Nowy GSX-700T. Turbodoładowane koło ratunkowe dla Suzuki?
Wraca temat turbodoładowanego motocykla Suzuki, rozpoczęty przed czterema laty prezentacją konceptu Recursion na targach Tokyo Motor Show. Jeśli wierzyć doniesieniom ze słonecznej Grecji, tamtejsi dealerzy Suzuki mogli się już zapoznać z motocyklem bliskim wersji produkcyjnej.
Suzuki w latach swojej świetności wyznaczało nowe trendy w branży motocyklowej. Od dłuższego czasu jednak nie może wygrzebać się z recesji i drepcze w miejscu, stawiając na sprawdzone, ale opatrzone modele. Obecnie japońska firma desperacko potrzebuje nowego produktu, który nie tylko okaże się sukcesem finansowym, ale też wyciągnie ją z pozycji technologicznego skansenu i producenta motocykli dla wczesnych emerytów.
Pewną nadzieją na ruszenie z miejsca jest dla Suzuki zaprezentowany w 2013 roku koncepcyjny model Recursion, wyposażony w turbosprężarkę. Dwa lata później pokazano bliski wersji produkcyjnej silnik XE7. Jest to dwucylindrowa, rzędowa, ośmiozaworowa jednostka DOHC, o pojemności 588 cm3. Dostarcza ok. 100 KM mocy, jednak dzięki turbosprężarce moment obrotowy ma być zbliżony do motocykli klasy superbike i dostępny w niższym zakresie obrotów. Dzięki temu zrezygnowano z 6-biegowej skrzyni na rzecz 5-biegowej, z większym potencjałem do wykorzystania na każdym przełożeniu.
Minęły kolejne dwa lata i nieco okrężną drogą dociera do nas informacja o kolejnym kroku naprzód. Szwajcarski magazyn Acid Moto otrzymał przeciek od jednego z greckich dealerów Suzuki o przygotowywanym do produkcji modelu GSX-700T. Podobno maszyna została już pokazana jej przyszłym sprzedawcom. Silnik XE7 powiększono do 700 cm3, wyposażony jest w turbosprężarkę o zmiennej geometrii oraz intercooler. Znacznie wzrosła jego moc - spodziewamy się ok 150 KM. Sam motocykl ma być klasycznym roadsterem, choć niewykluczone, że w przypadku sukcesu jednostka napędowa trafi do innych modeli.
Czekamy więc na najbliższe imprezy targowe. Dla Suzuki to już naprawdę ostatni dzwonek - japońska konkurencja jest daleko z przodu, a po piętach depczą Indie.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeale po co tyle elektroniki w motocyklach? Nie wydaje się Wam, że przez to tracą całą magię? Ja w swoim moto nie mam nawet ABSów i nawet o nich nie marzę. Po co to komu? Z "bajerów" mam tylko ...
OdpowiedzMoże mi ktoś wyjaśnić dlaczego autor twierdzi, że suzuki jest w ogonie motocyklowego świata?
OdpowiedzBo konkrencja w różnych klasach ma kompletne oprzyrządowanie telemetryczne, regulowane elektrycznie zawieszenia, turbosprężarki, rozbudowane regulacje, dwusprzęgłowe automatyczne skrzynie biegów, seryjne quickshiftery i downshiftery, zaawansowane, regulowane kontrole trakcji i tak dalej, a w Suzuki masz najwyżej zwykły ABS - sam akurat mam Suzuki i śledzę co wypuszcza ta marka i niestety z bólem muszę przyznać, że nowinek technicznych, technologicznych (nie tylko jeśli chodzi o elektronikę, al np. jeśli chodzi o konstrukcję ramy. Spójrz jak się ma technologicznie nowy GSXR1000 do aktualnej Yamahy R1 o BMW S1000 nie wspominając...
OdpowiedzDzięki, o takie wyjaśnienie mi chodziło.
OdpowiedzMają też kontrolę trakcji. Jak wychodził vstrom 1000 z kontrolą, to była ona na prawdę topowa. Ale ostatnio rzeczywiście słabo. A chwalenie się technologia, która odlacza rozrusznik jak wykryje zapłon jest kiepskie. A szkoda. Mam duży sentyment do tej marki.
OdpowiedzW sumie im mniej pierdół i elektroniki, tym lepiej, bo mniej do psucia i koszty ewentualnej naprawy tańsze. Byleby ten niedobór gadżetów miał odzwierciedlenie w cenie - czyli prostszy model od konkurencji, ale za to tańszy. Nie ma co się tak rajcować tą elektroniką, bo jeszcze trochę to motocykl będzie jeździł sam, a motocyklista nie będzie kierującym lecz pasażerem.
Odpowiedz