Tego wyjazdu w rodzinne strony Rasmus Ristolainen nie będzie wspominał najlepiej. Fiński hokeista, grający na co dzień w lidze NHL, przekroczył dozwoloną prędkość o 41 km/h, a kwota mandatu za ten wyczyn musiała zrobiła na nim potężne wrażenie, mimo jego solidnych zarobków. A raczej - właśnie dzięki nim.

Finlandia należy do krajów, w których wysokość mandatu uzależniona jest od dochodów sprawcy wykroczenia. Chodzi po prostu o to, żeby kara była równie dotkliwa i dla robotnika, i dla szefa koncernu lub gwiazdy sportu. Stąd czasem zdarzają się mandaty w niebotycznych wysokościach. 

Rasmus Ristolainen, który w amerykańskiej lidze zgarnia 5 mln dolarów rocznie, dostał właśnie wezwanie do zapłacenia ponad 120 tysięcy euro, czyli ponad pół miliona zł, za przekroczenie dozwolonej prędkości o 41 km/h. Sąd w Turku odebrał mu ponadto prawo jazdy na 3 miesiące. 

Hokeista w miejscu, gdzie dozwolone jest 40 km/h, pojechał 81 km/h. Z ręką na sercu - ilu z nas nie robi tego kilka razy w roku, w miesiącu, czy nawet w tygodniu? Z tej perspektywy narzekanie na "opresyjny" system w Polsce wydaje się mało trafione.