Trasa Transfogaraska. Amerykański motocyklista zawisł nad przepaścią
Rumuńska Trasa Transfogaraska to jeden z najsłynniejszych motocyklowych szlaków świata i absolutny lider wśród malowniczych tras Europy. Ale piękne widoki to nie wszystko, bo krajowa trasa DN7C jest jednocześnie jedną z najbardziej krętych i najwyżej położonych dróg w całej Rumunii. I bywa niebezpieczna.
Na własnej skórze przekonał się o tym amerykański motocyklista, który przyleciał zza Oceanu, aby zmierzyć się z Trasą Transfogaraską. Warto pamiętać, że okno czasowe, w którym droga jest otwarta, trwa tylko kilka miesięcy, bo poza okresem letnim warunki są bardzo ciężkie. W końcu droga biegnie na wysokości nawet ponad 2000 m n.p.m., czyli 400 metrów wyżej od Śnieżki - najwyższego szczytu Karkonoszy oraz Sudetów.
Do pokonania trasy, której długość wynosi 151 kilometrów, Amerykanin wybrał motocykl BMW R 1250 GS. Wypożyczona maszyna spełniła pokładane w niej oczekiwania i wszystko szło dobrze. Aż do pechowej plamy oleju, w którą motocyklisty wpadł tuż przed jednym z wielu zakrętów. Prędkość nie była duża, ale blisko 250 kg masy własnej pojazdu, kolejne kilogramy bagażu i kierowcy musiały zrobić swoje. Motocyklista uderzył w niewysoką barierę, siłą rozpędu "wspiął się" na nią i znalazł po drugiej stronie. Wiem, że ciężko to sobie wyobrazić, dlatego zobaczcie zdjęcia.
To cud, że maszyna zatrzymała się dosłownie wisząc nad urwiskiem. Kierowcę uratował lewy kufer boczny, który zadziałał jak kotwica. I jeszcze zimna krew motocyklisty, bo złapał się bariery, utrzymał motocykl i dodatkowo przywiązał pojazd do stalowych elementów konstrukcji.
Najlepsze zostawiłem na koniec. Pechowiec, a właściwie szczęściarz z USA, poprosił przybyłych na miejsce ratowników żeby nie robić zdjęć, gdyż "narzeczona go zabije". Skoro jednak oglądamy te fotografie, to facet może już nie żyć. Życie to nie bajka.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeMnie też, moje "hausgestapo", zwykło mawiać przed jakimś motocyklowym, turystycznym wypadem. "Jak sobie coś zrobisz, to cię zabiję". Niestety, moi drodzy czytelnicy, ciągle jeszcze żyję! A ...
Odpowiedz