Myszołów złapany w szpony Kawasaki KLR 650
Derrick Turner, Amerykanin zamieszkujący Clarksville w Stanie Tennessee, przeżył niecodzienną przygodę na swoim Kawasaki KLR 650. Można powiedzieć, że wywinął orła, ale w niemal dosłownym znaczeniu tego zwrotu…
"Miałem interesującą podróż do pracy dzisiaj rano - napisał na facebookowej grupie właścicieli Kawasaki KLR 650 - Złapałem myszołowa rdzawosternego gmolami mojego KLR-a. Myślałem, że tylko potrąciłem ptaka, bo poczułem uderzenie i zobaczyłem unoszące się pióra, więc pojechałem dalej. Jednak po przejechaniu około mili spojrzałem w dół i zobaczyłem wściekłego myszołowa, który wprost przewiercał mnie wzrokiem. Utknął między silnikiem, a gmolami. Zatrzymałem się i uwolniłem go. Po chwili rozprostował skrzydła, zatrzepotał nimi tak, jakby miał ochotę rzucić się na mnie i odleciał. Niesamowite."
To się nazywa zderzenie z naturą! Na szczęście nikomu nic się nie stało, motocykl też nie ucierpiał.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeWidać po sokole że liczył że inne moto złapie. Nie dziwne, że się wnerwił jak wyszło że to Kawasaki. A żeby nie wyszło głupio to zaczął udawać logo Hondy :)
Odpowiedz