Unijne regulacje dla dobra klienta - mamy kilka marzeñ [FELIETON]
Unijni biurokraci uwielbiają tworzyć nowe regulacje, normy i dyrektywy, zwłaszcza te zmuszające producentów pojazdów mechanicznych do głębokich i drogich modyfikacji pod kątem ekologii. Skoro poziom urzędniczej energii jest tak wysoki, chcielibyśmy go wykorzystać tym razem dla własnych potrzeb. Oto kilka zmian w przepisach, które chętnie zobaczylibyśmy jako zwykli motocykliści.
Umówmy się przez chwilę, czysto teoretycznie, że administracyjne molochy funkcjonujące w strukturach Unii Europejskiej działają z jakąś wizją. W szerokim kontekście chodzi im o zmniejszenie emisji szkodliwych gazów i wpływu pojazdów mechanicznych na najbliższe otoczenie. Stąd coraz ostrzejsze normy EURO, które wykaszają z rynku kolejne grupy modeli z napędem spalinowym i jednoczesna promocja pojazdów elektrycznych - tutaj dyskusjom na temat rzeczywistego wpływu na środowisko nie ma końca.
Budując wizję świetlanej przyszłości, urzędnicy zapominają często o bezpieczeństwie i wygodzie zwykłego, codziennego użytkownika pojazdów, w naszym przypadku motocykli. Skoro mają możliwości, by zmusić producentów do niezmiernie kosztownych modyfikacji silników i innych podzespołów, dlaczego nie mieliby ich wykorzystać dla naszego dobra w dużo prostszych zmianach? Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie liczne odpowiedzi na nasz wczorajszy facebookowy żart o "bawarskiej masakrze żarówką od RT-ka". Obecne na rynku motocykle wciąż pełne są braków i pułapek mających wpływ nie tylko na nasz komfort, ale i bezpieczeństwo.
Postaram się wymienić, jakie obowiązkowe regulacje dotyczące konstrukcji i wyposażenia motocykli chętnie zobaczyłbym w najbliższym czasie. Jest to bardzo subiektywne spojrzenie i mam świadomość, że duża część z was będzie miała zupełnie inne zdanie. Spróbujmy jednak.
Łatwy dostęp i prosta wymiana żarówek
Cała branża motoryzacyjna już od dawna utrzymuje się nie tylko ze sprzedaży, ale w równym stopniu z serwisu swoich pojazdów. Stąd bardzo niechętnie oddaje nawet najprostsze czynności w ręce użytkowników. O ile obowiązkową regulację rozrządu w serwisie jestem w stanie zrozumieć, to jest pewna grupa czynności, która moim zdaniem powinna być zawsze dostępna w gestii użytkownika. Jedną z nich jest możliwość szybkiego i łatwego wyjęcia i wymiany wszystkich zużywalnych elementów oświetlenia. Często jesteśmy przecież w trasie i jest to kluczowy element naszego bezpieczeństwa. Sytuację komplikują coraz popularniejsze moduły w technologii LED, życzyłbym sobie jednak opracowania takich obowiązkowych rozwiązań, żeby nagły brak światła w trasie przestał oznaczać konieczność wezwania lawety, ewentualnie urządzania całego warsztatu na poboczu drogi i rozbierania połowy motocykla.
Łatwy dostęp do akumulatora i bezpieczników
Akumulatory motocyklowe z samej natury muszą mieć kompaktowe rozmiary i niską masę. Idzie za tym ich spora podatność na rozładowanie - jeśli masz problemy z porannym odpaleniem maszyny, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przyczyną jest właśnie akumulator. Tymczasem w wielu modelach element ten jest ukryty głęboko pod owiewkami oraz innymi komponentami i niedostępny bez większej roboty przy motocyklu lub skuterze. Jest to bardzo frustrujące, zwłaszcza w trasie. Żądamy dostępu do elektryki!
Podstawka centralna w motocyklach z łańcuchem
Obowiązkowa centralna podstawka? Co to za fanaberia? Cóż, poza motocyklami sportowymi, szosowymi i offroadowymi, gdzie element ten zwiększa masę i utrudnia manewry na wyczynowym poziomie - znakomita większość maszyn wykorzystywana jest do jazdy po drogach publicznych, często w dłuższe trasy. Skoro jest zalecenie, by smarować łańcuch co 300-500 km, to wiąże się z nim konieczność częstej zabawy w przetaczanie motocykla w celu nasmarowania łańcucha. Uciążliwe i czasem niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku ciężkich i obładowanych maszyn. Obecnie centralna podstawka to jeden z podstawowych elementów katalogu fabrycznych akcesoriów, który można dokupić. Osobiście wolałbym inną sytuację - obowiązkowy element wyposażenia motocykli z łańcuchem (wał i pas napędowy nie wymagają częstej konserwacji), który w razie potrzeby można zdjąć.
Apteczka i miejsce na nią
Motocykle nie są generalnie tytanami przestrzeni bagażowej. Niektóre nie oferują cienia możliwości przewozu nawet najdrobniejszych przedmiotów, jeśli nie weźmiesz tankbaga lub plecaka. Ja natomiast chętnie widziałbym obowiązkowy fragment wolnego miejsca na podręczną apteczkę plus ewentualnie opracowany standard apteczki motocyklowej, z wymiarami i wyposażeniem, którą każdy producent oferujący motocykle drogowe na rynku europejskim musiałby dorzucać. Np. pod siodłem. W końcu okazji do skorzystania z apteczki nie trzeba specjalnie szukać, nie musi to być poważny wypadek, ale chociażby skaleczenie przy zmianie żarówki :)
Odłączany ABS/CBS
Jeśli chodzi o hamulce, UE zdążyła już zrobić nam dobrze. Od 2017 roku każdy nowy motocykl musi być wyposażony w system ABS lub CBS. Sęk w tym, że nie w każdej sytuacji układy te służą osobistemu bezpieczeństwu motocyklisty. Brak możliwości odłączenia ABS/CBS jest uciążliwy w czasie przejazdów drogami gruntowymi, wymagających precyzyjnego podziału siły hamowania na przód i tył. Wielokrotnie spotykam się z absurdem, zwłaszcza w klasie 125, że motocykl enduro hamuje wyłącznie oboma hamulcami na raz (CBS). Nie muszę dodawać, co to oznacza na luźnym gruncie. Podobnie z ABS-em, w określonych warunkach wielu bardziej doświadczonych motocyklistów woli samemu panować nad siłą hamowania. Obowiązkowy ABS to dobry pomysł, ale z możliwością jego odłączenia.
Okienko olejowe zamiast bagnetu
Kto smaruje, ten jedzie, o olej trzeba dbać i już. Bagnet do sprawdzania poziomu oleju nie jest tu najszczęśliwszym rozwiązaniem. Pomijając upierdliwość samego korzystania z niego, przecierania szmatką itp. słyszałem kilka opowieści o ułamanych bagnetach wpadających do środka. Co wtedy, zwłaszcza daleko od domu? Oskrobany patyczek i guma do żucia? Okienko kontrolne chętnie powitałbym jako obowiązujący standard w motocyklach.
Obowiązkowe cykliczne badania kierowców w starszym wieku
To akurat bardzo kontrowersyjne zagadnienie. Jedni się zgadzają, inni energicznie odrzucają ten pomysł. Moim zdaniem jednak, w trosce także o moje własne bezpieczeństwo, w pewnym wieku kontrole stanu zdrowia pod kątem zdolności motorycznych i oceny sytuacji powinny być częstsze. Wielokrotnie spotykam się bowiem z kierowcami w podeszłym wieku, których manewry są zwyczajnie niebezpieczne dla otoczenia. Trzeba pogodzić się z faktem, że prowadzenie pojazdów, a zwłaszcza motocykli, wymaga po prostu zdrowia i sprawności. Nie jest to przywilej dożywotni. Jednocześnie nie jestem kompetentny, żeby podsuwać konkretne rozwiązania, to akurat powinni określić lekarze. Może od 50 roku życia co 3 lata, od 60 co 2, od 70 i dalej co roku? Nie wiem, ale przy obecnym zagęszczeniu ruchu 85-latek z bezterminowym prawem jazdy budzi uzasadniony niepokój.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze