Najwięksi wygrani i przegrani MotoGP na półmetku sezonu 2021
Po dziewięciu wyścigach zawodnicy MotoGP udali się w lipcu na zasłużoną, wakacyjną przerwę. Kto najmocniej zaimponował, a kto zawiódł podczas pierwszej połowy sezonu? Mick analizuje sytuację.
Po dziewięciu wyścigach na czele tabeli, z czterema zwycięstwami na koncie, znajduje się Francuz Fabio Quartararo, ale czy to oznacza, że cały obóz Yamahy możemy uznać za "wygranych" pierwszej połowy sezonu? Nie, dlatego na wygranych i przegranych spojrzymy dzisiaj przez nieco inny pryzmat, według producentów.
Yamaha po pierwszej połowie sezonu MotoGP 2021
Wspomniany już Quartararo pewnie prowadzi w tabeli, a gdyby nie problemy z przedramionami i stracone przez nie zwycięstwo w Jerez, jego przewaga byłaby jeszcze większa niż 34 punkty. Francuz jest na tym etapie głównym faworytem do tytułu, ale czy to oznacza, że w tej walce jest już pozamiatane? To akurat temat na osobny felieton, który opublikujemy wkrótce, ale nie zmienia to faktu, że lider ekipy Yamahy jest bez wątpienia największym wygranym pierwszej połowy sezonu. A co z innymi zawodnikami japońskiej marki?
Tutaj nie jest już niestety tak różowo. Maverick Vinales wygrał co prawda pierwszy wyścig w Katarze, a ostatni, w Assen, zakończył na drugim stopniu podium, ale pomiędzy nimi był całkowicie przezroczysty. Przynajmniej na torze, bo poza nim było o Hiszpanie bardzo głośno. Były mistrz świata Moto3 od dłuższego czasu otwarcie krytykował swój zespół, a do Assen przyjechał po kompromitującym wręcz finiszu na końcu stawki na niemieckim Sachsenringu.
Z jednej strony Vinales cały czas wini za swoje problemy zespół, motocykl i brak postępów ze strony inżynierów, i z pewnością ma trochę racji. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że mimo wszystko to on nie potrafi jednak dostosować się do pakietu, jaki otrzymał do swojej dyspozycji. Tak czy inaczej, choć jest na przyzwoitym, szóstym miejscu w tabeli, Maverick jest bez wątpienia największym przegranym pierwszej połowy sezonu. Czyż to nie dziwne, że najmocniej imponujący i najmocniej rozczarowujący zawodnik pierwszej połowy sezonu jeżdżą w jednej ekipie?
Problemy Yamahy nie kończą się niestety na Vinalesie, bo absolutnie katastrofalny początek sezonu ma na swoim koncie legendarny Valentino Rossi. Siedmiokrotny mistrz MotoGP w dziewięciu pierwszych wyścigach zgromadził zaledwie 17 punktów, będąc jedynie cieniem samego siebie. Podobnie jak w poprzednim latach, Włoch tak jak Vinales narzeka na słabe i niezmienione strony M1-ki, co może sugerować, że inżynierowie Yamahy zimą wcale nie odrobili pracy domowej. Wygląda na to, że Quartararo po prostu najlepiej się do niej zaadaptował albo jego styl jazdy bardziej jej pasuje.
Jakby tego było mało, fatalną pierwszą połowę sezonu ma za sobą także Franco Morbidelli, który tylko raz stanął na podium, a w tabeli jest dopiero trzynasty. Biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o zawodniku, który rok temu niemal do samego końca walczył o tytuł, to mocne rozczarowanie.
Jeśli chodzi o pierwszą połowę sezonu Yamahy mam mieszane uczucia i wrażenie, że Quartararo ponownie dobrze odnajduje się na motocyklu, ale niewielka w tym zasługa inżynierów i zmian wprowadzonych zimą. Czy więc problemem japońskiej marki jest maszyna, czy pozostali zawodnicy?
Honda w sezonie MotoGP 2021 - jak do tego doszło...?
O ile w przypadku Yamahy odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna, a nawet specjalnie ważna, bo ta prowadzi przecież w klasyfikacji producentów, o tyle w Hondzie wygląda to już zupełnie inaczej. Co prawda po serii wywrotek Marc Marquez wygrał Grand Prix Niemiec i krok po kroku wraca do pełnej sprawności, ale… to jedyne dobre wieści z obozu HRC.
Pol Espargaro, który przesiadł się na Repsol Hondę z KTM-a, mówi co prawda, że RC213V odpowiada jego stylowi jazdy, ale jakoś specjalnie nie widać tego po wynikach. Widać za to jego ogromną frustrację i zagubienie. Tym bardziej że jego najlepsze rezultaty to para ósmych miejsc.
Momentami szybciej, ale bardziej nierówno, jeździ z kolei Takaaki Nakagami, który po przesiadce na Hondę w najnowszej specyfikacji miał zbliżyć się do podium, ale zamiast tego wrócił na stary motocykl, a po drodze tylko raz otarł się o pudło. W tabeli Japończyk zajmuje jedenaste miejsce, zrównany z Espargaro. Obu wyprzedza Marquez, który przecież opuścił dwie pierwsze rundy sezonu i wciąż nie jest w pełni sprawny.
Marc twierdzi co prawda, że od jego ubiegłorocznego wypadku motocykl dość wyraźnie się zmienił, ale zmiany nie poszły chyba w kierunku, o który ktokolwiek prosił. Fatalna dyspozycja Alexa Marqueza, który przecież miał przebłyski w drugiej połowie poprzedniego sezonu, wydaje się to tylko potwierdzać.
Sytuacja piątej i przedostatniej w tabeli producentów Hondy oraz prowadzącej w niej Yamahy jest niemal identyczna. Obie marki dysponują trzema kompletnie zagubionymi zawodnikami i tylko jednym, który idealnie odnajduje się na motocyklu.
Różnica polega jednak na tym, że jeden z tych dwóch jest w życiowej formie, podczas gdy drugi wraca do zdrowia po kontuzji, która niemal zakończyła jego karierę. Jak dużą robi to różnicę w ultra-konkurencyjnym świecie MotoGP, widać idealnie w tabeli wyników.
Ducati na półmetku sezonu MotoGP 2021
Takich problemów nie ma Ducati, które co prawda ustępuje Yamasze w klasyfikacji producentów o 17 punktów, ale dysponuje silnym składem zawodników. Silnym, ale mało powtarzalnym, albo raczej nie tak "kompletnym" jak Quartararo.
Na półmetku sezonu najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem włoskiej marki jest Francuz Johann Zarco z ekipy Pramac, który ma na swoim koncie aż cztery finisze na drugiej pozycji, ale też i żadnego zwycięstwa.
Były mistrz świata Moto2 jeździ szybko i powtarzalnie, chociaż brakuje mu błysku, który wydaje się niezbędny do walki o tytuł. Fabryczny duet, Pecco Bagnaia i Jack Miller, potrafi imponować, ale popełnia więcej błędów.
Bagnaia trzy razy stanął na podium, ale nie wygrał jeszcze wyścigu i wydaje się, że w kluczowych momentach czasami brakuje mu zimnej krwi. Więcej wyścigowej frustracji widzieliśmy jednak u Millera, choć on akurat triumfował dwa razy z rzędu.
Z jednej strony obaj jeżdżą solidnie, ale w końcu Ducati nie po to wypuściło z rąk trzykrotnie drugiego w tabeli Dovizioso, aby zajmować teraz trzecie i piąte miejsce w generalce.
Z drugiej strony Miller i Bagnaia to w tej chwili zdecydowanie najmocniejszy teamowy duet w MotoGP. Co prawda w tabeli ekip prowadzi Monster Yamaha, ale w obliczu nieprzewidywalnego Vinalesa team Lenovo Ducati wydaje się dysponować mocniejszą i jednak bardziej powtarzalną parą zawodników.
Wygrani czy przegrani? Zarco na pewno trzeba zaliczyć do tej pierwszej kategorii, podczas gdy Pecco i Jack są po prostu gdzieś pomiędzy. Z tego duetu znacznie bardziej imponuje jednak Włoch.
Na drugim biegunie, czy raczej końcu tabeli, mamy debiutantów, Bastianiniego, Martina i Mariniego, ale byłoby chyba nie fair oceniać ich przez pryzmat zaledwie kilku wyścigów, dlatego wrócimy do nich pod koniec sezonu.
KTM w sezonie MotoGP 2021 - czy się wreszcie odnajdą?
Po katastrofalnym początku sezonu i dużych problemach ze zbyt miękkimi dla nich oponami, KTM w ostatnich wyścigach ekspresowo odrabiał straty, w czym pomogła także szybka reakcja inżynierów i nowa rama.
Dzięki trzem podiom z rzędu, w tym zwycięstwie w Barcelonie, Miguel Oliveira zajmuje niezłe, siódme miejsce w tabeli, w której przeskoczenie Vinalesa wydaje się tylko kwestią czasu. Nieco więcej punktów traci Brad Binder, który po drodze popełnił trochę więcej błędów i miał też nieco więcej pecha.
Pamiętajcie jednak, że po wakacyjnej przerwie czekają nas dwa wyścigi w Austrii, a więc na domowym torze KTM-a, a to oznacza, że wkrótce Oliviera i Binder mogą być w tabeli zdecydowanie wyżej.
