Wolfentreffen 2024. Rusza polski zimowy zlot motocyklowy. Co Ciê czeka?
Podczas gdy Marek Suslik zmaga się z kolejnymi problemami z motocyklem, trwają ostatnie przygotowania do najbardziej ekstremalnego zlotu w Polsce, czyli Wolfentreffen 2024. Aura w tym roku wyjątkowo nie dopisuje. Powodów do radości nie mają narciarze, ale również motocykliści, którzy chcieliby zaznać nowej, ekstremalnej przygody. Niestety jak już pewnie wiecie White Wolf nie zdąży wrócić z podboju Alaski. Z powodu licznych problemów najpierw biurokracyjnych, a teraz związanych ze sprzętem misja Marka cały czas przeciąga się w czasie. Obecnie po naprawie pękniętej uszczelki pod głowicą awarii uległ kosz sprzęgłowy. Trzymamy kciuki za powodzenie misji, na otarcie łez z pewnych źródeł wiem, że na zlocie ma być wystawiony telebim, na którym, o ile nie będzie problemów z zasięgiem, spróbujemy się połączyć i pogadać.
W zeszłym roku pierwszy raz miałem okazję uczestniczyć w tego typu zlocie i muszę przyznać, że zrobił on na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Dlatego w tym roku postanowiłem wziąć w nim udział ponownie. Przygoda była bardzo ciekawa, gdyż razem z kolegą postanowiliśmy utrudnić sobie temat i podjęliśmy decyzję, że będziemy jechać, ile się da terenem. Na trasie mieliśmy kilka problemów, technicznych. Moje Suzuki DR650SE po kontakcie z dużą ilością wody nie chciało jechać, a Krzysiek jadący na DR800 Big urwał lewego seta. Zresztą co tu wiele pisać obszerną relację możecie obejrzeć na naszym YT lub przeczytać relację z tego wydarzenia.
Jak wygląda Wolfentreffen? Zobacz film z ubiegłego roku »
Co czeka mnie na miejscu? Otóż tak jak w zeszłym roku z informacji na stronie wydarzenia możemy przeczytać, że: "to nie jest zlot dla leszczy, sam walczysz o przetrwanie, to nie jest festyn". Jeśli się zdecydujecie na przyjazd, to sami musicie zadbać o nocleg oraz inne udogodnienia. Organizator zapewnia miejsce, mały poczęstunek na rozgrzewkę, kostkę słomy pod namiot, kilka klocków drewna, wlepę na motocykl, żeton na dwa ciepłe posiłki oraz ewentualną pomoc przy wciągnięciu motocykla na miejsce spotkania. Dlaczego pomoc może okazać się potrzebna? Otóż tradycją stało się już, że zwieńczeniem dojazdu na zlot jest pokonanie ekstremalnego podjazdu, który z reguły dla niektórych motocykli jest wręcz niemożliwy do pokonania. W tym roku ma on 9,3 km, z czego ostatnie 3,6 km jest bardzo trudne. Miejscem spotkania jest polana z pięknym widokiem na Tatry na wysokości 923 m n.p.m. bez żadnych cywilnych zabudowań.
Więcej informacji znajdziecie na stronie wydarzeni ».
To kto jedzie ze mną? Są chętni?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze