Rycerze Bagdadu - stunterska pasja wbrew terrorowi
Nawet w ekstremalnie wymęczonym wojną mieście, jakim jest Bagdad, żyje spora grupa motocyklowych pasjonatów. Nieformalna grupa stunterska "Knights of Baghdad" spotyka się każdego tygodnia na jednym z pustych placów irackiej stolicy.
Jeśli obraz Bagdadu budujemy wyłącznie na przekazach medialnych, widzimy go jako zrujnowane miasto, pełne strachu, biedy i codziennego terroru. Tymczasem mieszkają tam ludzie tacy jak my, desperacko próbujący żyć normalnie i oddawać się swoim pasjom - często zbieżnym z naszymi. Jednym z przykładów są iraccy stunterzy motocyklowi, którzy zdążyli stworzyć prężną subkulturę.
Nieformalna grupa "Knights of Baghdad" (Rycerze Bagdadu) powstała trzy lata temu i początkowo tworzyły ją dwie osoby. Dziś jest ich ponad 50, dysponują przy tym coraz lepszymi motocyklami, głównie japońskimi sportami. Spotykają się w każde piątkowe popołudnie na parkingu pod jednym z mostów, tuż obok uzbrojonego po zęby posterunku wojskowego. Z cichym pozwoleniem (ale bez wsparcia) władz szlifują swoje stunterskie umiejętności.
Wciąż jest jednak bardzo ciężko. Na motocykle sprowadzane do Iraku oficjalną drogą nakładane są olbrzymie cła, które windują ich cenę na poziom niedostępny dla większości chętnych. Stunterzy korzystają więc z pomocy rodaków rozsianych po całym świecie. Wiele używanych maszyn przyjeżdża z Kanady - są one jednak wysyłane w drobnych częściach, wymieszanych w kontenerach z innym ładunkiem i ponownie składanych do kupy na miejscu. Rycerze Bagdadu nie narzekają, tylko robią swoje. Jak sami mówią "Jeśli Irakijczyk czegoś chce, zawsze znajdzie drogę, by to osiągnąć". Przerabialiśmy to w Polsce nie tak dawno temu, życzmy więc kolegom z Bagdadu jak najszybszej drogi do normalności.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze