O motocyklowych psach podróżnikach
Zapewne wielu z was natknęło się w sieci na filmy ukazujące różne zwierzaki podróżujące na motocyklach. Prym wiedzie pewnie Azja, gdzie na skuterach i motocyklach jeździło już chyba wszystko co się rusza… W Polsce zwierzak na motocyklu to jednak nadal coś zdecydowanie niecodziennego. A już na pewno niezwykle jest to, żeby w jednym małym bloku w Warszawie spotkało się dwóch psich motocyklowych podróżników.
Zapytaliśmy Krzyśka i Iwonę, właścicieli Taddego oraz Ankę i Piotrka, właścicieli Szoja o szczegóły życia z psem motocyklistą i skąd w ogóle ten pomysł?
Obie pary po prostu chciały mieć psa. Ale musiały mieć właśnie takiego, który będzie jeździł z nimi na motocyklu. Nie wyobrażali sobie, że w sezonie zwierzak będzie się tułał po znajomych czy rodzinie. Przy podejmowaniu decyzji o wyborze czworonoga pojawiła się masa pytań. Jaki to ma być pies? Czy się zmieści na moto i jak go przewozić? Jaki ma mieć charakter? Czy nie będzie się bał? Jakie inne problemy mogą się pojawić? Czy da się z nim pojechać, gdzieś dalej lub naprawdę daleko?
Iwona ma uczulenie na psią sierść, więc wybór padł na psa z włosami i tak oto w ich domu, dwa lata temu, zawitał York wabiący się Taddy. U Anki i Piotrka pięć lat temu wybór padł na szczenię kundelka, co pociągnęło za sobą modlitwy, żeby owa mini kulka nie wyrosła na coś o gabarytach owczarka niemieckiego. Udało się! Taddy waży tyle, ile przeciętny York, czyli około 3kg.
Szoj, dziękować bogom, to 5kg psiego ADHD. Krzysiek z Iwoną sprawdzali charaktery ras. Podobno York przypomina w tym Terriera, więc była duża szansa, że motocykl go nie przestraszy. W przypadku Szoja Anka i Piotrek dużo czytali i pytali znajomego weterynarza, jak rozpoznać charakter u szczeniaka. Szoj, jako jedyny bez obaw wybiegł na śnieg i zaczął skakać w zaspy, mimo że był wówczas wielkości puszki Pepsi… Wybór się więc dokonał.
Taddy zwany Tadkiem i Szoj aka Szojak przeszli niemal identyczny proces stawania się moto-psem. Najpierw był samochód. Pierwsza podróż do domu i kolejne przejażdżki autem. Potem stawianie psa na motocyklu , żeby oswoił się z maszyną i z wysokością. Później doszedł cały hałas związany z odpalaniem silnika i spokojnym gazowaniem. I wreszcie pierwsze krótkie przejażdżki po 5-10km. Pierwsza dłuższa podroż Tadka odbyła się do Białowieży. Po drodze szczekał na krowy. I tak jak każdy z nas ma swoje preferencje związane z motocyklem, tak samo mają je i te psy. Tadek lubi serpentyny i pochylenia na motocyklu. Ogólnie prędkość nie gra dla niego roli, droga go ciekawi. Często w swoim kuferku siedzi lub stoi i patrzy na świat. Zasypia tylko ze zmęczenia. Inaczej niż Szoj, który idzie spać już po paru km, nawet przy przelocie autostradą ponad 200km/h smacznie spał (w Niemczech oczywiście…).
Jak te psy podróżują? W czym? Gdzie i skąd to wytrzasnąć? Oba nie mają ani gogli ani kasku. Tadek ma torbę wykonaną specjalnie dla niego, zaprojektowaną przez Krzyśka. Uszył ją znajomy pary z klubu BMW. I była to pierwsza torba tego typu, jaką uszył. Ma siatkę z tyłu, otwieraną górę i dach, także z siatki. Krzysiek ustawia całość z Taddym na bocznym albo centralnym kufrze gdy jadą dalej, albo na siedzeniu z tylu przy zwykłej przejażdżce. Takie ustawienie sprawia, że nie tylko Tadek widzi drogę, ale też Iwona, która jeździ za nimi, widzi Tadka.
Szoj jeździ w torbie znanej firmy szytym specjalnie dla zwierząt. Jedyne ograniczenie to waga zwierzaka, która nie może być większa, niż 8kg. Pies ma założone szelki wpinane do zaczepu wewnątrz torby z uwagi na bezpieczeństwo. Pupil ma możliwość wysunięcia głowy przez otwór i nikt nie chce, żeby przy ostrym hamowaniu wyleciał ze środka. Tę torbę można kupić np. na popularnych portalach aukcyjnych. Minus jest taki, że tu wydatek rośnie, bo trzeba dokupić pokrowiec lub szelki na bak tej samej firmy. Inaczej nie da się zamontować torby na bak. Dzięki torbie na zbiorniku paliwa jeździec widzi cały czas psa, a pies jeśli tylko chce, osłonięty szybą motocykla, może wystawiać głowę z torby, przyglądać się drodze i nie jest smagany wiatrem. Ciekawą kwestią jest reakcja psa na tę bliską mu osobę jadącą na drugim motocyklu. Zdarzyło się bowiem, że Anka, jadąc przed nimi, gwałtownie przyspieszyła. Szoj próbował wyskoczyć wtedy z toby, żeby dogonić ukochaną panią... Piotrek siłą wepchnął psa do środka, a Anka dostała dożywotni zakaz nagłego przyspieszania.
Samo wożenie psa na motocyklu oczywiście budzi zdziwienie. Reakcje znajomych obu par były podobne i zawierają się w pytaniu „czy Was porąbało”? Najdziwniejsza jednak była reakcja koleżanki Iwony z pracy, która popłakała się z obawy, że biedny Tadek będzie musiał tyle znosić. Motocykliści, jak wiadomo, mają bardzo pozytywne nastawienie.
Czy da się pojechać z psem na moto-wakacje? A jakże! Iwona i Krzysiek wzięli Tadka na 2 tygodniową wyprawę trasą Polska - Słowacja - Węgry - Chorwacja - Bośnia i Hercegowina - Czarnogóra - Albania – Czarnogóra - Chorwacja - Bośnia - Chorwacja - Węgry - Słowacja - Polska. Drobne 4 tysiące km z moto-psem. Dłuższy postój mieli tylko w Czarnogórze na pięciodniowy odpoczynek ze znajomymi.
Jak Tadek radził w sobie w podróży? Były dni kiedy było ponad 40 stopni. Pies był wtedy nie tylko pojony wodą, ale i nią polewany. Dzięki temu wysokie temperatury nie przeszkadzały Tadzikowi. Nie wiadomo póki co, jak Taddy reaguje na deszcz czy burze, bo jak Tadek jeździ to po prostu nie pada. Taka magia! Zapytaliśmy Krzyśka i Iwonę jakie były najniższe temperatury, w których podróżowali: 15-16 stopni. Taddy ma wtedy założone ciepłe ubranie, żeby się nie pochorował.
A teraz biurokracja. Gdy jedzie się z psem przez tyle państw obowiązkowo trzeba mieć dla niego specjalne dokumenty. Iwona i Krzysiek załatwili Taddiemu psi paszport. Można go wyrobić „od ręki” w wybranych lecznicach weterynaryjnych. Koszt to ok. 50zł. Wcześniej robi się szczepienia, z których obowiązkowe jest to przeciw wściekliźnie. Do tego dochodzi chip. Krótko przed wyjazdem muszą być też wklepane w papiery oględziny psa, czy oby na pewno jest zdrowy. Krzysiek z Iwoną nie wzięli więc na tzw. „wszelki wypadek” żadnych psich leków.
Za to samo przekraczanie granic jest niezapomniane. Celnicy zawsze się wtedy dobrze bawią! Robili sobie z Tadkiem zdjęcia i nie sprawdzili ani razu psiego paszportu. York okazał się największą sensacją w Albanii, bo nie znają tam takich ras. Kolejna rzeczą, o której opowiadali Iwona z Krzyśkiem to noclegi. Tadek bez problemu spał pod namiotem, a właściciele campingów nie mieli nigdy problemu, żeby Tadzik u nich spał. Pensjonaty, kwatery prywatne i apartamenty też nie widziały problemu w psim lokatorze, czasem nie pobierając nawet dodatkowej opłaty. Zdarzyło się jednak, że ktoś miał problem i był to hotel w Budapeszcie. Na szczęście to odosobniony przypadek. Za to na stacjach paliw często nie możesz wejść z psem.
Niestety także przy zwiedzaniu często traficie na zakazy wejścia z psem. W takich wypadkach jedna osoba zwiedza, druga pilnuje psa. Anka i Piotrek chcieli zabrać Szoja na 2 tygodnie do Rumunii, ale z obawy o hordy bezpańskich psów zdecydowali, że Szojak musi zostać. Jeżdżą z namiotem i nie zawsze nocują na kempingach. W trakcie wyprawy okazało się jednak, że śmiało mogli go zabrać i żałowali, że posłuchali się internetowych oderwanych od rzeczywistości legend.
Tadek jest już dosyć znany w towarzystwie. Zaliczył zlot GS Trophy, bywa na motocyklowych spotkaniach w pubach i wszyscy go uwielbiają. Krzysiek i Iwona śmieją się, że Tadek jest bardziej rozpoznawalny niż oni…
Szoj, jak każdy prawdziwy motocyklista źle znosi koniec sezonu. Potrafi znaleźć schowaną przed nim torbę i schować się w niej, czekając na wiosnę. Tadek przy każdym zejściu do garażu zamiast do auta biegnie do motocykla. W końcu zrobił na nim jakieś 10 000km w 2 sezony. 4 000km to jego najdłuższa wyprawa, podczas której 1100km to najdłuższy przelot dzienny, a 42 stopnie w Mostarze to najwyższa temperatura podróży. Póki co, oba psy szykują się do kolejnego sezonu. Szoj codziennie robi wielokilometrowe spacery, a Tadek biega z Krzyśkiem dystanse dochodzące nawet do 12 km!
Rady dla tych, którzy planują zabierać swojego pupila na wyjazdy? Grunt to dobra torba. To jedyna rzecz, z której zwierzak korzysta podczas drogi i od której zależy jego komfort i bezpieczeństwo. Trzeba też pamiętać, że takie podróżowanie bywa uciążliwe, bo trzeba dbać też i o psa. Jeśli to konieczne częściej należy się zatrzymywać na pojenie i siku. Psa nigdzie i nigdy nie można zostawiać bez opieki.
Wiemy ze sprawdzonych źródeł, że takich psów motocyklistów jest w Polsce jest więcej niż dwa. I wiemy, że nie każdy z nich jest w wadze piórkowej, jak dwie opisane moto-gwiazdy…
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeMój pieseł Dafi(jack russel terier) jezdzi ze mna na wszystkim ,zaczęło sie od tego że biegł za motocyklem ,a ze było czasem dalej wsadziłem go na sprzeta i tak już zostało.Co prawda nie jezdze z ...
OdpowiedzMoim zdaniem super sprawa! Fajnie, że nie zostawiliście zwierzaka samego w domu :)
OdpowiedzYoshi walnij się w głowę, jeśli ją posiadasz.
OdpowiedzA myslalam ze wsrod motocyklistow nie ma moherow ;)
OdpowiedzNiestety taka prawda. Weźcie się lemingi za coś pożytecznego. Wasze życie nie musi się sprowadzać do zasuwania na ratę kredytu hipotecznego i zabawiania kundelków.
OdpowiedzObecnie wiele młodych i wykształconych par nie ma dzieci, tylko właśnie pieski i kotki. Bo tak wygodniej.
OdpowiedzMasz problemy z głową kolego
OdpowiedzDzieci sobie zróbcie i zajmijcie się czymś pożytecznym zamiast zabawianiem piesków.
OdpowiedzTo samo pomyślałem. :D
OdpowiedzYoshi ma rację ,nie walcie piesków;)
Odpowiedz