Suzuki Intruder M800 - Intruz dla Kowalskiej
Aby go polubić, potrzeba czasu. Ale kiedy już trochę go minie, Intruz staje się najbardziej interesującym przyjacielem
Suzuki Intruder M800 nie olśniewa od pierwszego kontaktu. Nie powoduje, że pierwsze przejechane metry wprowadzają nas w eurofię i już nie chcemy z niego zsiadać. To coś jak człowiek, który w chwili poznania wydał się bezużytecznym burakiem, ale po latach stał się twoim najlepszym przyjacielem, za którego jesteś w stanie ogolić sobie brwi. Osiemsetka jest dzieckiem praktykowanego ostatnio w Suzuki downsizeingu. Mogliśmy już być świadkami takiego zabiegu w przypadku Intrudera M1500. Testowaliśmy go na początku sezonu i wyszło nam, że to najlepszy jak do tej pory Intruder. Stało się tak dlatego, że Suzuki zrobiło ukłon w stronę normalnego użytkownika motocykli, nie szaleńca palącego gumę na każdych światłach i jedzącego sałatkę z jamników. Mniejsza masa, mniejszy rozstaw osi, węższa tylna opona spowodowały, że sprzęt zyskał 300% więcej poręczności i świetnie się-go-używało. Kolejne, tym razem znaczne zmniejszenie pojemności plus poważne odchudzenie i jeszcze węższa guma powinny zatem wyzwolić falę ochów i achów. Czy aby na pewno?
Intruder Feeling
W kwestii wyglądu nie ma nic nowego. Sylwetka ta znana jest od kilku lat i nie ma potrzeby jej diametralnie zmieniać. Niutono-ciufcia, M1800 to spektakularna maszyna, zwraca na siebie uwagę modernistycznym designem. Pan Jan ze sklepu z żarówkami, w którym sprzedaje je w brązowej kamizelce, kojarzy, co to za motocykl i jeśli na nim jedziesz, to dla Pana Jana będziesz gęstobrodym renegatem, który zawsze budzi się obok przynajmniej dwóch kobiet. Jeśli Pan Jan zobaczy cię na opisywanym dziś M800, pomyśli dokładnie to samo. Prawdę mówiąc, wielu zaawansowanych motocyklistów może mieć problem z odgadnięciem pojemności tego sprzętu widząc do na drodze.
Zajmując pozycję za sterami nie można uchronić się przed wnioskiem, że M800 został zaprojektowany głównie z myślą o kobietach. Duża, wygodna kanapa ulokowana jest nisko, co zdecydowanie ułatwia manewrowanie, a podnóżki w porównaniu z większymi braćmi przesunięto w stronę kierowcy. Nadal jednak siedzi się bojowo, groźnie, rozpościerając ramiona nad pokaźnym zbiornikiem paliwa. Ten ergonomiczny „feel” z Intrudera jest niepodrabialny. Przyzwyczajenia wymagają ekstremalnie grube manetki i spłaszczone klamki hamulca i sprzęgła, które na dłuższą metę są niewygodne.
Testowany egzemplarz to wersja „Summer Excursion”. Za tą intrygującą nazwą kryje się zestaw akcesoriów, które mają uprzyjemnić turystykę. Mamy zatem paskudne oparcie dla pasażera, całkiem zgrabną i praktyczną szybę i gmole (ale radzę się nie wywalać). Najbardziej przydatnym elementem z wyżej wymienionych jest szyba. Ładnie wkomponowuje się w przód motocykla i skutecznie zwiększa komfort podróżowania. A podróżuje się całkiem przyjemnie, do czego przyczynia się silnik, o którym za chwilę.
(Prawie) Top Performance
Mało imponujący dźwięk wydechów zmienia się w przyjemny bulgot wraz ze wzrostem obrotów, na które silnik chętnie się wspina. Na bardzo krótkim, pierwszym biegu nie dzieje się nic podniecającego, a chciałoby się, żeby tył rzucał się na lewo i prawo. To właśnie silnik jest powodem, dla którego Intruderowi M800 trzeba dać czas, aby go polubić. Na początku wyda się słaby, ospały, nieco nudny. Ale im więcej będziemy jeździli, tym mocniej doświadczymy jego zalet. Pierwsza – elastyczność. W życiu nie pomyślałbym, że coś, co mocy ma 53KM, a momentu obrotowego 69Nm i waży z płynami niecałe 290 kg potrafi tak płynnie przyspieszać niezależnie od zapiętego biegu. Na piątce od 50 km/h do zakazanych na autostradzie prędkości motocykl rozpędza się bez żadnej czkawki czy protestów. Owszem, nie wyrywa ramion, ale czuć w nich wyraźny efekt prostujący.
Skrzynia biegów to przykład dobrej roboty Suzuki. Kolejne przełożenia bezproblemowo można zapinać bez użycia sprzęgła. I wtedy jest cicho. Użycie klamki i mocniejsze wbicie biegu generuje głośny trzask. Niemniej jednak skrzynia biegów jest bardzo precyzyjna. Za przeniesienie napędu odpowiada wał. To rozwiązanie obecne jest także w M1500, ale tam na pierwszym biegu, przy wolnej jeździe hałas jest koszmarny. Tutaj obecność wału napędowego jest ledwo słyszalna, co więcej, reakcje na zmianę obciążenia zostały wygładzone do minimum. Krótko mówiąc, wszystko odbywa się przyjemnie.
You can dance
Główną zaletą Intrudera M1500 w stosunku do M1800 był fakt, że niewielkie zmiany w kwestii prowadzenia, na które złożyły się mniejszy rozstaw osi, mniejsza masa i tylna opona w rozmiarze 200mm zamiast 240mm spowodowały ogromną różnicę w jeździe. Motocykl zakręty pokonywał wymagając od kierowcy znacznie mniejszego wysiłku, prowadził się znacznie bardziej neutralnie. W M800 jest jeszcze lepiej. Rozstaw osi kolejny raz zmniejszono, tym razem do 1655 mm. To o 35mm mniej, niż w M1500 i o 55m niż w M1800. Rezultaty są wyraźnie zauważalne w postaci zwinnej (złośliwi dodają „jak na cruisera”) jazdy po zakrętach. Pomaga też opona o szerokości 170mm. Jeśli chodzi o lanserską estetykę, to wcale nie wygląda tak źle, a prowadzeniu jedynie służy. Masa. Największy z rodziny waży na sucho 347 kg. Wśród motocykli to mniej więcej tyle, co Sopot. Osiemsetka legitymuje się masą 269 kg. Fani plastików nadal będą mieli przed oczami otłuszczonego mopsa, ale proszę mi wierzyć, w czasie jazdy tej masy się nie czuje.
Mały Intruz jest obuty w balonowe opony i jest to w zasadzie zła wiadomość. Neurochirurg nie wykonuje operacji mózgu w rękawicach bokserskich. Balonowe opony dają kiepskie czucie nawierzchni, a ich jedyną zaletą jest umiejętność niemal całkowitego absorbowania poprzecznych nierówności na jezdni np. torów tramwajowych, progów zwalniających itd. W rezultacie to właśnie opony powstrzymują jeźdźca przed naprawdę ostrym odwijaniem w zakrętach, bo zawieszenie z całą pewnością dałoby radę. USD z przodu i monoshock z tyłu pachnie sportem. Co prawda nie na miejscu byłoby w tym momencie rozmyślać o sliderach, kombinezonach i kolanach, ale przez opony został skastrowany potencjał na całkiem szybkiego cruisera. Do hamulców nie mam żadnych zastrzeżeń, działają w porządku, są dobrze dozowalne i skuteczne. Dziennikarze motoryzacyjni często są dość defetystycznie nastawieni do hamulców bębnowych w obecnych motocyklach. Intruder posiada takowy na tylnej osi. Pomijając fakt, że tylny hamulec służy nie tyle do hamowania, lecz do stabilizowania tylnego zawieszenia, to w kwestii wspomagania przedniego hebla czy hamowania przed światłami bęben w M800 spisuje się bardzo dobrze.
Nawet nie próbuj mnie wrzucić do szuflady z chopperami!
Litera „M” przy pojemności danego Intrudera oznacza, że przy procesie projektowania i konstruowania do powiedzenia miał coś człowiek, który zajmuje się szybszą jazdą. Intruzy M są fabrycznie klasyfikowane jako „nie, nie jeździ mną nikt w kurtce z frędzlami”, choć widziałem „1800” ujeżdżane przez ludzi, którzy na swoich skórzanych kamizelkach mieli wyszyte dowody obecności na zlotach, na których pili jedynie coca colę i flagę zakończoną martwym lisem. Intruder M800 jest nowoczesny, świeży, absolutnie nie klasyczny i właśnie dlatego trudno w chwili obecnej znaleźć mu jakąś sensowną konkurencję. Yamaha XVS950 odpowiada parametrami technicznymi, ale jest po prostu tradycyjnym, szybko przycierającym podesty cruiserem.
Podobny problem ma Kawasaki VN900, choć robi to w nieco bardziej customowym stylu. Honda Shadow Black Spirit wydaje się pasować do zestawienia. Jest lekka, dobrze jeździ, także po zakrętach, ma zawadiacki silnik. Reprezentuje jednak oldschoolowe wzornictwo nawiązujące do mrocznych bobberów, więc pod tym względem jest mocno odmienna od Intruza. Ta trudność w znalezieniu właściwej konkurencji dla nowoczesnych Intruderów z serii M dowodzi tylko ich oryginalności, która stale nakłania ludzi do ich kupowania.
Mini Intruz, Maxi Fun
Nawiązując do stwierdzenia z początku tekstu, Intruder M800 nie jest motocyklem, który wyzwala w człowieku emocje podobne do tych, które odczuwa dziecko przyklejone do sklepowej szyby, za którą jest jego wymarzona zabawka. Wizualnie jest nowoczesny, ładny, estetyczny, ale bez fajerwerków. Po pierwszych przejechanych metrach nie masz wrażenia, że dosiadłeś czegoś, co drogową homologację dostało tylko dzięki przekupieniu urzędnika. Z każdym kilometrem jednak sprzęt jest coraz bardziej sympatyczny. Elastyczny silnik nie zmusza do redukowania biegów przed wyprzedzaniem, z wydechu wydobywa się przyjemne, dorosłe, ale nieuciążliwe bulgotanie, pozycja jest wygodna, sprzętem steruje się łatwo i bez wysiłku. Za każdym razem, kiedy szedłem do garażu, ogarniała mnie jakaś dziwna radość, że za chwilę będę jeździł Intruderem. Czy to tajemnicza siła modelu? A może po prostu dobry motocykl? Wersja Summer Excrution to fajna opcja dla turystów, choć moim zdaniem spokojnie można sobie odpuścić w niej gmole i sissy bar, a zostawić szybę, bo ta naprawdę działa i się przydaje. Czy downsizeing się udał? Zdecydowanie tak. Czy skutkiem ubocznym było stworzenie sprzętu dla tchórzliwych mięczaków?Zdecydowanie nie.
|
Dane techniczne
Typ silnika | 4-suwowy, 2-cylindrowy, widlasty V 45°, chłodzony cieczą, OHC |
Pojemność skokowa | 805 cm3 |
Średnica x skok tłoka | 83,0 mm x 74,4 mm |
Stopień sprężania | 9,4:1 |
Moc maksymalna | 53 KM przy 6000 obr/min |
Moment obrotowy | 69 NM/3.200 obr/Min |
Układ zasilania | wtrysk paliwa |
Rozrusznik | elektryczny |
Skrzynia biegów | 5-stopniowa |
Prędkość maksymalna | 160 km/h |
Długość całkowita | 2420 mm |
Szerokość całkowita | 890 mm |
Wysokość całkowita | 1105 mm |
Rozstaw osi | 1655 mm |
Prześwit | 140 mm |
Wysokość siedzenia | 700 mm |
Masa własna | 269 kg |
Zawieszenie przód | Widelec teleskopowy, sprężyny spiralne, tłumienie olejowe |
Zawieszenie tył | Wahacz wleczony, sprężyna spiralna, tłumienie olejowe, 7-stopniowa regulacja napięcia wstępnego sprężyny |
Hamulce przód / tył | tarczowy / bębnowy |
Opony | Przód: 130/90-16 M/C 67H Tył: 170/80-15 M/C 77H |
Zbiornik paliwa | 15,5 L |
Norma czystości spalin | EURO3 |
|
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeW końcu ktoś pomyślał o kobietach motocyklistkach! :D Sprzęt idealny dla mnie - nowoczesność połączona z mrokiem i dobrymi parametrami, na drugi motocykl idealny :)
OdpowiedzBezpłciowy i tyle ma trochę z twardziela i trochę z geja -;)
OdpowiedzWizualnie to ten motocykl jest jedną więlką klęską. Przywodzi na myśl ni mniej ni więcej tylko chińskie czy koreańskie produkty choperopodobne. Ogólnie to bardzo on przypomina starego maraudera 800...
OdpowiedzA ja posiadam taką maszyne m800 z 2010r.Wybrałem się w podróż z gdańska w bieszczady 830km. z plecaczkiem 80kg.+ bagaże .Motocykl sprawdził się w 100% POLECAM! bardzo lekko i przyjemnie się prowadzi,jeździłem kolegi intruder 1800 ciężki i toporny porażka.
OdpowiedzEee tam gadanie, że to jedna wielka klęska. Widziałem go na żywo, jest całkiem całkiem, a niejedną moto-klęskę również oglądałem. Nie zgadam się z opinią ;-)
OdpowiedzEee tam gadanie, że to jedna wielka klęska. Widziałem go na żywo, jest całkiem całkiem, a niejedną moto-klęskę również oglądałem. Nie zgadam się z opinią ;-)
Odpowiedz