Wyścigi – niedziela. Tym razem świt nie zerkał nieśmiało w przyczepy zawodników tylko od razu zalał teren oślepiającym słońcem i falą gorąca. Pierwsze okrążenia rozgrzewające minęły spokojnie jeśli nie liczyć incydentu z Moniką Jaworską... Ale jak tu go nie liczyć, jeśli ktoś craschuje w najmniej oczekiwanym miejscu, następnie wstaje i dalej mdleje na torze? Monikę zwiozła z toru karetka a nam pozostało tylko spekulowanie co będzie dalej.
W drugim dniu wyścigów na piewrszy ogień poszedł połączony wyścig pucharu markowego Hyosung i GS500. Tym razem Łukasz Marszałek postanowił najwyraźniej wymienić się z Glaserem i nie ukończył wyścigu zjeżdżając po 7 kółku do depot. Tym razem VIPem wyścigu Wólczanka Hyosung Cup był prezes koncernu Michał Bauer, który zdecydował się na zrobienie pierwszych kółek w swoim zyciu na torze. Nie możemy powiedzieć aby to był debiut szybki ale na pewno był skuteczny bo Michał dotarł do mety w jednym kawałku. Nadal trwają jednak dyskusje bo najlepszy czas okrążenia rzędu 2.52.547 mógłby pretendować do najwolniejszego w historii toru. W połączonym wyścigu Superbike/Superstock1000 nie działo się nic nadzwyczajnego, jeśli nie liczyć wylotu w zielone Igora Nowackiego. Złapany przez nas kilkanaście sekund po zdarzeniu klął na skrzynię biegów, zablokowane przełożenia i spowodowaną tym wysiadkę z siodła. Jako pierwszy (także mimo chwilowego pobytu na zielonym) bieg ukończył Andrzej Pawelec, ustanawiając ponownie rekord Polski na poziomie 1.35.852. Na drugim miejscu w klasie superbike zameldował się Sławek Grausam ze stratą ponad 30 sekund do prowadzącego. Dalej z życiówką na 1.39.666 był Hubert „Rzeźnik” Tomaszewski oraz takie nazwiska jak Mariusz Grandys, Maciej Serafin, czy ciągle nie mogący dogadać się ze sprzętem Marek Szwarc. Nowością tegoroczną jest obok klasyfikacji poszczególnych zawodników w klasach (Superbike, Superstock1000) klasyfikacja wspólna tych wyścigów pod nazwą Grandys Extreme Formula. Najlepszym zawodnikiem klasy Superstock1000 w niedzielnym wyścigu był Paweł Szkopek, który ukończył bieg z 5 sekundową przewagą nad drugim zawodnikiem którym był Irek Sikora. Jako następni byli na mecia Marek Szkopek, Bartek Wiczyński oraz Alek Dubelski. Nadal jednak żaden z zawodników nie jest w stanie zbliżyć się do rekordów ustanawianych przez Andrzeja Pawelca a najszybszemu z nich brakuje do tego ok. 1 sekundy. W tym roku klasa Supersport 600 została na wyraźne prośby zawodników zmieniona na Superstock 600. Chodziło bowiem o to aby walka była możliwie najbardziej wyrównana. Niestety wzorem lat ubiegłych najmocmiejsi zawodnicy w niej startujący nadal są tam obecni kręcąc na swoich maszynach czasy nieosiągalne dla innych. Marcin Kałdowski i Piotr Kaczor bo o nich mowa przyjeżdżają zawsze na metę z kilkudziesięcio sekundowym wyprzedzeniem w stosunku do reszty zawodników. Jednak dzięki temu że w klasie pojawił się teamowy kolega Moniki Jawoskiej – Michał Pernach możemy być zawsze świadkami ostrej rywalizacji tej dwójki. Nie inaczej bylo w czasie ostatniej eliminacji. Budząc zdziwienie obserwatorów Monika Jaworska, pomimo wcześniejszego upadku pojawiła się na starcie. Przez cały czas trwania powodowała nerwowe spojrzenia Perka. Kiedy jednak ten popełnił błąd na prawym niemieckim szybko wysunęła się na prowadzenie. Jednak po chwili na szykanie Pernach wyprzedził Monikę i niemal równo przelecieli pod mostkiem. Na wyjściu na prostą startową Perek próbował być sprytniejszy i chciał zamknąć Monikę na wewnętrznej uniemożliwiając wyprzedzenie, nie przewidział jednak że Monika będzie chciała wyprzedzić go po zewnętrznej. I tak niemal wysiłkiem woli i dzięki ogromnemu dopingowi Monika ukończyła wyścig na piątym miejscu będąc o 0,025 sekundy szybsza od Michała. Na czwartej pozycji uplasował się największy zeszłoroczny zadymiarz – Piotr „Protest” Dobrowolski. W wyścigu klasy R1 Cup nic się nie zmieniło w zasadzie. Warto jednak wspomnieć tak jak poprzednio o Rafale Waliłko, który mimo że fenomenalnie startuje to na każdym wyścigu musi ustąpić Kowalskiemu. Mamy nadzieję że następne rundy spowodują że zawodnik ten będzie mógł dojeżdżać jako pierwszy na metę. Jedne z najbardziej dramatycznych klas zostają jak zawsze na koniec rundy. Rookie (w tym roku Rookie do 600 i powyżej 600 cm) oraz Pretendent mają zawsze nieznany przebieg ze względu na mniejsze niż w przypadku innych klas umiejętności kierujących. Zmotywowanie motocyklistów, presja na zwycięstwo i ilość jeżdżących w tych klasach powoduje że jazda w tych klasach bywa niebezpieczna. Tak więc przypadki wylecenia na zielone są w ich przypadku częstsze a skutki często bywają groźniejsze. I tak sędziowie wirażowi z ostatnio zmiecionego przez motocykl posterunku zrezygnowali ze swojego stanowiska i ja się im nie dziwię, bo jeśli rozpędzone 180 kg ląduje w miejscu gdzie przez 10 sekundami siedziałeś to można się wszystkiego spodziewać. Na szczęście niedzielne biegi tych klas nie obfitowały w mrożące krew w żyłach wypadki. Po zeszłomiesięcznej rzezi jaką tor zafundował zawodnikom zrzeszonym pod szyldem WSM Chełmiec w niedzielę wszystkim zawodnikom teamu udało się ukończyć wyścig. I to nie byle jak, Paweł Isański zakończył wyścig w klasie Rookie do 600 cm na trzecim miejscu. Oprócz niego szampana zwycięstwa pił kończący na pierwszej pozycji w klasie pretendent Konrad Kamiński. |
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze