Wrze¶niowe Borskowanie
Niestety, ponieważ długo zapowiadana i wyczekiwana przez wszystkich impreza motocyklowa „Kryterium Polski Freestyle” nie odbyła się, przesiąknięci goryczą freestylowcy postanowili znaleźć alternatywę na weekend 10-11 września. Kilka telefonów, wysłanych maili oraz wiadomości na Gadu-Gadu wystarczyło, żeby po raz kolejny zaplanować pielgrzymkę do Borska. Oczywiście nie każdy mógł i chciał tam jechać, jednak Ci, którzy byli, na pewno na długo zapamiętają wrześniową edycję imprezy. Oprócz stałych bywalców: AC Śledzia, Team Tczew, Motobike3miasto, Motodawców i kilku znajomych, swoją obecnością zaszczycili nas freestylowcy z Kaliningradu. Goście zza wschodniej granicy zapowiadali swoją obecność na Kryterium, jednak w związku z odwołaniem imprezy, zaproszeni zostali przez redakcję Ścigacz.pl na wspólny trening właśnie w Borsku. Standardowo lotnisko użytkowane było tylko przez wtajemniczonych, bez zbędnych gapiów i początkujących rzeźników. Widok kolesia jadącego na tylnym kole z zawrotną prędkością aż do czerwonego pola jest w Borsku coraz rzadszym widokiem. Priorytetem stały się wolne gumy oraz przycieranie stelażem (tzw. 12 o’clock). Nikogo już nie rajcuje jazda na kole na wszystkich biegach. W chwili obecnej polscy freestylowcy zdają sobie sprawę, że wolne i technicznie dopracowane gumy z użyciem tylnego hamulca to właśnie to, co tygryski lubią najbardziej. Poziom jazdy Polaków rośnie z miesiąca na miesiąc i już niewiele brakuje nam do umiejętności kolegów zza oceanu. A już najmniej brakuje Śledziowi. Tomek jako jedyny w naszym kraju potrafi wykonywać „circles” na ścigaczu. Zaledwie dwa miesiące temu kręcił kółka o promieniu około 5 metrów. Teraz potrafi zrobić 5 kółek pod rząd w promieniu 1-1,5 metra. Chodzą słuchy, że Śledź wyprzedaje swoją stajnię, w celu nabycia jak najmłodszego litrowego sprzęta. Chłopcy z Tczewa udowadniają, że przycieranie stelażem nie jest trudne i widać, że od ostatniego borskowania znacznie podnieśli poziom swoich umiejętności. Artur jeździ w pionie (przycierając stelażem) na swoim GSX-R 1000 o potężnym momencie obrotowym i mocy, całkowicie ubranym w owiewki. Motocykl Ogona stanowi całkowity kontrast: 600ccm i zero plastików – typowy pies do stuntu. Z ekipy Tczewiaków warto zwrócić uwagę na Ola i Jana. Chłopaki jeźdżą o wiele bardziej technicznie i w sposób bardziej wyluzowany niż dotychczas. Różnorodność wykonywanych tricków zwiększa się z dnia na dzień. Ekipa 3Miasta to przede wszystkim Mikołaj, Sokół, Lewy i Przemek. Mikołaj jeździ swoim KTM na stelażu kiedy chce i gdzie chce. Wzorem Śledzia i Raptownego swobodnie zatrzymuje się w miejscu w trakcie 12 o’clock. W chwili obecnej wziął się za trenowanie circles na kole. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie poziom jazdy Rosjan. Ich ekipę (www.streetfighters.ru) reprezentował Max (Suzuki GSX-R 750 ’01), Dima (Honda CBR 900RR ’97) oraz Sergiej (pocket bike’i). Chłopcy udowodnili, że na wschodzie także istnieje freestyle i jest on uprawiany na bardzo wysokim poziomie. Motocykle Rosjan zostały świetnie przygotowane do stuntu – szerokie kierownice, zmienione przełożenia, ogołocenie z owiewek oraz klatki. Max i Dima reprezentowali europejski styl freestylowej jazdy. Pomimo dosyć krótkiej praktyki, świetnie opanowali wolną gumę, stoppie, high-chairy, stanie na zbiorniku itd. Siergiej rozbawiał wszystkich swoją jazdą na mini R1 oraz mini Ducati. Udowadniał, że nie trzeba mieć100 KM pod czterema literami, żeby jeździć zarówno na stelażu, jak i zrobić stoppie. Dzięki przyjaznemu nastawieniu stron polsko-rosyjskich, bezproblemowo mogliśmy wymienić się doświadczeniami i wypróbować nasze maszyny. Miałem okazję do rozdziewiczenia tylnych stelaży w motocyklach naszych wschodnich przyjaciół, mogłem również wykonać stoppie na mini R1 z nogami przerzuconymi przez kierownicę. W trakcie wieczornej integracji przy grillu, międzynarodowe stosunki uległy znacznej poprawie. Prezydenci Kwaśniewski i Putin powinni wziąć przykład z takiego spotkania w celu zacieśnienia więzi polsko-rosyjskiej przyjaźni. Obowiązkiem była wymiana prezentów z nowymi przyjaciółmi. Dzięki życzliwości Maxa, otrzymałem koszulkę ekipy streetfighters.ru oraz kask-orzeszek. Oczywiście, jak zwykle w przypadku borskowych spotkań, nie mogło obejść się bez wywrotek. Na szczęście niegroźnych zarówno dla sprzętów, jak i dla jeźdźców. Autorem pierwszej gleby był Dima. Podczas zejścia z wolnej gumy opuścił przód tak gwałtownie, że przeleciał przez kierownicę. Na szczęście upadając przed swoją RRę, chwycił się za przednie lagi, nie dopuszczając tym samym do przejechania go przez własny motocykl. Całe wydarzenie skończyło się jedynie na kilku siniakach i zadrapaniach i po chwili Rosjanin pojawił się znowu na płycie lotniska. Ja również miałem zaszczyt poczuć chropowatość asfaltu na własnym ciele. Na własną prośbę dosiadłem CBR 954 Sokoła z 3Miasta. Oczywiście w pełni pewny swoich umiejętności postawiłem motocykl na tylnym kole, przycierając stelażem o asfalt. Oczywiście zapomniałem przy okazji, że do wolnej gumy najlepsze jest niskie ciśnienie w tylnym kole (w okolicach 1 Atm.). Sprzęt Sokoła miał oryginalne ciśnienie (około 2,9 Atm.), w związku z czym jadąc wolno na gumie, zaczęło mnie majtać na boki i we wręcz cyrkowym stylu upadłem wraz z CBRą na prawą stronę. Na szczęście Sokół nie chciał mnie zabić za urwaną chłodnicę i pogiętą klatkę. Dzięki temu mogłem bezstresowo zająć się leczeniem potłuczonego biodra, nogi i czterech liter. Na środkach przeciwbólowych śmiało mogłem śmigać już w następnym dniu. Pomimo tego, że wrześniowy Borsk nie był tak liczny, jak lipcowy, to spotkanie z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci właśnie dzięki wizycie Rosjan i wspólnym treningu z nimi. Miejmy nadzieję, że chłopcy będą stałymi gośćmi kolejnych spotkań nad jeziorem Wdzydze. Otrzymałem od nich zaproszenie do Kaliningradu, z którego na pewno zamierzam wkrótce skorzystać. | Zdjęcia |
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze