Punkty karne wygasną po 2 latach, ale dopiero od zapłacenia mandatu!
Rząd martwi się, że ludzie nie chcą płacić mandatów. Teraz chęć płacenia mandatu może się wręcz załamać, gdy maksymalna grzywna za wykroczenia drogowe ma wzrosnąć do 30 000 zł. Ale rząd ma nowe pomysły, równie bezkompromisowe, jak sama wysokość nowych mandatów.
Nie zapłacisz mandatu? Nie wygasną twoje punkty karne. Tak rząd chce rozwiązać problem kierowców, którzy nie chcą z własnej woli płacić mandatów. Jak podaje Onet, średnia wysokość mandatu w ubiegłym roku wynosiła 165 zł, a najczęściej policjanci wymierzali grzywnę w wysokości 100 zł. W porównaniu z nowymi kwotami mandatów, które mają zacząć obowiązywać pod koniec bieżącego roku, te obecnie wymierzane wydają się śmiesznie małe. Mimo to dużo kierowców nie chce ich płacić. Wtedy teoretycznie wkracza urząd skarbowy, ale okazuje się, że wielu kierowców nie wykazuje żadnych dochodów lub jest na utrzymaniu rodziców. Co bardzo komplikuje sprawę.
Dlatego rząd chce zmienić zasady, na których wygasają punkty karne. Otóż według nowej koncepcji punkty mają wygasać po upływie 2 lat od momentu zapłacenia mandatu, który został nałożony razem z punktami karnymi. W ten sposób osoby niepłacące wcześniej, czy później stracą prawo jazdy, bo ich punkty będą systematycznie rosły przy każdym wykroczeniu. Co więcej, gdy zbliżą się niebezpiecznie do wysokości 24, będzie już za późno na zapłacenie zaległych mandatów, bo i tak jeszcze przez 2 lata te punkty będą obowiązywały.
Wprowadzenie utraty prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym było wstrząsem dla wielu kierowców. Zwłaszcza tych, zawodowo jeżdżących samochodami. Nowe przepisy będą dla zmotoryzowanych w Polsce nie mniejszym wyzwaniem i z pewnością sprawią wielu osobom mnóstwo kłopotów. Głosy w obronie surowych kar dla łamiących przepisy kierowców powtarzają jedno: "trzeba jeździć zgodnie z przepisami". Jednak dopóki Polskę nie pokryje sieć autostrad i obwodnic, takich jak w rozwiniętych krajach zachodu, trudno będzie podróżować na długich dystansach bez ani jednego nieprzekroczenia dopuszczalnej prędkości. Zwłaszcza że te prędkości często są celowo ustalane na poziomie nienaturalnie niskim, gdyż kierowcy zazwyczaj przekraczają prędkość o około 20 km/h i regulatorzy chcą uzyskać bezpieczną prędkość nawet po przekroczeniu tej dopuszczalnej o 20 km/h.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeDokładnie tak Panowie. Ale zaraz odezwą się prawi obywatele i będę powtarzać jak mantrę : "jeździjcie zgodnie z przepisami, to nic wam nie grozi".
OdpowiedzFinał tej legislacyjnej zabawy będzie jeden... coraz więcej uciekinierów... jeżeli ktoś leci na mandat za dziesięć czy dwadzieścia tysięcy... i zabranie prawka, to co to za różnica czy dostanie ...
OdpowiedzJuż od kilku lat niezatrzymanie się do kontroli to przestępstwo, za które grozi do 5 lat więzienia.
OdpowiedzDodałbym jeszcze że również do czasu kiedy często na szerokich odcinkach złośliwie nie będą stawiane absurdalnie niskie ograniczenia prędkości które stają tam tylko po to aby funkcjonariusze nie ...
Odpowiedz