Tory Mistrzostw Świata w Motocrossie - co z nimi jest nie tak?
„Motocross to sport o łączeniu zakrętów w jedną całość, a wydaje mi się, że teraz nie ma za dużo torów gdzie można to zrobić”
Ostatnio Krzysztof Tomaszek przyglądał się problemom trapiącym Motocrossowe Mistrzostwa Świata. Problemom związanym głównie z polityką prowadzoną przez promotora serii, firmę Youthstream. Przypominając tylko pokrótce, Youthstream odpowiada za horrendalnie wysokie wpisowe, za monopol na wprowadzanie nowych zawodników do serii, brak wynagrodzeń pieniężnych i ostatecznie za coraz niższą frekwencję. W międzyczasie pojawiły się kolejne ciekawe informacje dotyczące rozwoju serii, ale tymi zajmiemy się przy następnej okazji. Dzisiaj porozmawiajmy o torach.
Trzeba przyznać, że seria Grand Prix posiada kilka niesamowitych lokalizacji. Loket z zamkiem w oddali, Alpy w Trentino, w końcu oldschoolowy tor w Lierop czy mordercze Lommel. Krajobrazy w jakich ścigają się zawodnicy potrafią zapierać dech w piersiach, a tradycje związane z obiektami często sięgają połowy XX wieku. Dlaczego w takim razie tegoroczny sezon jest tak ubogi w bezkompromisowe ściganie i, powiedzmy sobie szczerze, nudny? Adam Wheeler, redaktor brytyjskiego magazyny On Track Off Road zapytał czołowych zawodników Grand Prix jakie jest ich zdanie na ten temat.
Shaun Simpson: "Byłem niedawno w Kester, gdzie startowałem w Mistrzostwach Belgii. Start zaczynał się na trawie, pod spodem było bardzo miękko, ponieważ kilka dni wcześniej padało. Na dojściach do niektórych zakrętów było nawet po 9 linii do wyboru, myślałem, że moja głowa wybuchnie od nadmiaru informacji! Ale mimo, że było dość ciasno, nigdzie nie brakowało miejsc do wyprzedzania."
Tor w Kester:
Clement Desalle: "Wiele pracy wkłada się by robić tory lepszymi, ale prawda jest taka, że kompletnie nie pasują one dziś do czterystapięćdziesiątek - jest po prostu za dużo skoków. Motocross to sport o łączeniu zakrętów w jedną całość, a wydaje mi się, że teraz nie ma za dużo torów gdzie można to zrobić. Lepiej jest w USA, gdzie można znaleźć nawet czasami łatwy zakręt, ale z trzema, czterema liniami do wyprzedzania. Niedawno startowałem w Mistrzostwach Stanów w Tennessee, po wywrotce wracałem do czołówki przez całą stawkę. W jednym momencie miałem gościa na wewnętrznej linii, drugiego na zewnętrznej, a i tak wyprzedziłem ich obydwu środkiem. W Europie to nie do pomyślenia."
Dean Ferris: "W tym roku naprawdę ciężko się wyprzedza. Chciałbym zobaczyć jakieś zmiany, może nawet trochę trawy - bo przecież o to chodzi w motocrossie."
Max Nagl: "Moim zdaniem powinno być mniej skoków. Są tory na których nie ma ani jednej prostej. W tym przypadku mniej skoków znaczy więcej w kwestii ścigania."
Stefan Everts: "Tory kiedyś były wolniejsze i bardziej techniczne. Teraz tory wydają się wszystkie takie same, z tymi samymi typami skoków."
Przeprowadźmy mały eksperyment i policzmy liczbę skoków na wyżej wspominanym torze w Loket. Jest tam 14. różnej maści skoków, nie licząc nowo wybudowanej, wyjątkowo technicznej sekcji wave. Miałem okazję pojeździć po tym obiekcie przy okazji prezentacji Hondy CRF 250 i jestem daleki od bezgranicznej krytyki. Spore różnice w poziomach są rewelacyjne, szerokość w moim odczuciu jak na europejskie standardy pozostaje odpowiednia, a podłoże przyczepne. Faktu to nie zmienia, że poza ostrym podjazdem przy strefie mechaników… nie uświadczycie tam żadnej prostej.
Nie zrozumiejmy się źle. Nie chodzi o to, żeby z motocrossu robić speedway. Problem tkwi w dwóch różnych pojęciach do rozumienia spektakularności naszego sportu. Co was bardziej ekscytuje: bezkompromisowa walka na torze łokieć w łokieć, czy wielkie skoki? Nawet jeśli zabrzmi to nierealnie, to w odczuciu Youthstreamu kibice przychodzą na zawody by oglądać skoki i ich oficjalne stanowisko to podążanie w kierunku większej liczby skoków. Z tego powodu mieliśmy w tym roku piekielnie nudną rundę na nowym torze w Lausitz, gdzie tor przypominał bardziej te spotykane w supercrossie.
Właśnie, dlaczego w takim wypadku w supercrossie spore natężenie skoków sprawdza się, a w motocrossie nie? To prozaicznie proste. W supercrossie powstają całe sekcje, z różnymi możliwościami ich pokonania. Supercrossowe sekcje tworzą swego rodzaju “linie”, których wybór i sposób pokonania przez zawodników ma decydujący wpływ na prędkości. Poświęćcie chwilę żeby oglądnąć ten niesamowity wyścig pomiędzy Justinem Barcia, a Deanem Wilsonem z 2011 roku, a wszystko stanie się jasne:
W motocrossie przerywanie prostych skokami, które nie są połączone w sekcje, sprawia, że linii jest mniej. Wielką trumnę można pokonać tylko w jeden sposób, różnice w czasie jej pokonania wynikają wyłącznie z tego, jak mocno potrafimy stłumić skok by utrzymać prędkość, a nadal będą to tylko setne sekundy. Brak linii to jeden z powodów dla którego sezon 2013 w Motocrossowych Mistrzostwach Świata tylko okazjonalnie obfitował w ciekawą walkę.
Plan Giuseppe Luongo na przyciągniecię rzeszy fanów tak dużej jak w F1, zdaje się nie sprawdzać. Zresztą, uważają tak nie tylko postronni obserwatorzy, ale także osoby będące częścią serii. Adam Wheeler podaje, że rozmawiał z szefem KTMa, Pitem Beirerem, który w rozmowie miał przyznać, że producenci spotkali się podczas włoskiej rundy i jednogłośnie zdecydowali, że nie pozwolą na dalsze niszczenie motocrossu. Niedługo potem w wywiadzie sam Luongo przyznawał, że jest już zmęczony ciągłym oponowaniem.
Skoki nie są złe same w sobie. To przecież jedna ze składowych naszego ukochanego sportu, a oderwanie kół od ziemi nawet na chwilę zawsze sprawia ogromną przyjemność. To sposób ich wykorzystania jest nieporozumieniem. Za dużo sztucznie wybudowanych elementów przerywa płynność jazdy i ucina możliwość wyprzedzania zawodników. Pozostaje mieć nadzieję, że cokolwiek w tej kwestii się zmieni.
Jeśli interesuje was więcej w temacie problemów Motocrossowych Mistrzostw Świata zapraszam do zerknięcia na stronę grupy MX Action Group.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzemoim zdaniem jest coś na rzeczy , Luongo oprócz sytuacji opisanej w artykule, moim zdaniem faworyzuje jeszcze Ktm bardziej niż inne marki.Wracając do artykułu to wszystko się zgadza nie ma ...
Odpowiedz