Wojsko chce od Pawła jego Kawasaki ER-6f. Na wypadek mobilizacji i wojny
Na początku lutego pisaliśmy, że rząd zwiększa limit pojazdów obywateli, które mogą zostać przejęte na cele związane z obronnością, a teraz mamy dla Was przykład, jak wygląda zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie przeznaczenie motocykla na cele związane z obronnością, tj. w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny.
Dokument, który widzicie w zdjęciu nagłówkowym, jest jednym z wielu, jakie trafiają do właścicieli pojazdów, w tym motocykli. Oczywiście wszyscy rozumiemy konieczność zabezpieczenia środków ruchomych na potrzeby wojska, chociaż akurat ten konkretny przypadek Pawła, dotyczy jego sportowego motocykla Kawasaki ER-6f.
Trudno sobie wyobrazić, do jakich celów wojsko potrzebowałoby maszyny o zerowych możliwościach terenowych. Ale nie jesteśmy specami od taktyki, wojskowi na pewno wiedzą lepiej. Wiedzą, prawda?
Na jakiej podstawie działa Wojskowa Komisja Uzupełnień, która wysyła pisma do obywateli z informacją o wszczęciu postępowania mającego na celu czasowe zajęcie pojazdów?
Prawo to daje siłom zbrojnym Ustawa z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Mowa w niej o trzech sytuacjach, w których, w czasie pokoju, możemy spodziewać się czasowego zarekwirowania naszego pojazdu. Jest to tzw. stan wyższej konieczności, klęska żywiołowa oraz sprawdzenie gotowości mobilizacyjnej.
Czy właściciele terenówek i motocykli muszą się obawiać, że zostaną bez swoich środków transportu? Taka ewentualność istnieje nawet w czasie pokoju. Pojazdy mogą zostać zarekwirowane na dzień, tydzień, miesiąc, chociaż Państwo Polskie płaci właścicielowi ryczałt w wysokości blisko 300 zł na dobę. Państwo zobowiązuje się również do zapłaty za ewentualne uszkodzenia pojazdów, które nastąpiły w okresie ich użytkowania przez Wojsko Polskie.
Do czego siły zbrojne mogą używać prywatnych pojazdów? Przede wszystkim do transportu, a w przypadku pojazdów terenowych, do uzupełnienia składu samochodów niezbędnych do przemieszczania się po trudniejszych trasach. Prywatne samochody, przyczepy i motocykle mogą również okazać się konieczne na ewentualność usuwania skutków klęsk żywiołowych.
Aktualnie obawy właścicieli pojazdów, którzy dostali pisma z Wojskowej Komisji Uzupełnień, na pewno są większe ze względu na dzisiejsze doniesienia o rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Wciąż nie wiemy, w jakim kierunku rozwinie się ten konflikt.
Polska nie jest w stanie wojny, nie ma też powszechnej mobilizacji. Trzeba również pamiętać, że pisma z WKU to jedynie zawiadomienia o możliwości pojawienia się obowiązku użyczenia pojazdu. Obywatele nie muszą również godzić się z decyzją WKU.
Od zawiadomienia przysługuje odwołanie, na co właściciel pojazdu ma siedem dni. Ale niemożność użyczenia pojazdu trzeba uzasadnić, na przykład złym stanem technicznym cztero- lub dwukołowca. Nie wystarczy samo stwierdzenie, że właściciel nie chce wypożyczyć wojsku swojej własności.
Co ciekawe, poza ryczałem właścicielowi auta lub motocykla przysługuje zwrot pieniędzy za każdy przejechany jego pojazdem kilometr. W przypadku pojazdów wyposażonych w silniki o pojemności do 900 cm3, kwota wynosi 0,5214 zł za kilometr. Powyżej 900 cm3 pojemności silnika państwo płaci obywatelom 0,8358 zł za kilometr.
Oczywiście ryzyko czasowego zarekwirowania samochodu lub motocykla jest niewielkie do czasu… ogłoszenia mobilizacji lub wojny. Niestety idą niebezpieczne czasy i wszystko jest możliwe. Oby wojna za naszą wschodnią granicą nie nabrała rozmachu.
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzePo pierwsze: WKU to Wojskowa Komenda Uzupełnień a nie komisja- to do autora artykułu. Po drugie oczywiście na mocy ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej, wojsko ma prawo nałożyć ...
OdpowiedzMiałem kiedyś MZ 250 i też miałem wpis pojazdu do mobilizacji w razie wojny po około roku może wcześniej przyszło pismo o skreśleni z tej ewidencji . Więc nie rozumiem takiego myślenia . Jak by ...
OdpowiedzLudzie sami się nakręcacie jak z tym paliwem jak i z bankomatami i węglem to że ruchole napadli na Ukrainę to nie znaczy że nie będzie tego przecież to nie nasza wojna ale trzeba Ukrainie pomóc
OdpowiedzMasz rację z tym nakręcaniem psychicznym ludzi. Zastanówcie się jeden z drogim i myślcie sami a nie telewizorem bądź byle wiadomościami ze smartfon. MYŚLCIE I SZUKAJCIE PRAWDY, nie panikujcie
OdpowiedzDo wszystkich co nie chcą oddać swojej maszyny chciałbym napisać, że miło wiedzieć, że wolicie jeździć po rosyjskich drogach niż oddać swój motor. Świadczenia rzeczowe na uzupełnienie etatowych...
OdpowiedzPrzestań pierdylic glupoty. Skoro jestes tski kozak to wypad wspierac ukraine w dzialaniach. Tam kazde rece sie przydadza
OdpowiedzPan nie jest nawet na tyle odważny żeby oddac kupę stali na obronę ojczyzny więc proszę nie mówić mi co mam robic
OdpowiedzNiech sobie kupią, odpisał bym im że wolę zniszczyć mój motocykl niż dać go komuś obcemu w posiadanie.
OdpowiedzI tu się mylisz. Przeczytaj ustawę chyba z 1956 o mobizacji. Wszytko ci zabiorą co jest im potrzebne.
OdpowiedzJa tam bym wymontował gaźniki i odpisał że pojazd jest niekompletny, nieużyteczny.
Odpowiedz