Silk Way Rally: wymarzony pocz±tek, pechowy koniec II etapu dla Lindnera
Podczas gdy wszyscy zawodnicy narzekali na głębokie, niebezpieczne kałuże i błoto panujące na trasie, Arkadiusz Lindner, jadący quadem Can-am Renegade, delektował się każdym przejechanym kilometrem. Chwile rozkoszy, niestety przed końcem odcinka specjalnego, przerwała awaria koła, która przyczyniła się utraty cennych minut.
Trasa poniedziałkowego etapu, prowadząca z położonego nad brzegiem "błękitnego oka Syberii" miasta Bajkalsk do stolicy Buriacji Ułan Ude, była dla zdecydowanej większości zawodników męcząca i niebezpieczna. Na liczącym 212 km odcinku specjalnym było mnóstwo wody, błota i dużych kamieni. Nie są to warunki, w których uczestnicy Rajdowych Mistrzostw Świata Cross Country FIM mają okazję często się ścigać. Dlatego też starali się oni jechać bardzo uważnie, wyczekując końca tego trudnego terenu.
Arek Lindner, który na ekstremalnym offroadzie zjadł zęby, kocha takie warunki, a dzięki dysponowaniu jedynym w stawce quadem z napędem na obie osie, przystąpił od samego początku do powiększania przewagi nad rywalami. Jeszcze przed półmetkiem oesu powiększył swój dystans nad rywalami o kilkanaście minut, ale po uszkodzeniu tylnej opony, a później felgi, stracił nadrobiony czas i pozycję. Do mety dojechał trzeci wśród quadowców, tracąc pozycje lidera na rzecz Rafała Sonika, który był tego dnia najszybszy.
- Na początku było wspaniale. Na trasie panowały bardzo trudne warunki, których moi rywale nienawidzą, a ja wręcz uwielbiam. Postanowiłem wykorzystać ten fakt i od początku powiększałem przewagę zdobytą w pierwszym dniu rajdu. Gdzieś w połowie oesu spadła mi opona z felgi i od tego momentu było już tylko gorzej. Koło szybko naprawiłem, nie tracąc nawet przy tym pozycji, ale nabrałem sporo litrów wody, przez co w czasie jazdy rzucało quadem na boki. W pewnej chwili mocno uderzyłem w kamień i tak na kwadratowym kole najpierw dojechałem ok. 50 km do mety odcinka, a następnie kolejne 70 km do bazy rajdu. Wyprzedził mnie Rafał, a potem Aleksandr, ale Rosjanin był tylko 13 sekund przede mną. Mimo to i tak jestem zadowolony, zbieram doświadczenia na walkę w Dakarze i dalej walczę na luzie z chłopakami - podsumowuje Arek Lindner.
W trzecim dniu rajdu miasteczko Silk Way Rally 2019 opuści Rosję, udając się do stolicy Mongolii, Ułan Bator. Walka o cenne minuty toczyć się będzie na dystansie 243 km, przy czym zawodnicy będą mieli jeszcze do pokonania prawie 450 km dojazdówek.
Komentarze 0
Poka¿ wszystkie komentarze