkie wyścigi w ciągu dwóch lat pandemii odbywały się w Europie, przez co kontakt z inżynierami, przepływ informacji, elementy do testowania, to wszystko w zasadzie się zatrzymało i w tym momencie konkurencja zdecydowanie odjechała. Mam też wrażenie, że Japończycy teraz inaczej patrzą na rynek sportowych motocykli. Widać to także na przykładzie maszyn drogowych, które powiedzmy sobie szczerze, nie są obecnie jakoś specjalnie rozwijane. Z kolei takie Ducati, Aprilia, bardzo chcą iść w ten segment. Przeznaczają na sport spory budżet, rozwijają te motocykle i między innymi poprzez MotoGP chcą trafić do klienta, wygrywając wyścigi. KTM kładzie olbrzymie pieniądze na rozwój, Ducati jest bardzo innowacyjne, ilość ich motocykli w stawce też powoduje stały progres. W tym czasie Yamaha i Honda zostały bardzo mocno z tyłu i teraz będzie ciężko to nadrobić. Szczególnie trudno może być Yamasze, ze względu na zaledwie dwa motocykle w stawce, choć wydaje się, że są w trochę lepszym miejscu niż Honda. Yamaha rozważała zmianę konstrukcji silnika na V4, natomiast ze względu na zmianę regulaminu w 2027 roku odpuścili. Nie chcą inwestować wielu pieniędzy w rozwój takiej jednostki napędowej, poza tym nie wiadomo jeszcze jakie będą dokładnie przepisy. Wiemy jedynie, że zmieni się pojemność silnika i zwyczajnie tego czasu jest za mało, nie ma sensu pakować się w taką zmianę. Z dobrych wiadomości mogę potwierdzić, że w tym momencie Yamaha bardzo mocno przestawiła swoje zarządzanie i chcą wyjść na prostą. Wiem od ludzi wysoko postawionych w Yamasze, że nie ma opcji wyjścia z MotoGP jak w przypadku Suzuki. Pozostaną w wyścigach motocyklowych i jak mi powiedzieli - będą tam zawsze. Potrzeba jednak dużych zmian w organizacji, podejściu i mam nadzieję, że choćby ze względu na kibiców Yamaha oraz Honda dogonią czołówkę i rywalizacja się wyrówna.
Czy jednym z elementów rozwoju jest faktycznie utworzenie satelickiego zespołu Yamahy, a co za tym idzie położenie znaczącego nacisku na zbieranie danych od wszystkich czterech zawodników, aby przyspieszyć proces odbudowy swojej siły? Jak chcą to wykorzystać?
Yamaha robi wszystko, aby w 2025 roku mieć cztery motocykle. Oczywiście nie ma tutaj co ukrywać, że dla nich numerem jeden jest podjęcie współpracy z ekipą Valentino Rossiego, która na szczęście dla Yamahy ma teraz problemy na Ducati. Bezzecchi i Di Giannantonio nie zaczęli sezonu zbyt dobrze, powiedziałbym nawet, że słabo. Valentino Rossi wydaje mi się być bliski pójścia tą drogą, bowiem ma podpisany kontrakt z Yamahą, pozostaje tylko przekonać samych zawodników. Gdyby osiągali teraz świetne wyniki, byłoby to bardzo trudne, ale że te rezultaty są jak na razie słabe to myślę, że jest duża szansa, iż w czerwcu dowiemy się o powstaniu satelickiego zespołu Yamahy pod szyldem VR46, a to będzie poważny kopniak dla Yamahy jeśli chodzi o rozwój, żeby jeszcze na tym starym regulaminie zebrać jak najwięcej danych. Przypominam, że Yamaha ma teraz nieograniczoną liczbę testów, a jak w przyszłym roku będą mieli cztery motocykle, to już w ogóle będzie im łatwiej.
Gdybyś to Ty miał wpływ na wszystko, mógł podjąć w Yamasze każdą możliwą decyzję na każdym szczeblu, jak byś poprowadził projekt Yamahy w MotoGP?
Przede wszystkim trzeba patrzeć i uczyć się od najlepszych. Gdy rządziły Yamaha i Honda to Ducati, KTM, podpatrywali, wyciągali wnioski. Na tym etapie trzeba się przestawić na obserwowanie tych, którzy w MotoGP robią obecnie najlepszą robotę. Oczywiście koniecznością jest posiadanie większej ilości motocykli w stawce, nad czym Yamaha już pracuje. Trzeba skupiać się na każdym elemencie. Na początku wydawało się Japończykom, w szczególności Yamasze, że jak elektronika jest ta sama to nic nie trzeba robić. Nie. Wtedy trzeba szukać detali w których można coś zmienić. Aerodynamika jest niezmiernie ważna. Japończycy kompletnie zostali na tym polu w tyle, choć powoli zaczynają z tym jakoś działać. Potrzebne są odpowiednie osoby, nawet z innych serii wyścigowych jak na przykład F1, gdzie ta aerodynamika jest bardzo ważna. Dobrze byłoby podbierać tych inżynierów i czerpać z ich wiedzy i doświadczeń. Tu przejdę do najważniejszej rzeczy, którą starałbym się zmienić - Japończycy muszą w końcu słuchać się Europy. To jest największy problem, dystans pomiędzy ich podejściem, a zrozumieniem europejskiej filozofii, która dzisiaj rządzi. Wiem to choćby z własnego doświadczenia ze sprzedaży motocykli. Bardzo ciężko jest wprowadzić japońskie modele na rynek europejski, który jest bardzo zaawansowany technologicznie, a wbrew temu co mogłoby się wydawać, rynek azjatycki nie jest aż tak rozwinięty pod tym kątem. Oprócz właściwego podejścia, potrzebna jest również szybsza reakcja Yamahy na to co się dzieje. Jeśli Japończycy to zmienią, to wtedy trzeba rozwijać motocykl na każdym, ale to absolutnie na każdym możliwym polu. Ryzykować, nie bać się tego co robi Ducati, balansować na granicy regulaminu. Co nie jest zabronione, to znaczy że jest dozwolone i trzeba to wykorzystywać.
Masz możliwość stworzenia wymarzonego składu w MotoGP. Czterech zawodników, dwóch w fabryce i dwóch w satelicie. Jakich motocyklistów byś wybrał?
Pedro Acosta - w Portugalii pokazał, że jest to niesamowity talent na najbliższe lata. Fabio Quartararo - uważam, że jest to genialny zawodnik. Jorge Martin, który jest obecnie bardzo silny i jeszcze ktoś młody, na przykład Fermin Aldeguer lub David Alonso. Myślę, że w każdym zespole zostawiłbym po jednym bardziej doświadczonym zawodniku, który pełniłby rolę lidera, czyli Quartararo i Martin, a obok nich Pedro Acosta i Fermin Aldeguer aby zbierali doświadczenie. Tak bym to widział.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze