Rollercoastera Dovizioso ci±g dalszy. Sk±d siê wziê³a WithU RNF Yamaha?
Dziś wieczorem we włoskiej Weronie swoje barwy zaprezentowała nowa/stara ekipa WithU RNF Yamaha, w której zobaczymy doświadczonego Andreę Dovizioso i dyskusyjnie debiutującego w królewskiej klasie Darryna Bindera. Mick zapytał ich o nadchodzący sezon, wątpliwości i kontrowersje. Oto czego się dowiedział:
WithU RNF Yamaha to tak naprawdę nowa odsłona zespołu Petronasa, który kibice znają doskonale z trzech ostatnich sezonów MotoGP. Malezyjski gigant petrochemiczny postanowił jednak wycofać się z projektu pod koniec ubiegłego roku, przez co ekipa z dnia na dzień niemal przestała istnieć.
Wcześniej, w swoich dwóch pierwszych sezonach, malezyjski skład zaskoczył wszystkich, walcząc o tytuł razem z debiutantem, Fabio Quartararo, ale rok temu skład zawiódł na całej linii z uwagi na słabą dyspozycję Valentino Rossiego, a także kontuzję Franco Morbidelliego.
Po wycofaniu się Petronasa sytuację uratował szef zespołu i wieloletni członek zarządu innego kluczowego partnera, toru Sepang, Razlan Razali, który przejął wszystko, co można było przejąć i praktycznie od zera stworzył nowy skład, nazywając ekipę RNF, od pierwszych liter imion swoich dzieci (choć złośliwcy sugerowali, że skrót ten oznacza "Razlan Needs Funds", czyli Razlan Potrzebuje Funduszy).
Nie było to łatwe. Razali musiał nie tylko zawrzeć całkowicie nowe porozumienie z organizatorami MotoGP oraz Yamahą, jako dostawcą motocykli, ale również zapewnić niemal kompletną infrastrukturę, z ciężarówkami i jednostką gościnną włącznie, a koniec za to wszystko oczywiście zapłacić.
Po drodze pojawiło się kilka problemów. Yamaha zgodziła się na podpisanie z RNF tylko rocznej umowy na dostawę motocykli, aby przekonać się, czy nowa struktura zwyczajnie będzie w stanie stanąć na wysokości zadania. W czerwcu obie strony mają usiąść do rozmów o przyszłości.
W międzyczasie Razali musiał także zatrudnić nowych mechaników, ponieważ część personelu - ściągnięta rok temu razem z Valentino Rossim - odeszła do nowego zespołu VR46, a także znaleźć nowych sponsorów, który wniosą ok. 10 milionów euro budżetu. Tutaj na szczęście poziom zaangażowania postanowił zwiększyć jeden z dotychczasowych partnerów, włoski dostawca internetu, gazu, prądu i usług telefonicznych, WithU.
Aby uratować ekipę MotoGP, Razali musiał zrezygnować z wystawiania motocykli w klasach Moto2 i Moto3 oraz pożegnać się ze Szwedem Johanem Stigefeltem, który odpowiadał za małe klasy w ostatnich latach.
Ostatecznie jednak udało mu się spiąć wszystko w jedną całość, a jednocześnie zapewnić sobie całkiem ekscytujący skład. 35-letni Andrea Dovizioso to trzykrotny wicemistrz MotoGP, który ma na swoim koncie 15 zwycięstw w królewskiej klasie.
Dovi jest szalenie doświadczony. Ten sezon będzie jego dwudziestym w mistrzostwach świata. Po drodze Włoch startował zarówno w fabrycznych zespołach Repsol Honda i Ducati, jak również we wspieranej przez Yamasze ekipie Tech 3.
Rok temu mistrz świata klasy 125 z sezonu 2004 zrobił sobie jednak przerwę, która oznaczała dla niego niemal koniec kariery. W 2020 roku niedoceniany przez Ducati Włoch postanowił, że nie przedłuży umowy z marką z Bolonii. Frustrowała go także zmiana konstrukcji opon, które kompletnie przestały współpracować z jego stylem jazdy, opierającym się na ekstremalnie późnych i mocnych hamowaniach.
Choć przez chwilę flirtował z Aprilią i był nawet jej kierowcą testowym, to jednak sezon 2021 rozpoczął bez posady etatowego zawodnika. W połowie roku sytuacja zmieniła się dość niespodziewanie o 180 stopni.
Gdy Yamaha zerwała kontrakt ze sfrustrowanym Maverickiem Vinalesem, zwolnione po nim miejsce zajął wracający po kontuzji i operacji kolana Franco Morbidelli. Włoch zostawił tym sposobem wolne miejsce właśnie w zespole Petronasa, na które Razali i Yamaha wspólnymi siłami ściągnęli Doviego.
Wskakując na motocykl w połowie sezonu Andrea nie błyszczał i dość regularnie zamykał stawkę, ale jednocześnie cały czas podkreślał, że skupia się na przygotowaniach do sezonu 2022. Tym bardziej, że dosiadał przecież dwuletniego motocykla po Morbidellim.
Ostatnia szansa Doviego?
W tym roku Andrea będzie ścigał się M1-ką w specyfikacji 2022. Teoretycznie taką samą, jak motocykle Quartararo i Morbidelliego, choć możliwe, że z drobnymi różnicami.
Jego doświadczenie w połączeniu z mistrzowskim motocyklem sprawiają, że Razali ma co do niego wysokie oczekiwania i liczy, iż Dovi będzie walczył o tytuł. Ja jednak cały czas w pamięci mam wyjątkowo trudny - z uwagi na opony - sezon 2020 oraz problemy z adaptacją do Yamahy rok temu. Nie mogłem więc o to nie zapytać i oto co usłyszałem:
"W 2020 roku wprowadzony opony z nową osnową [wewnętrzna warstwa, tzw. karkas - przyp. Mick], co zmieniło sposób hamowania - powiedział mi dziś Andrea. - Jednocześnie Yamaha ma zupełnie inną charakterystykę niż Ducati, a zawodnik musi w inny sposób wykorzystywać potencjał opon. Szczególnie podczas hamowania, podczas którego nadal nie czuję się pewnie. W ostatnich dwóch wyścigach ostatniego sezonu całkowicie zmieniłem swój styl jazdy w porównaniu do Ducati, bo wymaga tego nie tylko motocykl, ale także opony. Nadal jednak styl, w jakim trzeba jeździć Yamahą, nie jest dla mnie naturalny. Muszę się do tego dostosować, ale z drugiej strony nie możesz całkowicie rezygnować ze swojego stylu i swoich mocnych stron".
Co ciekawe, Dovi podał tutaj przykład Jorge Lorenzo, z którym przecież dzielił garaż Ducati. "Jorge zaczął być konkurencyjny na Ducati, gdy zmienił swoje podejście i zaczął jeździć motocyklem w inny sposób niż na Yamasze. Przestał jeździć Ducati tak, jak Yamahą, ale nadal pozostawił pewne aspekty swojego stylu jazdy".
Mimo wszystko Dovi ma przed sobą trudne zadanie. To nie tylko najstarszy, ale także chyba najmocniej hamujący zawodnik w stawce. Wszystko dlatego, że kilkanaście lat temu spędził dwa sezony w klasie 250 i na mniej konkurencyjnej Hondzie próbował dotrzymać kroku właśnie dosiadającemu mocniejszej Aprilii Lorenzo. Mógł zrobić to tylko opóźniając hamowanie, co rozwinęło jego agresywny styl. Mimo wszystko Andrea był już w stanie zmienić swoje nawyki, gdy po latach startów na Hondzie przesiadł się na dwa sezony na Yamahę ekipy Tech 3. Nie jest więc wykluczone, że zrobi to ponownie. Jak więc jest jego cel?
"To będzie trudny sezon, bo poziom jest bardzo wysoki, a po okresie zamrożenia przepisy znów są otwarte i nie wiemy, jak nasz motocykl będzie wypadał na tle innych maszyn. Jestem tutaj jednak po to, aby walczyć w czołówce i nie chciałbym, aby był to dla mnie "rok nauki"."
Takiej opcji za bardzo zresztą nie ma. Trudno upatrywać w Dovizioso "przyszłości" Yamahy, dlatego kiepski sezon może oznaczać, że będzie to jego ostatni sezon w królewskiej klasie. On sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
"Podchodzę do tego sezonu jak do swojego ostatniego, bo wiem, że wszystko zależy od wyników, ale jestem zrelaksowany. Nie mam kontraktu na 2023 i teraz nawet nie chcę o nim myśleć, bo nie wiem, co będę chciał robić za rok. Wszystko jest uzależnione od wyników. Jak jesteś szybki, to dobrze się bawisz. Jeśli nie, to nie. Szczególnie w moim wieku".
Jedno jest pewne, Andrea na pewno nie zamierza iść w ślady swojego byłego team-partnera z Ducati i sparing partnera z torów motocrossowych, Danilo Petrucciego, który właśnie zadebiutował w Rajdzie Dakar wygrywając jeden z etapów.
"Nie jestem aż tak szalony! Znam natomiast Danilo i wiem jak szybki jest w terenie. Tym bardziej, że z łatwością mnie tam pokonuje. Mimo wszystko zaskoczył mnie. Nie spodziewałem się aż takiego wyniku. Osiągnął coś szalonego i wspaniałego. W MotoGP zawsze był czarną owcą i miał pod górkę. Zasłużył na to zwycięstwo".
Na koniec ciekawostka. Choć przez większość swojej kariery startował w kaskach Suomy, podczas prezentacji Dovi pojawił się dzisiaj w kasku bez logotypu żadnego z producentów, co natychmiast wzbudziło uwagę kibiców i mediów. "To dlatego, że mam umowę z Alpinestars na wizerunek od stóp do głów" - powiedział z lekkim uśmieszkiem, ale chyba nikt tego nie kupuje.
Kontrowersyjny awans
Podczas gdy Dovizioso to najstarszy i najbardziej doświadczony zawodnik w stawce MotoGP, po drugiej stronie garażu ekipy WithU RNF Racing znajdziemy jego całkowite przeciwieństwo.
Pochodzący z RPA, 25-letni Darryn Binder ma co prawda na swoim koncie kilka sezonów w klasie Moto3, ale nie ma się co oszukiwać; nie pokazał w niej zbyt wiele, a teraz awansuje do MotoGP prosto z najmniejszej kategorii.
Podobny ruch wykonał już przed laty Australijczyk Jack Miller, który także musiał zmierzyć się z tego powodu ze sporą falą krytyki, ale Jackass szedł przynajmniej do MotoGP jako zawodnik, który w Moto3 walczył o tytuł i regularnie wygrywał wyścigi. Mimo wszystko potrzebował sporo czasu, aby odnaleźć się w królewskiej klasie.
Tymczasem Binder, młodszy brat startującego w KTM-ie mistrza świata Moto3, Brada Bindera, w najmniejszej kategorii zasłynął głównie kontrowersyjnymi kolizjami i wywrotkami. Przez siedem lat startów tylko sześć razy stanął na podium, z czego zaledwie raz na jego najwyższym stopniu, a jego najwyższa pozycja w generalce to siódme miejsce.
Jakby tego było mało, Binder pożegnał się z Moto3 w kontrowersyjnym stylu, w przedostatnim wyścigu sezonu w Portugalii torpedując Dennisa Foggię, co przesądziło o losach mistrzowskiego tytułu.
Ponieważ głowa odgrywa w motorsporcie równie dużą rolę, co aspekt fizyczny, musiałem zapytać Darryna, jak przygotował się na potencjalne tsunami krytyki ze strony opinii publicznej i czy pracował zimą z psychologiem.
"Awans do MotoGP to dla mnie spełnienie marzeń - powiedział mi podczas dzisiejszej wideo-konferencji z dziennikarzami. - Wiem, że niektórzy mnie krytykowali, ale byłbym głupi, gdybym odrzucił taką propozycję. Nie potrzebuję trenera mentalnego, bo jestem pozytywną osobą, a hejt spływa po mnie jak po kaczce. Bardziej skupiałem się na treningu fizycznym. Zmieniłem trenera i zimą spędzałem więcej czasu na siłowni, bo musiałem popracować na siłą. Jeździłem także na R1-ce, aby przyzwyczaić się do większego motocykla. Tymczasem na torze będę chciał po prostu zrobić swoją robotę. Zostawię za sobą wszystko to, co było i będę chciał zacząć sezon z czystą kartką papieru. Wiem, że rok temu popełniłem błąd na torze i oberwało mi się za to, ale mam też wrażenie, że zostało to trochę rozdmuchane".
Pamiętam doskonale, jak w 2015 roku broniłem awansu Jacka Millera do MotoGP. Pamiętam także, że byłem dużo większym optymistą niż inni, gdy do MotoGP awansowali z Moto2 - mimo przeciętnych wyników - Jonas Folger i Fabio Quartararo.
Moim zdaniem wyniki w jednej kategorii nie muszą wcale być wyznacznikiem tego, do wydarzy się w innej, ale mimo wszystko nawet ja mam spore obawy w związku z awansem Darryna Bindera do MotoGP. Tym bardziej, że dla Yamahy nie wydaje się on być perspektywą przyszłej gwiazdy. W końcu jego brat ma wieloletni kontrakt z konkurencją, a to przecież zamknęło drzwi do Yamahy np. Alexowi Marquezowi.
Gdy usłyszałem o awansie Darryna do MotoGP w pierwszej chwili żałowałem, że drugiej szansy nie dostał bardzo utalentowany Iker Lecuona i choć nadal podchodzę młodego Bindera z rezerwą, to jednak jestem za tym, aby wstrzymać się od ocen i dać mu nieco czasu. Tym bardziej, że on sam podchodzi do sprawy bardzo dojrzale.
"Nie chodzi o to jak szybko trafisz do MotoGP, a o to, jak długo się tam utrzymasz. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to duże ryzyko zarówno dla mnie, jak i dla zespołu, ale wierzę w siebie i dam z siebie wszystko" - mówi i trzeba przyznać mu nieco racji. Zadania nie ułatwi jednak motocykl w ubiegłorocznej specyfikacji, którego Darryn dosiądzie jako jedyny z zawodników Yamahy.
Tymczasem ekipa Razlana Razaliego startuje ponownie niemal od zera i w walce z weteranami MotoGP nie miała innego wyjścia, jak zaryzykować i postawić na niesprawdzonego konia.
Już raz tak zrobiła, a młodym, wątpliwym kandydatem był wówczas Fabio Quartararo, który ten sezon rozpoczyna przecież jako obrońca tytułu MotoGP. Dajmy więc Darrynowi szansę, a kto wie, pod koniec sezonu może się okazać, że młody zawodnik z RPA poradzi sobie lepiej niż sprawdzony i doświadczony Dovizioso. Tak, dziś nikt w to nie wierzy, ale tak samo było z Miller, Folgerem czy właśnie poprzednim strzałem w dziesiątkę Razlana, Fabio Quartararo.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze