Suzuki GSX-R1000 2009 - Top Performer
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Wprowadzeniu tego modelu na rynek w roku 2001 towarzyszyły głosy niedowierzania. W owym czasie 160 KM w drogowym sportowym motocyklu porażało. Ta bryła dynamitu z naklejką GSX-R na bocznej owiewce oferowała większego kopa niż R1, choć nieco gorsza poręczność czyniła pojedynek gigantów często nierozstrzygniętym. Niemniej jednak już wtedy utarło się, że Suzuki oferuje dzikość, natomiast Yamaha dostarcza spokój i opanowanie.
Historia lubi być jednak być przekorna. Wraz z pojawieniem się nowych norm emisji spalin nowe Gixxery mocno się ustatkowały. Model K7/K8 epatował spokojem i stabilnością. Teraz rocznik 2009 ustawa nowe standardy w rodzinie GSX-R jeśli chodzi o maniery. Czy to źle, czy dobrze? Trudno powiedzieć, bo to tak jakby zastanawiać się czy antyterrorysta powinien wywalać drzwi z kopa, czy wcześniej pukać. Wszystko zależy od tego czy akurat szturmuje złodziejską dziuplę, czy też wpada z kumplami na chińczyka po robocie.
Nowy do szpiku kości
Najnowsze wcielenie tego motocykla to zupełnie nowa maszyna, de facto skonstruowana od podstaw. Nowy silnik, nowa rama, nowe zawieszenie a także nowa elektronika i stylizacja. Wszystkie szczegóły nowego litra od Suzuki znajdziecie w naszej prezentacji z Paryża, gdzie pokazano ten model Europie. Warto tutaj odnotować, że zmiany te czuć natychmiast po zajęciu miejsca za sterami motocykla. Jest on bardziej zwarty, sam kokpit i pozycja za nimi zajmowana bardziej przypominają nową serię 600/750, niż model 1000 z ubiegłego sezonu.
Elegancja Francja
Maszyna na żywo prezentuje się bardzo dobrze. Dyskusje na temat tego, czy seryjne tłumiki pasują do reszty motocykla pewnie nie zamilkną przez najbliższe lata, ale spójna i dopracowana linia nadwozia podkreśla potencjał tego, co kryje się pod owiewkami. Suzuki w ostatnich latach przyzwyczaiło do staranności przy produkcji motocykli, dlatego też nie sposób nowej maszynie wytknąć jakieś niedoróbki. Co więcej mniej pstrokate, niż przed laty wzory malowań prezentują się naprawdę elegancko.
Zasiadając za sterami nowego litrowego Gixxera, szczególnie po zejściu z R1, można poczuć się dopieszczonym. Wygodna, bardziej wyprostowana pozycja, niezły widok w lusterkach, przejrzysty zestaw wskaźników. Wrzuceniu pierwszego biegu towarzyszy kulturalne „klick" i maszyna z Hamamatsu łagodnie rusza z miejsca. Inżynierowie Suzuki nie uszczęśliwili swoich klientów krzyżowym wałem korbowym, dzięki czemu jazda z mniejszymi prędkościami, przy niższych obrotach jest tym, co „1000" przychodzi z dziecinną łatwością.
Silnik w tej maszynie rozwija moc zdecydowanie spokojniej, niż nowa Yamaha. Użyteczny zakres niskich obrotów oraz brak wyraźnego momentu, gdy silnik zaczyna ciągnąć jak opętany bardzo ułatwia życie na co dzień. Szczególnie gdy mówimy o mocach podchodzących pod 200 KM. Dodajmy do tego precyzyjną, choć nieco twardo pracującą skrzynię, a uzyskamy obraz maszyny z którą nie trzeba się siłować i której nie potrzeby się obawiać.
Ka-Boom!
Maro Szkopek w połączeniu ze 185 konnym motocyklem sportowym to iście wybuchowo-rozrywkowa kombinacja. W efekcie przednie koło Suzuki na pierwszych biegach rzadko miało kontakt z podłożem. Silnik, choć pracuje spokojniej, niż w przypadku R1 konsekwentnie i bez skrupułów robi swoją robotę. I to z nadkładem. Dokręcaniu obrotów na poszczególnych biegach towarzyszy potężne przyspieszenie i to jakże miłe wrażenie „lekkości" na kierownicy. Tego nie da się porównać z czymkolwiek innym. Tyle tylko, że dzisiejszy sport już dawno przestał faworyzować mięśniaków, o czym doskonale wiedzą w Hamamatsu. Właśnie dlatego motocykl otrzymał nowe podwozie, które pozwala mu konkurować z coraz mocniejszą konkurencją. To, czy nowe zawieszenie typu BPF sprawdza się w praktyce można by długo dywagować. Faktem jest natomiast, ze Suzuki sprawia wrażenie bardziej stabilnego na prostych od R1. Motocykl wyraźnie mniej nerwowo reaguje na zmiany nawierzchni i nierówności. Maszyna spokojniej odpowiada na dokładanie do pieca w złożeniu. Nawet fabryczna regulacja przedniego widelca i tylnego amora pozwala na piekielnie szybką jazdę. Nie ma się zresztą czemu dziwić, gdyż obecnie produkowane motocykle sportowe to tak naprawdę wyścigówki dopuszczone do ruchu. W realiach drogowych zbliżenie się do granicy wydolności podwozia współczesnych supersportów jest sprawą mało realną.
Konsekwencją stabilniejszej konfiguracji podwozia jest bardziej oporne reagowanie na zmiany kierunku. Jest to bardzo dobrze widoczne, gdy zestawimy Gixxera z R1. Suzuki reaguje na pachnięcie w kierownicę wyczuwalnie wolniej niż Yamaha, choć trudno tutaj mówić o ociężałości. Wszystko to jest konsekwencją przyjętych założeń konstrukcyjnych. We współczesnych wyścigówkach celowo podciąga się do góry punkt ciężkości motocykla regulując w ten sposób jego podatność na przewalanie z zakrętu w zakręt. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że im wyżej jest punkt ciężkości tym motocykl bardziej ochoczo skręca kosztem stabilności na prostych. Im jest on usytuowany niżej, tym stabilniej pojedziemy na prostej, kosztem większego wysiłku przy wchodzeniu w zakręt. Każdy producent dochodzi tutaj do nieco innego „złotego środka" zwrotności i stabilności. Pytanie teraz co bardziej odpowiada każdemu z jeźdźców?
Heble nowego Gixxera spisują się doskonale. Jeśli chodzi o siłę hamowania nieco ustępują tym z R1, ale i tak ciągle operujemy na poziomie przewidzianym dla wyczynowców. Marszczą asfalt, są świetnie dozowalne i mogłyby zatrzymać tankowiec. Czego chcieć więcej?
Krótko i na temat
Suzuki GSX-R1000 to efekt kilkuletniej ewolucji i aplikowania w maszynie produkcyjnej doświadczeń wyniesionych z wyścigów. W rezultacie otrzymujemy motocykl, który jest nie tylko imponująco szybki, ale także bardzo stabilny w praktycznie każdej sytuacji, co szczególnie docenicie na hamowaniach i przy przyspieszeniach. Producent miał też na uwadze, że za sterami nowego tysiąca K9 zasiądą nie tylko Max Neukirchner i Fonsi Nieto, ale także zwykli Kowalscy którzy docenią komfort i kulturę pracy w codziennym użytkowaniu.
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeHONDA JEST NA PIERWSZYM MIEJSCU A PÓ¯NIEJ DAAALEKO KOLEJNE MARKI!!! NIE K£ÓCIÆ SIE KRÓ£ JEST TYLKO JEDEN HONDA!!!
OdpowiedzB³adam Cie... nie mówie ¿e nie lubie Hondy bo posiadam CBR1000 RR 04'. ale je¶li chodzi o sport to Yamaszka jest najlepsza jako 600cc a suzuki jako 1000cc aa i warto wspomniec o nowym kawie zx10. ma 197 KM wiêc mo¿e byæ dobre... Honda owszem piêkna ale osi±gi gorsze os Suzu... mam w planie kupiæ w nastêpnym roku GSX-R1000 K9. Piêkny, szybki i wygodny;)
Odpowiedzhonda produkuje dobre skutery ale nie maszyny sportowe, tu na pierwszym miejscu sa osiagi a nie komfort jazdy i funkcjonalnosc, bardzo jestem ciekaw jak wypadla by w tescie na torze z R1, cbr rzadzila poki nie pojawila sie YZF-R1
OdpowiedzKró³ moze tak, ale KRÓL to Suzuki...
OdpowiedzGSX-R RZ¡DZI !!! I ZAWSZE BÊDZIE !!! BEZKONKURENCYJNE!
Odpowiedz