Wygrani? W drugiej połowie pierwszej części sezonu zdecydowanie, ale po pierwszych wyścigach jest lekki niedosyt.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja duetu ekipy Tech 3, który kompletnie nie może się w tym roku odnaleźć na RC16. Wszystko wskazuje na to, że Danilo Petrucci i Iker Lecuona stracą swoje posady i potencjalnie także miejsca w MotoGP, ale niestety, trochę na własne życzenie. Przegrani? Zdecydowanie.
MotoGP 2021- co się stało z Suzuki?
Zanim napiszę cokolwiek o tym sezonie przypomnę tylko, że rok temu Joan Mir wywalczył mistrzostwo, Alex Rins zajął w tabeli trzecie miejsce, a ich ekipa wygrała klasyfikację zespołową, podczas gdy Suzuki było trzecie w klasyfikacji producentów, raptem o dwa punkty przegrywając z Yamahą (ale też tylko o dwa wyprzedzając KTM-a).
Na półmetku sezonu 2021 Mir jest w tabeli czwarty i ma na koncie trzy trzecie miejsca na dziewięć wyścigów, z kolei Rins jest… czternasty. Alex nie tylko ani razu nie stanął na podium, ale też wyleciał z hukiem z czterech wyścigów z rzędu, a następnie w ogóle nie wystartował w piątym, bo złamał rękę we wręcz kompromitujących okolicznościach (jadąc na rowerze z telefonem w ręku uderzył w zaparkowanego na torze busa!).
Ich zespół jest piąty w klasyfikacji teamowej, a Suzuki czwarte w tabeli producentów, dziewięć punktów za KTM-em i 79 za Yamahą! Przegrani? Jako całość absolutnie tak, ale warto wejść w detale.
Słabym punktem Suzuki nadal pozostają kwalifikacje, ale pod tym względem Rins radził sobie zdecydowanie lepiej niż Mir, co może sugerować, że motocykl jest lepszy niż może się wydawać, a słabszym ogniwem są pod tym względem raczej zawodnicy.
Choć za chwilę może przestać się liczyć w walce o tegoroczny tytuł, Mir mimo wszystko radzi sobie solidnie i w miarę regularnie walczy o podium. Gdyby tylko lepiej się kwalifikował, pewnie stawałby na nim częściej, ale mam wrażenie, że to jednak bardziej kwestia zawodnika, niż motocykla. Obrona tytułu przez Mira wydaje mi się mało prawdopodobna, ale czy z tego powodu można nazwać go przegranym? Ja nie szedłbym jednak tak daleko.
Z drugiej strony mamy Rinsa, który jest szybki, ale nie potrafi utrzymać się na kołach i wyraźnie nie radzi sobie z presją. Pod tym względem w Suzuki wyraźnie brakuje szefa ekipy Davide Brivio, który zimą odszedł niespodziewanie do ekipy Alpine w Formule 1. Bez wątpienia, obok Vinalesa i Rossiego, Rins to jeden z największych przegranych pierwszej połowy sezonu.
Aprilia na półmetku MotoGP 2021
Włoska marka ponownie zamyka stawkę jeśli chodzi o klasyfikację producentów, ale jej zespół wcale nie jest ostatni w klasyfikacji teamowej, w której wyprzedza Petronas Yamahę (!), Esponsoramę (czyli dawną Avintię) i Tech 3.
Wszystko to jest zasługą heroicznej jazdy Aleixa Espargaro, który co prawda ani razu nie wskoczył jeszcze w tym roku do pierwszej piątki, ale regularnie finiszuje w drugiej połowie Top 10. Dzięki temu w tabeli jest ósmy (rok temu był siedemnasty!) i kto wie, może awansuje jeszcze o oczko czy dwa.
Patrząc na powyższe Aprilia jest zdecydowanym wygranym pierwszej połowy sezonu, ale do bycia prawdziwym wygranym w MotoGP (czy nawet do podium) droga jeszcze chyba daleka. RS-GP jest coraz bardziej konkurencyjną maszyną, ale nadal brakuje jej przysłowiowej kropki nad i.
Na drugim biegunie względem Aleixa znajduje się Lorenzo Savadori, który niestety wywalczył póki co zaledwie cztery punkty i którego dni w MotoGP wydają się policzone. Aprilia potrzebuje dwóch szybkich zawodników. Czy więc w przyszłym roku u boku Espargaro zobaczymy Vinalesa?
Przede wszystkim jednak pytanie brzmi, czy układ sił i wygrani oraz przegrani zmienią się w drugiej połowie tegorocznej rywalizacji? Przekonamy się już po wakacyjnej przerwie, ale tak czy inaczej muszę przyznać, że pierwsza nie zawiodła!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze