Wypadek Lorenzo na GP Kataru - co tak naprawdê siê sta³o?
W czasie pierwszego wyścigu w tym sezonie, który odbył się przed trzema tygodniami w Katarze, Jorge Lorenzo wypadł z toru na 13 okrążeniu. Przyczyną był defekt hamulców, lecz zarówno ich producent, firma Brembo, jak i ekipa Ducati nie są chętni do udzielania szczegółowych wyjaśnień.
Jorge Lorenzo, pięciokrotny Mistrz Świata, w sezonie 2017 zamienił Yamahę na Ducati i od tego czasu nie może wrócić do ścisłej czołówki. W zeszłym roku był dopiero siódmy w klasyfikacji generalnej, a pierwszy wyścig tego sezonu, GP Kataru, zakończył w sposób najgorszy z możliwych - na czwartym zakręcie 13 okrążenia wyleciał prosto w żwir. To bardzo deprymujące dla wysokiej klasy zawodnika, który próbuje wrócić na szczyt.
Lorenzo całą sytuację opisał następująco: "Z okrążenia na okrążenie moje hamulce działały coraz gorzej. Mimo wciśniętej dźwigni, siła hamowania przodem była coraz mniejsza. Musiałem wspomagać się tylnym hamulcem. Pierwsza część hamowania przed feralnym zakrętem poszła dobrze, ale w pewnym momencie całkowicie straciłem hamulce. Z dużą prędkością wjechałem w żwir i zeskoczyłem z motocykla, by uniknąć uderzenia w bariery."
Kiedy mechanicy zabrali rozbity motocykl z toru, okazało się, że brakuje w nim jednego małego elementu. Przez długi czas ekipa unikała odpowiedzi, o którą część chodzi. Davide Tardozzi, szef teamu Ducati, poinformował tylko o wysłaniu kompletnego układu hamulcowego do analizy w centrali producenta, włoskiej firmy Brembo.
Dopiero w ostatnią środę, 17 dni od wypadku i tuż przed kolejnym GP Argentyny, Brembo zorganizowało konferencję prasową, na której nie podano jednak żadnych konkretnych wyjaśnień. Firma stwierdziła tylko, że jest jej bardzo przykro z powodu wypadku Jorge Lorenzo, a defekt, który ją spowodował, został już zidentyfikowany przez dział techniczny i więcej się nie powtórzy.
Więcej światła na sprawę rzucił Tardozzi, przyciśnięty w czasie dwóch wywiadów dla serwisów MotoGP.com i GPOne.com. Przyznał, że zaginiona część to jeden z klocków hamulcowych, odnaleziony na torze po długich poszukiwaniach po wyścigu. Element przejawiał objawy nadmiernego zużycia, do stopnia, kiedy nie dawał już żadnej siły hamującej. To nienormalne, przedwczesne zużycie się materiału ściernego jest bardzo trudne do wyjaśnienia.
Dodatkowe informacje przekazał na konferencji przed GP Argentyny Andrea Dovizioso, partner Lorenzo z teamu Ducati. Stwierdził, że jego mechanicy przestali używać tego konkretnego typu klocków już w zeszłym sezonie. Z jakiegoś powodu Jorge przy nich pozostał, może po prostu dawały mu lepsze wyczucie.
W czasie wyścigu MotoGP wszystko odbywa się na limitach wytrzymałości, których tak naprawdę nie można sprawdzić na żadnym treningu. Nawet tak zaawansowane systemy, jak wyścigowe hamulce Brembo, mogą zawieść. Wystarczy chociażby drobny błąd w procesie produkcyjnym, by klocki nie posiadały założonych parametrów wytrzymałości. Jak wielkim obciążeniom poddawane są wyczynowe tarcze i klocki, możecie przeczytać w oddzielnym artykule.
Sam Jorge Lorenzo stara się zostawić sprawę feralnego wyścigu za sobą i skupić na kolejnych startach. Zarówno on, jak i cała ekipa Ducati przyjęli przeprosiny Brembo i zapewniają o pełnym zaufaniu do ich produktów. Kolejny wyścig już w najbliższą niedzielę na torze Termas de Rio Hondo w Argentynie. Okaże się wtedy, czy Lorenzo rzeczywiście znów jest w stanie pojechać na limicie.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeTrudno wyja¶niæ to znikniecie kasy w Amber Gold ,a nie defekt u takiej firmy jak Brembo ,w takiej imprezie jak Moto GP :D
Odpowiedz