Taddy Błażusiak - dał gazu i wygrał Halowy Puchar Świata Enduro!
Taddy dosłownie zdominował ostatnią rundę Indoor Enduro World Cup w Hiszpanii!
Jeszcze w piątek wieczorem pisaliśmy o startach Tadka Błażusiaka i Bartka Obłuckiego w trzeciej rundzie Halowego Pucharu Świata w Hiszpanii, która została rozegrana w minioną sobotę. Już po raz trzeci z rzędu Tadek zdeklasował rywali i tym samym, na jedną rundę przed końcem IEWC wygrał całą serię tych zawodów!
Aktualny Mistrz Ameryki w AMA Endurocrossie może teraz poszczycić się kolejnym tytułem na swoim koncie. Tadek, który był dwukrotnym Wicemistrzem IEWC (2007, 2008), nie ukrywał we wcześniejszych rozmowach z nami, że bardzo zależy mu na poprawieniu swojego wyniku z lat ubiegłych. Teraz już wiemy, że jego marzenie się spełniło. Naszego drugiego rodaka, co prawda zabrakło w finalne w Vigo, jednak już teraz, jak sam mówi w krótkim komentarzu do występu w Hiszpanii, szykuje się do ostrej walki w Barcelonie.
Oto jak nasi komentowali minioną rundę Halowego Pucharu Świata Enduro w Hiszpanii:
Ścigacz.pl: Można by rzec, że wreszcie Ci się udało. Postawiłeś na swoim!
Taddy Błażusiak: Faktycznie, za tym tytułem jeżdżę już od trzech lat. Ten sezon okazał się być jednak bezawaryjny zarówno pod względem kontuzji, jak i samego motocykla. Po prostu w tym roku wszystko się poskładało tak, jak trzeba. Idealne zgranie trzech czynników, zawodnik + motocykl + team było najlepszą receptą na sukces. Wszystko ułożyło się w dobrym momencie, no i jestem tu gdzie jestem, z tytułem w ręku! Przy okazji wielkie dzięki dla całego zespołu, a także dla Szymona, mojego mechanika, dzięki któremu przez cały sezon fura dawała radę.
Ścigacz.pl: Historia lubi się powtarzać. Podobnie jak w AMA Endurocrossie, przeszedłeś przez cały sezon jak burza i na jedną rundę przed końcem tych zawodów zgarnąłeś tytuł. Twoje wrażenia?
Taddy Błażusiak: Jestem przeszczęśliwy! Na trzy wyścigi przed końcem Halowego Pucharu Świata Enduro, wypracowałem sobie przewagę punktową, która pozwoliła mi już teraz sięgnąć po tytuł. Bardzo ciężko pracowałem na ten wynik, a zdobyty tytuł wydaje się być dla mnie najlepszą nagrodą. Wiadomo, że celem każdego zawodnika jest wygranie danej serii zawodów, dlatego też jestem naprawdę zadowolony, że udało mi się wygrać!
Ścigacz.pl: W piątek wieczorem rozmawialiśmy na temat toru. Początkowo jego konfiguracja wydawała się Ci odpowiadać. Jak było jednak w praktyce i jak Ci się po nim ścigało w trakcie sobotnich rozgrywek?
Taddy Błażusiak: Tor w Vigo był wolniejszy od tych, po których przywykłem ścigać się w trakcie dwóch ostatnich rund IEWC. Ciężko było odjechać pozostałym zawodnikom, a przeszkody, które się na nim znajdowały były bardzo śliskie. Naszym zadaniem jest jednak pojechać dobrze po wszystkim. Przy takiej konfiguracji toru, start miał kluczowe znaczenie, a wszystkie trzy starty miałem udane. Tak jak zapowiadałem, starałem się przede wszystkim kontrolować tempo i nie popełnić błędu, który mógłby kosztować mnie znaczącą stratę. To mi się udało i z tego jestem zadowolony. W pierwszym finalne wystartowałem razem z Cervantesem, który narzucił naprawdę szybkie tempo. Przez chwilę jechałem za nim na drugiej pozycji, jednak kiedy popełnił błąd, który kosztował go utratę czterech miejsc, wiedziałem, że mogę zdobyć tytuł już w Vigo. W trakcie kolejnych dwóch przejazdów skupiłem swoją uwagę na dowiezieniu odpowiedniej ilości punktów. Udało mi się pojechać bezbłędnie i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwy.
Ścigacz.pl: Co dalej?
Taddy Błażusiak: Teraz wracam do Polski, gdzie z Bartkiem Obłuckim będziemy ostro trenować do ostatniej rundy Halowego Pucharu Świata Enduro w Barcelonie. Pomimo, że tytuł mam już w kieszeni, chciałbym tam pojechać jak najlepiej. Najważniejsze jest to, że teraz mogę się wyluzować psychicznie i pojechać bez ciśnienia. W weekend po Barcelonie odbędą się zawody Hell's Gate, zatem nie zwalniam tempa!
Ścigacz.pl: Runda w Vigo była dla Ciebie nieco pechowa?
Bartek Obłucki: To nie był mój dzień. Do startu w tych zawodach wybrałem zupełnie inny motocykl niż ten, którym ścigam się na co dzień w Mistrzostwach Świata Enduro. Myślałem, że będzie on po prostu lepszy. Teraz już wiem, że nie był to dobry pomysł i że popełniłem błąd. Po powrocie do Polski chcę skoncentrować się na przygotowaniu do ostatniej rundy w Barcelonie, gdzie wystartuję już na swoim motocyklu. Mam nadzieję, że tam pojadę na miarę swoich możliwości i pokażę, na co mnie stać.
Już za dwa tygodnie odbędzie się finałowa runda Indoor Enduro World Cup w Barcelonie, w której wystartują nasi zawodnicy. Trzymamy zatem kciuki za ich przygotowania do startów i będziemy bacznie przyglądać się ich poczynaniom na międzynarodowej arenie.
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzeLuv Ya, T.
Odpowiedzzgadzam sie polskie media zamiast muwić o takich dokonaniach gadają o pierdołach
Odpowiedzbrawo! jesteś wodzem!
Odpowiedztaddy zawsze był najlepszy. teraz to udowodnił. naszą rolą jest o tym mówić! gratulacje mistrzu!!
Odpowiedzgratki dla tadka, szkoda, że tak pechowo dla obłuckiego. no ale cóż. jak to mawiają nie ma ludzi nieomylnych. jest co nadrabiać w barcelonie.
Odpowiedzszacun taddy
Odpowiedz