Yamaha Aerox - król podwórka
Media mogą mówić, co chcą, ale fakty są takie, że większość motocyklistów nie zaczynała przygody z jednośladami od litrowych maszyn sportowych. Zaczynała od skuterów. Na pewno kiedyś w pewnym momencie swojej młodości, kiedy wydawało ci się, że lekki wąs jest fajny, widziałeś Yamahę Aerox w magazynie albo raczkującym jeszcze wtedy Internecie i wzdychałeś "Ależ to jest wspaniałe...". Środowisko skuterów w Polsce się zmieniło, ale Yamaha Aerox przez długi okres dzierżyła berło władzy w klasie sportowych rollerow 50cc.
Chodziło przede wszystkim o styl i design. Dziś skutery są narzędziami, środkami transportu na ryby, służbowymi pojazdami dostawców pizzy. Kiedyś liczył się przede wszystkim styl i wzornictwo, a to Aerox miał opanowane do perfekcji. Kiedy patrzyłeś na ten skuter, w głębi duszy czułeś mega dumę nie tylko dlatego, że twój sprzęt wyjechał z tej samej fabryki, co R6 i R1, ale również dlatego, że wyglądał rewelacyjnie. Zwarta konstrukcja, okraszona licznymi bio-technicznymi liniami, idealnie spasowana w całość. Z której strony by nie spojrzeć, Aerox wyglądał dobrze, ale przecież wszystko dało się poprawić. Co zresztą czynili młodzi fani tuningu. Oprócz instalacji akcesoryjnych mostków, prostych kierownic, carbonowych lusterek, przerabiano silniki. I przerabiano je w taki sposób, ze na ulicę wyjeżdżały prawdziwe diabły tasmańskie.
Aeroxa napędzał silnik Minarelli. Ale nie było to specjalnie szokujące, bo silnik Minarelli na przełomie XX i XXI wieku napędzał prawie wszystko, co można było (wtedy) prowadzić na kartę motorowerową. Silnik miał ok. 5 KM, ale osobiście znałem kilku gości, którzy wkładali do swoich 'Roxów kwoty rzędu 5 tys. zł i osiągali moce na poziomie 20-25 KM. To, co działo się wtedy z krótkim, ważącym z płynami 97 kg skuterem trudno nazwać jazdą, a zdecydowanie łatwiej nazwać próbowaniem utrzymania przedniego koła na glebie. W Aeroxie stosowano w wariatorze rolki 7 gramowe, ale zawsze można było zmienić je na np. 3 gramowe. Wtedy przyspieszenie potrafiło być bardzo zaskakujące. Wrzuć do tego wydech Leo Vince (Yasuni jeśli Twoi rodzice byli bardziej zamożni) i sąsiedzi będą budzić się dokładnie o tej samej godzinie, co ty. A jeśli do reszty postradałeś już zmysły, wsadź do swojego Aeroxa silnik z R1...
Czy Aerox umarł? I tak i nie. Nie widuje się ich dziś tak często jak 10 lat temu, bo sporo ludzi, w tym młodych, zdecydowało się na tańsze chińskie i tajwańskie rollery. Ale Aeroxa nadal można kupić i to w trzech wersjach. Osobiście na małą Yamahę patrzę z nostalgią, ale nie tylko dlatego, że kiedy królowała na ulicy nie wiedziałem jeszcze co to ZUS i byłem znacznie młodszy. Patrzę na ostry, rewelacyjny design, świetne wykonanie, precyzyjne zawieszenie, hamulce Brembo. I kiedy tak sobie patrzę, to akurat obok przejeżdża dziadek na rozlatującym się skuterze z hipermarketu. Cóż za perfekcyjna metafora obecnego rynku...
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeNie zgodzê sie bo w sportowych 50cc królowa³a GILERA RUNNER 50 SP mo¿e nie wyglada³a wspaniale ale je¼dzi³a bosko i do dzi¶ je¼dzi ;) pozdrawiam
Odpowiedz"W Aeroxie stosowano w wariatorze rolki 7 gramowe, ale zawsze mo¿na by³o zmieniæ je na np. 3 gramowe. Wtedy przyspieszenie potrafi³o byæ bardzo zaskakuj±ce." - kompletna BZDURA "wk³adali do swoich...
OdpowiedzZgadzam sie
Odpowiedz