Triumph Speed Triple R na torze
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Ten motocykl znacie już doskonale z naszych dotychczasowych publikacji. Wersja R różni się od swojego standardowego bliźniaka przede wszystkim zawieszeniami dostarczonymi przez Ohlinsa, lżejszymi, kutymi kołami PVM oraz wyścigowymi zaciskami Brembo. Do tego dochodzi zestaw stylistycznych dodatków i karbonowych wstawek, który ma jednak niewielki wpływ na prędkość maksymalną…
W porównaniu ze Streetfighterem na Triumphie siedzi się jak na sofie z kolekcji Kler. Odprężona, raczej wyprostowana pozycja, neutralne ugięcie nóg w kolanach – pozycja idealnie pasująca do ulicznej maszyny. Tym sprzętem można z powodzeniem jeździć na co dzień. Jest wygodnie przy całym zakresie prędkości i przeciwieństwie do Ducati, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie codzienne korzystanie ze Speed Tripla R w zatłoczonym mieście. Pytanie tylko czy jest to pozycja pasująca do motocykla, który został pobłogosławiony wyścigowymi dodatkami najwyższej próby?
Zanim się tego dowiemy słowo o jednostce napędowej. Jest ona dokładnie taka sama jak w standardowej wersji ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Żywiołowa i dynamiczna z jednej strony. Z wymagającym siły sprzęgłem i oporną zmianą biegów z drugiej strony. Nam taka kombinacja pasuje, szczególnie, że Speed Triple pozwala na bardzo dynamiczną jazdę bez konieczności kręcenia go do najwyższych obrotów. Już od 6000 obr/min brytyjski trzycylindrowiec ciągnie w sposób bezdyskusyjny, a przyrost mocy jest liniowy i przewidywalny.
Teraz mamy złą wiadomość dla wszystkich tych, którzy sądzą, że zastosowanie wypasionych komponentów z definicji zapewni poprawę zachowania motocykla. Chodzi tutaj przede wszystkim o podwozie oparte na produktach Ohlinsa. Fabryczne ustawienie okazało się tak miękkie, że pierwsze podejście do szybkiej jazdy Speed Triplem przypominało próbę pokonania Żukiem wyładowanym kapustą toru do gymkhany. Dopiero właściwa regulacja SAGów oraz tłumień zamieniło tapczan w brzytwę. Po zmianach w ustawieniu zawieszeń Triumph zaczął być precyzyjny w zakręcie, niewiarygodnie stabilny na hamowaniu oraz zaskakująco zwrotny, jak na swoją masę, która mocno przewyższa wagę Streetfightera (aż o blisko 50kg!). Hamulce w R-ce są absolutnie fenomenalne i wyczuwalnie lepsze, niż te w Ducati. Nie są w stanie zmęczyć ich długie hamowania, układ pozostaje mocny i precyzyjny nawet po całym dniu agresywnej jazdy po torze. To właśnie te czynniki, czyli walory podwozia sprawiają, że Triumph, pomimo większej wagi, był w stanie bez większego problemu utrzymać na torze tempo bolońskiego konkurenta.
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze