Pawe³ Szymkowski Mistrzem Europy Enduro!
To były ostatnie w tym roku zawody z cyklu Mistrzostw Europy Enduro. Jechałem na nie z nadzieją, że w końcu stanę na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej E2/E3 Junior - i udało się! Do tytułu wystarczyło mi bowiem zwycięstwo z dnia pierwszego, a drugiego nie musiałem się w ogóle ścigać. Wiedziałem jednak, że jadę nie tylko dla siebie, ale również dla zespołu w składzie Sebastian Krywult, Marcin Frycz, Adam Tomiczek i ja. Mimo wywrotek, a było ich w ciągu pierwszego dnia aż 4, o dziwo wygrałem w klasie i zająłem 4 miejsce w generalce! WOW!. Po sobotnim ściganiu, czescy zawodnicy na spotkaniu jury po zawodach chcieli składać na mnie protes bo nie mogli uwierzyć, że byłem w stanie wykręcić tak dobre czasy nie ścinając tras.
Warunki były beznadziejne i tym razem to nie próby stwarzały najwięcej problemów, a trasa, która najbardziej dawała po dupie. Finał ME początkowo miał się odbyć na Węgrzech, ale coś poszło nie tak i znaleźliśmy się w Czechach w miejscowości, gdzie w roku ubiegłym również odbywały się zawody (tam prawie spłonąłem żywcem w swoim busie). Trasa była w 90% poprowadzona po zeszłorocznych śladach, co było równoznaczne z tym, że zaczynamy dojazdówkę od razu na dziurach. Przed naszym przyjazdem musiało dobrze naparzać deszczem bo wszystkie te dziury i koleiny były zalane wodą, co jeszcze bardziej utrudniało nam jazdę. Może special testy nie były zbyt długie - około 6-minutowe (3 próby na kole), ale z kolei trasa na tyle nas wymęczyła, że po zawodach każdy był całkowicie wypompowany z sił.
Tak więc pierwszy dzień na piątkę, a drugiego wszystko się posypało. Początkowo nie mogłem odnaleźć swojego rytmu, później kiedy już go odnalazłem zaliczyłem solidnego dzwona. Przy zjeździe na jednej z prób, przy prędkości około 50km/h zniosło mnie i uderzyłem z całym impetem w drzewo (mocniej niż kiedyś po skoku na treningu). Zerwany korek z baku, gąbka ochraniająca z kierownicy, złamany Akrapovic, ból brzucha i uda pozbawił mnie około 45 sekund. W zasadzie ciesze się, że w ogóle żyje, bo naprawdę nie wyglądało to dobrze. Tego dnia byłem 6 i niestety na tych zawodach zająłem ostatecznie 4 miejsce w klasie. Na szczęście nie spadliśmy zespołowo z trzeciego miejsca, co dało nam drugiego Zespołowego Wicemistrza Europy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze